Bohaterkę filmu poznajemy w dniu samotnej wyprawy na strome zbocza Gór Białych. Już pierwsze kadry tej historii wprowadzają widza w atmosferę tajemnicy i ciężkich przeżyć bohaterki, a w powietrzu unosi się widmo traumy, która towarzyszy Pam Bales. Od samego początku też wiemy, że film będzie obrazem zmagania się z żałobą, samotnością i nostalgicznym poszukiwaniem piękna w obliczu nieszczęścia, z którym musiała się zmierzyć w przeszłości bohaterka.

Doświadczona przez życie kobieta, zmaga się z rzeczywistością uciekając na górskie wyprawy. Coroczna ekspedycja jest dla Bales niemalże misterium, pomagającym jej przeżyć rocznicę śmierci najbliższych. Szykująca się do wyprawy ratowniczka nie spodziewa się jednak, że nadchodząca podróż na zawsze zmieni życie jej i nie tylko. Doskonale przygotowana do wyprawy rusza by zdobyć szczyt Góry Waszyngtona. Pierwszą alarmującą strzelbą czechowa jest pozostawiony na parkingu u stóp góry samochód. Choć widz nie wie jeszcze co wydarzy się na szczycie, od tego momentu towarzyszy mu głębokie przeczucie, że ta podróż nie okaże się samotna. 

Jak przystało na produkcję osadzoną w realiach górskich, w filmie dużą rolę grają fantastyczne zdjęcia Michała Englerta. Monumentalne krajobrazy gór, które możemy podziwiać na ekranie inspirują i budzą grozę. To tam w przeciwieństwie do zaludnionych miast są jeszcze miejsca, niedotknięte przez ludzką ciekawość i żądzę eksploracji, jak pisała w "Czułym Narratorze" Olga Tokarczuk. Te nieposkromione połacie w zestawieniu z nieprzewidywalną pogodą stają się tłem lub nawet głównym bohaterem "Infinite Storm". To one urzekając swoim ogromem wyzwalają w człowieku pierwiastek egzystencjalisty i to one ciągną na swoje szczyty tych poszukujących odpowiedzi. 

Historia filmu jest skoncentrowana na dwóch kontrastujących postaciach, statycznej, twardo stąpającej po ziemi ratowniczki i oderwanego od rzeczywistości anonimowego turysty. Doprowadzony do skrajnego wyczerpania mężczyzna sprawia wrażenie szaleńca lub osoby w będącej w stanie ponarkotycznym i to on jak się okazuję może być dla kobiety dużo większym zagrożeniem niż naturalne żywioły. Zdeterminowana by uratować go Bales, niestrudzenie przekonuje mężczyznę do walki o życie. Pośpiech przed zmrokiem i nieprzewidywalny charakter chłopaka trzymają widza w napięciu. 

"Infinite Storm" to świetna gra aktorska Naomi Watts, jednak nieprzystępny charakter bohaterki i chłód jaki od niej bije nie pozwala widzowi się do niej zbliżyć i wraz z nią współodczuwać. Przez cały film wyczuwalny jest dystans, tak jakby Bales postawiła mur między sobą, a światem zewnętrznym po utracie bliskich. Ratowniczce zależy na ocaleniu życia turysty, choć ciężko jest wydedukować czy wynika to z empatii czy zawodowego obowiązku. 

Film realizowany był podczas lockdownu, a jego powstanie umożliwiała zarówno ograniczona liczba osób na planie, jak i bezludne lokacje w których powstawały zdjęcia. Choć historia działa się w Stanach Zjednoczonych, obraz ten powstałam w europejskich Alpach w Słowenii. Małgorzata Szumowska podczas konferencji prasowej po filmie podkreślała, że tak też wyobraża sobie przyszłość kina. Lokacje filmowe są coraz mniej osiągalne w USA zarówno, ze względu na budżet, jak i ich dostępność. Reżyserka przewiduje, że w najbliższej przyszłości Hollywood zwróci się w kierunku Europy, w poszukiwaniu zarówno miejsc do zdjęć filmowych, jak również ekip postprodukcyjnych.

Na ekranie zobaczyliśmy Naomi Watts, dla której film ten był powrotem do kina autorskiego. Jak twierdzi Małgorzata Szumowska po pierwszych kilku dniach docierania do siebie wszyscy na planie stanowili już zgrany zespół. Nieprzyzwyczajona do takiej dynamiki pracy Watts, zaufała wizji artystycznej reżyserki i dała z siebie wszystko. Jak zapowiedziała w swojej wypowiedzi Szumowska nie jest to ich ostatnia współpraca.

W pozostałych rolach Billy Howle i Denis O'Hare. Producentką filmu jest Trudie Styler, prywatnie żona Stinga. 

Zakończenie filmu pozostawia widza z nadzieją, ale też zrozumieniem, że dwójkę z pozoru zupełnie niezwiązanych ze sobą osób mogą łączyć podobne historie i traumy. A te mogą okazać się głęboką nauką i pomocą. Spotkanie, które było fabułą tego filmu nie było przypadkowe, na zawsze zmieniło życia tych dwojga ludzi, dało światło w tunelu i pozwoliło docenić otaczającą ich rzeczywistość. 

Przeczytaj też:

"Broad Peak": gonić marzenia. Do końca [recenzja filmu]