Scenografię pokazu stanowiły spektakularne polne kwiaty. Florystyczna instalacja nie miała jednak przywoływać na myśl wiosennej aury, bo w przeciwieństwie do zagranicznych marek, Bizuu zaprezentowało projekty na jesień i zimę 2018/2019. Trochę za to przypominała pokaz Jasona Wu z ubiegłego sezonu, tyle że w bardziej ludowym polnym wydaniu. Spodziewałyśmy się więc na wybiegu zobaczyć folkowe motywy. Jordan i Wachowiak po inspiracje  sięgnęły w zupełnie innym kierunku. W ich kolekcji dało się wyczuć ducha lat 70., nawiązania do stylu takich dziewczyn jak np. Anita Pallenberg i reinterpretacji aktualnie obowiązujących trendów (projektantki rozprawiły się ze zwierzęcymi wzorami, neonowym odcieniem zieleni i plastikowymi torbami). Kwiaty (oprócz wybiegu) zakwitły też na sukienkach, bluzkach i spódnicach ich projektu. Krótkie tuniki projektantki pokryły łąkami stokrotek, a maxi kreacje ozdobiły orientalnymi kontrastowymi grafiami gałązek. 

Bizuu nie tylko zmiksowało swoje inspiracje, ale także pokusiło się o nietypowe zestawienia dodatków i mariaż pozornie niepasujących do siebie printów oraz kolorów. Celowo "gryzły się" ze sobą kolory (np. kanarkowa zieleń z karminem), kratki szły w parze z paskami zebry, cętki trzymały się w duecie z drobnymi groszkami. Bardzo paryskie berety pokazano obok jeździeckich toczków rodem z Gałkowa. Niektóre sukienki miały wiktoriańskie kołnierze, swetry nawiązywały do babcinych kolekcji Alessandro Michele dla Gucci, a elastyczne szorty sięgały do kolana zupełnie jak modne teraz Cycling Shorts, tyle że kwiatowe nadruki sprawiały, że bardziej niż w sportową wpisywały się w romantyczną ultrakobiecą estetykę.

Pokazy Bizuu słyną także z niezwykłej oprawy muzycznej. Tym razem w gąszczu kwiatów projektantki ukryły zespół muzyków i Macieja Musiałowskiego - młodego aktora, który słynie ze świetnego głosu i muzycznego zacięcia (nieprzypadkowo często obsadzany jest w rolach artystów). Maciej zaśpiewał swoje interpretacje takich przebojów jak np. "Free Fallin'" Johna Mayera czy "Georgia on my mind" Raya Charlesa i zebrał równie gromkie brawa co projektantki.