Haute couture nie istniałoby, gdyby nie ludzie, którzy pracują swoimi dłońmi przy każdej z kreacji, która pojawia się na wybiegu. Chociaż projektant ma wizję i opracowuje całokształt, jego myśli w najdrobniejszych detalach dopracowują rzemieślnicy - specjaliści w swoim fachu. Nowa kolekcja Dior, pełna ręcznie tkanych tweedów, była hołdem oddanym tym niewidzialnym ludziom w branży, bez których nie byłoby mody jako sztuki. Chiuri chciała nawiązać tym samym do powojennych lat 50., kiedy to moda odżyła na nowo, a Christian Dior był jednym z obserwatorów i twórców tego świata. 

Maria Grazia Chiuri do haute couture podchodzi jednak inaczej niż jej koledzy z branży. Projektantka chce ten magiczny element kolekcji podsunąć nam do codzienności. Luksusowe materiały i misterne zdobienia tchnie w dość casualowe sylwetki, bawiąc się trójkątem zamożny-codzienny-elegancki.

Dodając jeszcze szczyptę włoskiego romantyzmu. Poezji. Wrażliwości.

Widzimy to w tweedowych kompletach zatopionych w szarości, spódnicach midi z nieregularnymi plisami, bluzkach i spodniach w roślinne tapety, kremowych marszczonych sukniach do ziemi, obszernych płaszczach muśniętych piórami, taliowanych marynarkach w pepitkę, karmelowych spodniach w kant i złotych gniecionych maxi z głębokim dekoltem w kształcie litery V oraz całej gamy przepięknych eterycznych sukien, którą zwieńcza szczególnie wyjątkowa - ślubna. Uszyta jest z delikatnej mgiełki z rozsypanymi kolorowymi piórkami, które z daleka przypominają płatki kwiatów na tafli wody (rwanych w rytm mantry "Kocha, nie kocha...").

Teraz branża sama ulega rozmrożeniu. Coraz więcej ludzi się szczepi, obostrzenia są poluzowane i mimo trwającej pandemii przedsiębiorstwa modowe próbują stanąć na nogi. Czy czeka nas chociaż przez chwilę nowy wspaniały świat? To jeszcze trudno oceniać. Na pewno jednak widać już nowe wspaniałe haute couture: wrażliwe, misterne i wyrosłe z tęsknot.