Co czułaś po powrocie na plan serialu "The Crown"? 
Elizabeth Debicki: To było jak powrót do domu. Sezon piąty kręciliśmy przez niemal rok, ponieważ miałam długi okres przygotowań do roli. Powrót na plan był zatem czymś naturalnym. Zwłaszcza, że przerwa między pracą nad poprzednim sezonem, a tym najnowszym trwała jakieś cztery miesiące. Nie dość, że ten okres minął mi bardzo szybko, to jeszcze przez cały ten czas myślałam o nadchodzącej serii.

Czy łatwo się wychodzi z takiej roli, jaką jest księżna Diana? I jak wraca się do postaci po przerwie? 
Ciężko mi powiedzieć, trzeba by pewnie zapytać osoby z mojego otoczenia, ile z Diany we mnie zostało. Myślę, że to trudne. Jeśli non-stop się nad czymś zastanawiasz, to do pewnego stopnia to cały czas w tobie pracuje. Więc, mimo że zrobiłam sobie fizyczną przerwę przed powrotem na plan, nie przestałam chyba nigdy myśleć o Dianie. Ani przetwarzać jeszcze tego, co zdarzyło się w piątym sezonie. Nie mogłam się też doczekać finałowej serii, ponieważ tam przez część historii nie będę już zupełnie sama.  Szczególnie czekałam na ten wątek. 

serwis prasowy

Czy potrzebowałaś konkretnych bodźców, wskazówek, gestów czy manier, żeby ponownie poczuć się Dianą?
Zrobiłam sobie szybką powtórkę w głowie. Ale tak naprawdę cały czas czułam się Dianą. A raczej czułam, że ona jest we mnie. Więc powrót do roli był błyskawiczny. Właściwie czułam też ulgę. Był to dla mnie też ciekawy eksperyment aktorski, ponieważ do tej pory nigdy nie wracałam do tej samej postaci. Wiele aktorek i aktorów robi to cały czas, ale mnie to nie było to dane. Czułam ekscytację, ponieważ jakaś cząstka mnie zastanawiała się: ile tej postaci jeszcze we mnie zostało? Jak to jest? Szybko okazało się, że moja relacja ze wszystkim, co wiązało się graniem Diany w piątym sezonie, dalej istnieje. Nie do końca chodziło o przypominanie sobie detali. Było to bardziej naturalne niż po prostu bycie sobą.  

A jaka atmosfera panowała na planie "The Crown 6". Zwłaszcza że wszyscy wiemy, jak kończy się wątek Diany.
Zarówno reżyserom, jak i Khalidowi Abdalli (wciela się w Dodiego, przyp. red.), mnie, czy dzieciakom towarzyszył zamysł, żeby grać w kontrze do biegu wydarzeń. Po prostu pozwalałam sobie być w danym momencie sceny. Skupiałam się tylko i wyłącznie na chwili. Myślę, że Khalid również by się z tym zgodził.

Jednak wiele momentów z wątku Diany, to był naprawdę niezwykle przyjemny czas. Oczywiście zdarzały się wyboje, a ich relacja zmienia się, gdy wkracza do niego prasa. Ale w wielu scenach błogo spędzaliśmy czas, ciesząc się, że ponownie możemy ze sobą pracować. Byliśmy też w przepięknym zakątku globu, więc starałam się po prostu zrelaksować. Wiedząc, co nadchodzi. Mam tu na myśli ostatnie 24 godziny z życia Diany, których kręcenie było niezwykle wymagające. Miałam w sobie ogromny smutek, podczas nagrywania tych scen. 

Jak przebiegała ponowna współpraca z odpowiedzialną za charakteryzację Cate Hall? Jak zmienił się wygląd Diany w "The Crown 6"? 
Dla mnie Diana była ikoną ze względu na tę swoją fryzurę i dobór garderoby. Prezentowała się zawsze elegancko, wytwornie oraz bardzo szykownie. Doskonale się bawiliśmy, próbując to odtworzyć, co oczywiście zespół wykonał wzorowo, przywiązując ogromną uwagę do najmniejszych szczegółów. Na tym etapie jesteśmy już praktycznie rodziną, więc cieszyliśmy się z możliwości ponownej współpracy. Cate jest genialna jeśli chodzi o make-up i fryzury. Cały jej zespół jest świetny, w tym moja make-up artist, Deb. 

Czy blisko współpracowałaś także z Amy i Sidonie Roberts nad kostiumami w "The Crown"? Diana była jedną z najczęściej fotografowanych osób na świecie. Jak dobiera się kostiumy dla kogoś takiego? 
Współpracowałam blisko z Sid nad zmieniającą się garderobą Diany. Z Amy również, ale w mojej ocenie to właśnie Sid była autorką tej ewolucji stylu. Zanim zaczęliśmy kręcić 6. sezon, dużo pracowała i to bazując głównie na zdjęciach. Musiałyśmy też wybrać sporo kostiumów kąpielowych. Co bywało trudne. Ale zdecydowanie było warto.

