„50s is the new 40s” – „pięćdziesiątka to nowa czterdziestka” mówi się coraz częściej. Gdy spojrzeć na gwiazdy, które już kilka lat temu weszły w szóstą dekadę życia, to powiedzenie staje się całkowicie uzasadnione. Dziś standardy piękna po pięćdziesiątce wyznaczają Jennifer Lopez (52 lata), Sandra Bullock (57 lat), Julia Roberts (54 lata), Salma Hayek (55 lat), Jennifer Aniston (52 lata), Halle Berry (55 lat) czy Monica Bellucci (57 lat). Ich rewelacyjny wygląd to w dużej mierze zasługa odpowiedniego makijażu, który potrafi w dyskretny sposób odciągnąć uwagę od drobnych mankamentów oraz wydobyć te cechy, które wizualnie odejmują lat. W jaki sposób makijażyści osiągają ten efekt? Poznaj rady Sandy Linter, słynnej wizażystki, która od kilkudziesięciu lat współpracuje z największymi gwiazdami.

Błąd nr 1. Za mało nawilżona skóra

Getty Images

Odpowiednie przygotowanie cery to podstawowy warunek udanego makijażu niezależnie od wieku. Jednak po pięćdziesiątce ta zasada staje się szczególnie ważna. Z wiekiem spada produkcja kolagenu, kwasu hialuronowego i naturalnych lipidów, które utrzymują prawidłowy poziom nawilżenia skóry. Wybór kremu jest więc bardzo ważny – kosmetyk powinien współpracować z podkładami, nie warzyć się, ale przede wszystkim nawilżać cerę przez cały dzień. Wbrew pozorom, odżywcze, olejowe formuły nie będą najlepszym rozwiązaniem. „Ciężkie kremy nie współgrają dobrze z makijażem” – zauważa Sandy Linter. Makijażystka poleca krem La Mer, który według niej stanowi najlepszy kompromis pomiędzy nawilżeniem a odżywieniem dojrzałej skóry. Wizażyści na modelkach 50+ chętnie stosują też Magic Cream od Charlotte Tilbury, który pięknie rozświetla i ożywia zmęczoną, poszarzałą cerę. To kultowy kosmetyk od lat używany za kulisami pokazów mody i sesji zdjęciowych.

Doskonałą bazą pod makeup będzie też krem Miya, który choć ma bogaty skład z olejkami i masłami, szybko się wchłania i pozostawia na twarzy delikatny, nietłusty film ochronny. Jego dużym atutem jest przystępna cena. Jeśli zależy ci na tym, aby kosmetyk łączył działanie nawilżające i przeciwstarzeniowe, sięgnij po Vichy Neovadiol dedykowany skórze w trakcie lub po menopauzie. Cofa on wszystkie oznaki starzenia spowodowane zmianami hormonalnymi i odbudowuje warstwę hydrolipidową.

Po pięćdziesiątym roku życia naczynia krwionośne stają się bardziej kruche i łatwiej pękają, więc cera zaróżawia się i zyskuje nierównomierny koloryt. Jeśli to twój główny problem, pod makijaż warto zaaplikować preparat z zielonym pigmentem, który ukryje zaczerwienienia. Tak działa np. Purles Pro-Vascular Green Cream - po nałożeniu od razu uspokaja cerę i ją ujednolica. Zawiera m.in. wyciąg z ruszczyka wzmacniający naczynka oraz kojący bisabolol. Lekka, a zarazem nawilżająca formuła kremu, świetnie współpracuje z kolorowymi kosmetykami.

Błąd nr 2. Za duże krycie

Getty Images

Podkłady typu full cover nie służą dojrzałej cerze, podobnie jak ciężkie korektory. Choć może ci się wydawać, że dzięki nim lepiej ukryjesz zmarszczki, tak naprawdę uzyskasz dokładnie odwrotny efekt. „Nie da się ukryć zmarszczek, więc nawet tego nie próbuj, bo jeszcze bardziej skupisz na nich uwagę” – wyjaśnia Sandy. Sztuka udanego makijażu, szczególnie w przypadku kobiet 50+, nie polega na kamuflowaniu, lecz odciąganiu uwagi od mankamentów cery. W tym celu wizażystka rekomenduje stosowanie podkładów o lekkim lub średnim kryciu i świetlistym wykończeniu. Mieniące się drobinki rozpraszają światło i sprawiają, że zmarszczki mniej rzucają się w oczy. Powodują też, że wizualnie cera wygląda na zdrowszą, gładszą i bardziej jędrną. Ważne, by podkład miał działanie nawilżające oraz spowalniające procesy starzenia. Najlepszym przykładem jest liftingujący podkład Shiseido Synchro Skin, bardzo chwalony przez kobiety po pięćdziesiątce. „Nie znalazłam jeszcze lepszego produktu do skóry dojrzałej” – napisała o nim Magdalena. Fluid ma dostateczne krycie, bardzo ładnie rozświetla skórę i sprawia, że kontury twarzy wydają się ostrzejsze.

Drugą propozycją jest rozświetlający podkład Lierac Teint Perfect Skin, którego formuła nasycona jest trzema rodzajami kwasu hialuronowego. Pomaga on utrzymać nawilżenie suchej, dojrzałej skóry oraz optycznie wypełnia zmarszczki. Jedwabista konsystencja bez wysiłku stapia się z cerą i pozostawia satynowy glow.

