Audioriver 2014 niestety już za nami... Organizatorom festiwalu ponownie udało się pobić rekord frekwencji (tak jak w zeszłym roku wszystkie bilety zostały wyprzedane!). Każdego dnia na płockiej plaży przy Wzgórzu Tumskim do białego rana bawiło się ponad 25 000 osób.

Festiwal Audioriver 2014: dzień 1

Pierwszy dzień był niestety pechowy. Odwołano występy Audio i Loco Dice. Pogoda również nie rozpieszczała - rzęsisty deszcz nie ułatwiał zabawy fanom muzyki elektronicznej. Ze względu na zbyt duże opady deszczu w nocy zakmnięto scenę Hybrid Tent. Jednak znaleźli się śmiałkowie (często z parasolką w ręku), którym to nie przeszkadzało. Największą gwiazdą piątkowej nocy był Trentemøller. Duńczyk, którego wielu z was pewnie bardziej kojarzy z genialnych remiksów niż z własnej twórczości, przywiózł ze sobą zespół. Początkowo jego występ nie zrobił na nas wielkiego "wow", ale potrzeba było zaledwie kilku piosenek, żeby Anders Trentemøller rozruszał widownię.

Dużą popularnością (mimo deszczu!), jeśli nie największą cieszył się set 2manydjs. Usłyszeliśmy m.in. zmiksowane hity z lat 70., czy New Order z electro. Na długo zapamiętamy również występy Pretty Lights, Koven oraz Niny Kraviz. Rosjanka zachwyciła publikę mięsistymi bitami, które nie dały nikomu odetchnąć i trzymały doskonałe tempo.

Festiwal Audioriver 2014: dzień 2

Drugiego dnia mogliśmy zostawić okrycia przeciwdeszczowe w namiocie/pokoju, bowiem temperatura w ciągu dnia sięgała 30 stopni w cieniu. Zanim jednak wybraliśmy się na kolejne koncerty odwiedziliśmy strefę fashion, leżącą na obrzeżach terenu festiwalowego (prawie ją przeoczyliśmy ze względu na dalekie położenie). Na targach Audioriver Fashion Day zaprezentowało się ponad 40 polskich wystawców. Do Płocka przyjechały takie marki jak RISK made in Warsaw, Si-Mi, Lous, czy Madox. Niestety ze swojej obecności w ostatniej chwili zrezygnował duet Zuo Corp.

Moda była tylko krótkim przerywnikiem muzycznego święta electro. W sobotę mieliśmy okazję posłuchać silnej polskiej reprezentacji w składzie: Bokka (main stage) oraz Rebeka (Last.fm Hybrid Tent). Tajemnicza grupa z Warszawy rozmarzyła nas skandynawskimi dźwiękami w stylu The Knife i Lykke Li (ktoś nawet porównał ich koncert do rozpływających się lodów). Za to w namiocie "rządził" pochodzący z Poznania duet. Kolejny raz przekonaliśmy się (i będziemy powtarzać to do skutku!), że nie mamy czego się wstydzić, a wręcz przeciwnie - powinniśmy się chwalić takimi zespołami.

Z niecierpliwością czekaliśmy na Little Dragon, jednak ich popis nas delikatnie mówiąc rozczarował. Smutek nam przeszedł szybko na Booka Shade (występ live). Zostaliśmy jeszcze przez chwilę przy głównej scenie, żeby zobaczyć, czy Naughty Boy powtórzy zeszłoroczny sukces zespołu Rudimental. Choć wokalistka dwoiła się i troiła śpiewając takie przeboje jak "Rolling in the deep" Adele, "One Love" Boba Marley'a, czy "Get Lucky" Daft Punk, według nas było za dużo coverów, a za mało kawałków z albumu "Hotel Cabana", na którym oprócz "La La La" jest sporo dobrych utworów. Na pocieszenie przyszedł jednak Brodinski, rozpalając do czerwoności publiczność zgromadzoną w namiocie.

To nie był koniec atrakcji, Audioriver został wydłużony o jeden dzień. W ogródku MZOS przy pl. Dąbrowskiego do 21.00, pod kolorowymi parasolami zawieszonymi nad głowami imprezowiczów, zagrali Joana, Leon, KiNK, Damian Lazarus oraz Mano Le Toug.

Audioriver 2014 (ZDJĘCIA) >>