Czy masz ulubiony kostium? I czy mogłaś go zachować po zakończeniu zdjęć do 6. sezonu?? 
Nie, nie zabieram niczego z planu, ponieważ dziwnie bym się z tym czuła. Niczego nie zwędziłam, no może poza wizytówką wróżki. Jeśli chodzi o ulubione rzeczy z 6. sezonu, bardzo przypadł mi do gustu niebieski kostium kąpielowy, który Diana ma na sobie, kiedy siada na skraju trampoliny. Coś było w tym stroju, co więcej, pomogło nam to podkreślić, jak ważny był to moment. Bardzo nam zależało na tym, aby dobrze to uchwycić. Trochę przypomniało mi to czas, kiedy kręciliśmy Dianę w słynnej "revenge dress". Obie sceny były niemal identycznie odtworzone historycznie. Moim zadaniem, jako aktorki, było wkroczenie do tej przestrzeni, która składała się z tak precyzyjnie odtworzonych detali, i odkrycie, jakie uczucia się za tym kryły. I tak, jak w przypadku revenge dress, dopóki nie wysiadłam z samochodu to nie wiedziałam, jakie buzują w tej scenie emocje. Tutaj nie wiedziałam, aż nie usiadłam nad tonią morza. 

serwis prasowy

Czy podczas przygotowań i pracy z materiałami, czy z zespołem wykonującym research, pojawiły się kwestie, o których pomyślałaś: „nie miałam o tym pojęcia” lub „nie wiedziałam, że księżna Diana to zrobiła”?
Pojawiło się mnóstwo informacji, o których nie miałam pojęcia. Tak naprawdę niewiele wiedziałam o wydarzeniach, które do tego doprowadziły. Nie wiedziałam np., jak to wyglądało czasowo. Ile czasu spędzili razem na tych wakacjach. Zaczęłam przyswajać te informacje i jako aktorka starałam się zrozumieć, do jakiego stopnia coś takiego może kompletnie zdestabilizować człowieka, że starasz się już tylko to jakoś przetrwać. Poznałam mnóstwo nowych dla mnie faktów. Oczywiście wciąż pozostaje wiele rzeczy, których nie wiemy o ich wyjeździe do Paryża. Jaka była geneza tej impulsywnej decyzji? Dlaczego krążyli po Paryżu? Sama nie wiedziałam absolutnie nic o wypadku. Starałam się po prostu to wszystko przyswoić.

Jaka była twoim zdaniem relacja Diany z rodziną królewską na tym etapie? 
Nie wiem, czy mam na ten temat szczegółową wiedzę. Do pewnego stopnia Peter napisał to tak, że w tej relacji zapanował pewnego rodzaju spokój. Jak u rozwiedzionych rodziców, którzy próbują wypracować pewien system, aby dzieci mogły się w nich odnaleźć. I starają się to robić najlepiej, jak potrafią.

Myślę, że bardzo szybko został wprowadzony ogromny dystans między Dianę a rodzinę, i nie wiem, kto za tym stał. Uważam, że w mojej kreacji Diany wyczuwalna jest pewna ulga z tego powodu, ale jest też poczucie niekontrolowanego lotu w dół. Brakuje przecież tej całej infrastruktury, która dostarczała wsparcie oraz zapewniała bezpieczeństwo w sferze publicznej. Ta informacja mnie zaskoczyła. W szczycie sławy, w momencie, w którym mnóstwo osób chciało być blisko niej, ona jest nagle otoczona najmniejszą ochroną w swoim całym dotychczasowym życiu. To było wręcz szokujące. Odtwarzanie różnych wersji sceny, w której wysiadam z samochodu, i nikt nie pomaga mi przejść przez ten napierający tłum było przerażającym doświadczeniem, również aktorskim. To mnie niezwykle poruszyło.

