„The Crown” zadebiutowało w 2016 roku i z marszu zaczęło bić rekordy oglądalności. Serial reklamowany jako „jedna z najdroższych produkcji” w historii amerykańskiej platformy streamingowej urzekał publiczność dopracowaną scenografią i kostiumami oraz wyśmienitą obsadą. Podobno pierwsze odcinki przypadły nawet do gustu samej królowej Elżbiecie II. Jednak wraz z rozwojem fabuły entuzjazm członków rodziny królewskiej sukcesywnie malał. W kuluarach krążyły plotki, że książę Filip chciał wytoczyć Netfliksowi proces za niezgodne z prawdą przedstawienie śmierci swojej siostry. Kontrowersje budziło głośne „Camillagate” (znane też jako „Tampongate”), któremu poświęcono jeden z odcinków piątego sezonu.

Król Karol w końcu odpowie na zarzuty Harry'ego przedstawione w „Spare”? Monarcha ma udzielić wywiadu >>

Następna odsłona serialu również ma spory potencjał, aby wywołać sprzeciw i sprowokować dyskusje o prawie do prywatności. Zgłębianie intymnych szczegółów życia Windsorów i branie na warsztat skandali sprzed lat budzi także wątpliwości twórców. Ci przyznali, że byli „na skraju wytrzymałości”, gdy pracowali nad sekwencją tragicznego wypadku księżnej Diany. Po odejściu królowej Elżbiety II zdecydowali się nawet na wstrzymanie pracy na planie. „To list miłosny do królowej. Zrobimy to z szacunku” – tłumaczył wówczas showrunner Peter Morgan. Wiemy już, że zakończono casting do ról Kate Middleton i księcia Williama. Małżonkowie zostaną ukazani w swoich studenckich latach, kiedy nie stronili od imprez. Jakie zdanie na temat przenoszenia na ekran podkoloryzowanych rodzinnych niesnasek ma obsada „The Crown”? Głos zabrała właśnie Helena Bonham Carter.

Helena Bonham Carter apeluje do twórców „The Crown”. Aktorka uważa, że należy zakończyć serial

Gwiazda udzieliła wywiadu brytyjskiemu dziennikowi The Guardian. Opowiedziała o występie w serialu dramatycznym „Nolly” i planach na przyszłość. Następnie rozmowa zeszła na temat rodziny królewskiej. Dziennikarz zasugerował, że rola w produkcji Netfliksa pozwoliła aktorce lepiej zrozumieć zachowanie księcia Harry’ego. Jej bohaterka też zajmowała drugie miejsce w linii sukcesji do brytyjskiego tronu. Pozycję stopniowo traciła wraz z narodzinami kolejnych dzieci królowej Elżbiety II. „Jako ktoś, kto spędził dużo czasu w skórze »zapasowej« księżniczki Małgorzaty, co sądzisz o książce »Spare«?” – zapytał. „Naprawdę nie chcę mieć z tym nic wspólnego” – odpowiedziała wymijająco. „To zbyt skomplikowana sprawa i to, co powiem, zapewne zostałoby wyrwane z kontekstu. Myślę, że poświęcono tej kwestii wystarczająco uwagi”.

„Peterowi Morganowi łatwiej będzie teraz napisać kolejne sezony »The Crown«, prawda?” – ciągnął rozmówca. Aktorka pozwoliła sobie na delikatną sugestię pod adresem ekipy. Jej zdaniem aktualne wydarzenia nie są dobrym materiałem na rozrywkowy program. „Tutaj też zachowam ostrożność, ale myślę, że nie powinni kontynuować serialu. Jestem jego częścią i uwielbiam odcinki z moim udziałem, ale teraz sytuacja uległa zmianie. Kiedy »The Crown« po raz pierwszy wchodziło na ekrany, był to dramat historyczny. Potem zderzył się z czasami współczesnymi. Jednak decyzja wciąż należy do twórców”.

Ashton Kutcher szczerze o związku z 15 lat starszą Demi Moore. „Czułem się jak nastoletni rodzic” >>

Na koniec poproszono gwiazdę o przywołanie wspomnień z planu filmowego. „Jak udało ci się wczuć w postać Małgorzaty?” – brzmiało pytanie. „Cóż, prawda jest taka, że prawdziwej Małgorzacie nie przeszkadzało bycie numerem dwa, ale nie lubiła swojego niskiego wzrostu. Mierzyła zaledwie 1,5 metra, przez co na przykład jej fotel w samochodzie musiał być podniesiony, żeby można było ją zobaczyć. Nie chciała pozwolić na to, aby ktoś ją przeoczył. Mogło to wynikać ze słów jej prababci, która nazwała ją kiedyś »malutką«. I to ją przerażało. To zabawne, że kompleks, który nosimy w sobie, może wpływać na wszystkie nasze zachowania”.