Pewność siebie, odwaga w słuchaniu własnego "ja", girlpower. To hasła, które towarzyszyły Marii Grazii Chiuri podczas tworzenia nowej kolekcji dla Dior. Tym razem projektantka do współpracy zaprosiła feministyczną artystkę Claire Fontaine, która przywitała gości dwuznaczną frazą "I Say I", nawiązującą do popularnej marki francuskich zeszytów szkolnych. Artystka w swoich pracach wykorzystuje publiczne rozmieszczanie neonów tekstowych, którymi podkreśla sprzeczności obecne w społeczeństwie (stąd właśnie świecące hasła zawieszone nad wybiegiem Dior, takie jak "Consest" czy "When Women Strike The World Stops"). Takie własnie inspiracje to też ukłon w stronę działaczki Carli Lonzi i jej wstępu do manifestu krytyki sztuki o nazwie "Io Dico Io - I Say I", której prace można zobaczyć na rozpoczynającej się w marcu wystawie o włoskich artystkach w rzymskim National Gallery of Modern and Contemporary Art. 

Dior jesień-zima 2020/2021

To tyle słowa wstępu i inspiracji, które od kilku sezonów w przypadku Marii Grazii Chiuri są raczej niezmienne. A co zobaczyliśmy na wybiegu? Przede wszystkim większość sylwetek w żałobnej i buntowniczej czerni, odrobinę karmelu i błękitu, dużo wszelkiego rodzaju kraty, koronek, plisów i monogramów marki. Dior na jesień i zimę 2020/2021 proponuje taliowane garnitury noszone z wąskimi krawatami noszone (niczym mundurki Beatlesów z początku ich kariery), robocze kombinezony zapinane pod szyję, kurtki pilotki podszyte misiem, peleryny i komplety w przecinające się linie, dżinsowe total looki, szerokie spodnie w kant zestawiane z dzianinowymi kamizelkami. Uwagę zwracają też suknie i spódnice z ciętych frędzli, jasne odbarwione garnitury, mini w czerni, półprzezroczyste tuniki, wkładane przez głowę kurtki z logotypem marki i koszule z głębokim dekoltem. I oczywiście detale: wygodne torebki przerzucone przez ramię, kołnierzyki bebe, chustki na włosach w "nadrukowane Diory", długie łańcuchy z wisiorami.

Widać tutaj wyraźne inspiracje latami 60. i stylem swingującego Londynu, ale też rodzącej się powoli subkultury hippisów i sklepowych wystaw Mary Quant, a nawet - zaskakujący - ukłon w stronę casualowego streetwearu.

Podane jest to jednak w taki sposób, że przecieramy oczy ze zdziwienia i niestety mamy wrażenie, że już to gdzieś widzieliśmy. I chyba nie tylko my. Pierwsze komentarze dotyczące nowej kolekcji Dior są nie zostawiają na marce suchej nitki: "Wygląda jak kolekcja sieciówki", "Mam już dość tej estetyki jak z sieciowych sklepów" pisali internauci jeszcze w trakcie trwającego show (klasycznie już pokaz Dior można było obejrzeć za pomocą streamingu na YouTube, a ten zgromadził niemały online'owy tłum). Czy słusznie? To wyklaruje się pewnie w ciągu najbliższej doby, aż pojawią się wszystkie opinie krytyków mody - także tych samozwańczych i z Instagrama.