serwis prasowy

Jak czułaś się, pracując ponownie z Khalidem Abdallą? Jak opisałabyś relację Diany z Dodim?
Uwielbiam Khalida, uważam, że jest wspaniałym aktorem i człowiekiem. Jestem bardzo wdzięczna, że na niego trafiłam. Nie wyobrażam sobie współpracy z nikim innym. Myślę, że bardzo się wspieraliśmy podczas pracy nad tym sezonem. Wydaje mi się, że ich relacja była wysoce złożona. Było w niej coś zarówno absolutnie rozkosznego, jak i niespodziewanego. Są momenty tego związku, w których wszystko gra - jest radość, tak jak to bywa w relacjach, kiedy spotykasz kogoś, z kim po prostu chcesz spędzać czas. Ale oczywiście, jak wspomniałam wcześniej, wtargnięcie mediów do tego związku, zgodnie z tym, jak napisał to Peter, znacznie destabilizuje połączenie. Coś, co powinno zostać w sferze prywatnej, czemu powinno się pozwolić rozwinąć lub przeminąć w swoim czasie, zamieniło się w publiczne przesłuchanie. Myślę, że takiej uwagi mediów, uwagi świata nie jest w stanie znieść żaden człowiek, niezależnie od etapu związku. Tym bardziej na jego początku. Nie wydaje mi się, aby na dłuższą metę można było pozwolić takiej relacji rozwijać się naturalnym torem. To właśnie z tym się głównie mierzyliśmy. Chcieliśmy pokazać wszystkie warstwy tego problemu, ukazać go w całej złożoności. Ale jednocześnie bardzo nam zależało na tym, żeby pokazać, że Diana i Dodi bardzo lubili swoje towarzystwo i nie miało to dla nich znaczenia, że nikt wokół tego nie rozumie.  

Czy zapamiętałaś jakieś szczególne momenty z tego sezonu? Zarówno pozytywne, jak i negatywne. A może odkryłaś miejsca, które cię zachwyciły?
Jacht. Ogromny, wystawny jacht. Był gigantyczny, w oburzający sposób, przez co doskonale się nadawał do opowiedzenia naszej historii. Posiadał ogromne sypialnie wielkością dorównujące niejednemu mieszkaniu. To była świetna rozrywka, ale cały czas pamiętaliśmy, że czeka nas powrót do szarej angielskiej pogody, więc staraliśmy się zdobyć jak najwięcej witaminy D. Uważam też, że plan hotelu Ritz był nadzwyczajny i bardzo poruszający. Więc dodajmy jeszcze to, zwłaszcza, że wiemy, jaką część historii będziemy tam opowiadać. 

serwis prasowy

Jak myślisz, jak "The Crown", zwłaszcza 6. sezon, zostanie zapamiętany? 
Naprawdę zależy, kogo o to zapytasz. Dzielę życie między Stanami i Wyspami Brytyjskimi, a z pochodzenia jestem Australijką, więc mam potrójne spojrzenie na to, jak widzowie odbierają serial. Co do niego wnoszą, a co wynoszą z tej fabuły. A to tak bardzo się różni zależnie od tego, jak bliska jest ci ta historia. Jak bardzo czujesz, że jest twoja. Naturalnie brytyjscy widzowie bardzo utożsamiają się z tą historią, to oczywiste. Z kolei Amerykanie oglądają serial i myślą raczej: „ok, nie wiedziałem, że to tak było”. Natomiast australijscy widzowie znajdują się gdzieś pomiędzy tymi dwoma postawami.

Natomiast myślę, że ten serial to głównie fikcja i że od początku tym chciał być. To pewien wyobrażony krajobraz, utworzony na kanwie prawdziwych wydarzeń, sytuacji i życiowych scenariuszy. Od początku miałam poczucie, że w delikatny sposób tworzy i daje widzom jakieś połączenie z historycznymi postaciami, które wydawały się nam niedostępne. Teraz ciężko mi powiedzieć, jaki efekt wywołuje The Crown, ponieważ jestem częścią serialu, ale pamiętam, że gdy jako widzka zaczęłam go oglądać, tak właśnie czułam. Poszerzył moje poczucie empatii względem postaci historycznych, o których albo nie wiedziałam nic, albo czułam, że tak naprawdę niczego się o nich nie dowiem. Istniały wyłącznie w podręcznikach czy w mediach. Peter powołał je do życia w taki sposób, że stały się ludzkie, zaczęły wywoływać poruszenie. Więc może tak ten serial zostanie zapamiętany. 
 
Ludzie otwarcie mówią, że doświadczyli poczucia straty, kiedy odeszła Diana. Świat stracił wówczas olśniewającą postać. Straciliśmy ją wszyscy. Wzięcie udziału w próbie odtworzenia tych wydarzeń było dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Myślę, że będzie mi brakować tego jej światła. 

Wspomniałaś, że zabrałaś z planu wizytówkę wróżki. Dlaczego? I czy próbowałaś się do niej dodzwonić?
Ach, nie, to była serialowa wróżka, więc ten numer nie istnieje. To z powodu sceny, w której Dodi i Diana lecą helikopterem, aby spotkać się z kobietą, która była medium, a z którą Diana była bardzo blisko. Aktorka wcielająca się w tę postać była tak wspaniała, a mnie w oko wpadł stosik wizytówek na stole, więc wzięłam sobie kilka. Trzymam je w portfelu. Rita Rogers. Ale to jedyna pamiątka, którą sobie sprawiłam. Reszta rzeczy jest zbyt przesiąknięta jej energią, więc zostawiłam je na planie.