Większe defekty ukryj za pomocą korektora. W przypadku cery, na której widoczne są oznaki starzenia, najważniejsze jest to, aby kosmetyk nie podkreślał zmarszczek i nie wchodził z załamania. Pod tym względem dobrze spisuje się korektor L’Oréal Paris Age Perfect. Za jego pomocą zakryjesz cienie pod oczami, rozszerzone naczynka czy miejscowe zaczerwienienia.

Błąd nr 3. Zbyt chłodne tony

Getty Images

Wiele kobiet po pięćdziesiątce, mimo upływu lat, kontynuuje przyzwyczajenia z młodości i do makijażu używa chłodnej palety barw. Róż typy baby doll, usta w odcieniu fuksji oraz grafitowy cień na powiekach – taki zestaw nie służy dojrzałym typom urody. Z wiekiem cera staje się bardziej ziemista, matowa i zaczyna wyglądać na zmęczoną. Chłodne cienie, róże i pomadki jeszcze bardziej to podkreślają. Sandy Linter mówi zdecydowanie: malując się po pięćdziesiątce, używaj wyłącznie ciepłych barw. Podkład powinien mieć żółtawe tony, podobnie jak korektor. Obowiązkowym elementem makijażu powinien być też bronzer. „Używam go na każdej klientce, która jest po pięćdziesiątce, bo w naturalny sposób ociepla karnację” – przekonuje doświadczona makeup artist. Sandy doradza, by po nałożeniu podkładu i korektora, nabrać nieco bronzera na pędzel i omieść nim obszar tuż pod kośćmi policzkowym (ale nie za nisko – by w ten sposób nie pociągnąć konturów w dół), boki nosa, czoło i szyję – szczególnie pod linią żuchwy. Najlepiej do tego celu nadają się bronzery rozświetlające, np. Hourglass Ambient Lighting zawierający złotawe refleksy. Sprawdzi się także Guerlain Terracotta Light Powder o uniwersalnym odcieniu z różowymi podtonami. Ociepla skórę stopniowo i delikatnie oraz nadaje jej naturalny, zdrowy blask. Oba kosmetyki warte są inwestycji, ponieważ są niezwykle wydajne i zbierają świetne opinie.

Użycie bronzera nie oznacza, że róż jest zbędny. Wprost przeciwnie – ten kosmetyk świetnie dopełnia dzieła i odpowiednio zaaplikowany, jest w stanie zapewnić efekt naturalnego liftingu. I w tym przypadku musisz jednak wystrzegać się błędów. „Zamiast nakładać róż na policzki, wolę nanosić go na szczyty kości policzkowych, a potem lekko rozetrzeć do wewnątrz” – intruuje Sandy. Ta technika pozwala optycznie unieść kontury. Gdy mowa o kolorze, wybieraj róże brzoskwiniowe lub w odcieniu ciepłego różu. Piękny, naturalny odcień posiada w swoim portfolio marka Annabelle Minerals – kolor Peach Glow wzbogacony o rozświetlające pigmenty to ulubieniec wielu kobiet.

Błąd nr 4. Zbyt mocne kreski

Getty Images

Po pięćdziesiątce nie jest wskazane, aby podkreślać kontur oczu za pomocą grubych, czarnych kresek. Taki makeup pomniejsza oczy i skupia uwagę na zmarszczkach wokół nich. „Dążymy do tego, by otworzyć oko, sprawić, by wydawało się możliwe jak największe, bo właśnie to jest oznaka młodości” – tłumaczy Sandy Linter. W pierwszym kroku makijażystka zaleca użycie zalotki, ponieważ podkręcone rzęsy „unoszą” powiekę. Następnie doradza, aby użyć wydłużającego tuszu. „Formuły pogrubiające nie nadają się dla dojrzałych kobiet, ponieważ ich rzęsy często są słabsze i bardziej kruche, więc taki tusz je obciąża” – przekonuje. Na swoich klientkach często stosuje maskarę Chanel Inimitable, która wydłuża włoski i wzmacnia je dzięki zawartości prowitaminy B5.

W makijażu po 50. roku życia trzeba bardzo umiejętnie posługiwać się kredką. Jak mówi Sandy, to mit, że dojrzałe kobiety nie powinny używać czarnych konturówek do oczu – w tym przypadku kontrast działa na twoją korzyść. Ważne jednak, aby nie „zamknąć” oka rysując zbyt grube kreski na powiekach. Lepiej podkreślić tylko zewnętrzne kąciki oczu wyrysowując delikatną linię i przeciągając ją maksymalnie do 2/3 długości powieki. Nie powinnaś za to w ogóle robić kresek na dolnej powiece – ten zabieg tylko skupi uwagę na zmarszczkach i workach pod oczami. Zamiast tego pomaluj powieki korzystając z palety cieni w kolorach nude i brązach.

Błąd nr 5. Za mało podkreślone usta

Getty Images

Z biegiem lat naturalny kontur ust się rozmywa, a w ich kształcie mogą pojawić się asymetrie. Dlatego jeśli zależy ci na młodziej wyglądającym looku, warto podkreślać usta za pomocą kredki. Powinna być perfekcyjnie dopasowana do odcienia pomadki, a wówczas oba kosmetyki pomogą na nowo zdefiniować kształt warg. Ponieważ im jesteś starsza, tym usta stają się węższe, bezpieczniej jest postawić na kolor szminki, który optycznie je powiększy. Zamiast ciemnych odcieni, wybieraj te jaśniejsze i wyglądające naturalnie – np. zgaszony róż, koral, stonowaną czerwień, nude. Na koniec nadaj wargom lśniące wykończenie za pomocą błyszczyka (możesz używać go też solo).