Pani z przedszkola
W pierwszy Dzień Świąt do kin wchodzi niezwykły film. "Pani z przedszkola" to odarta z dramatyzmu sesja u terapeuty, słodko-sentymentalna podróż w przeszłość, nieoczywista, groteskowa, w pięknych, wyblakłych jak dobry efekt na Instagramie, barwach. Znowu cukierki z gorzkim nadzieniem (jak w przypadku wystawy w Zachęcie), ale mimo goryczy przyjemność z jedzenia wielka.

Bohater filmu (Łukasz Simlat) szuka w swoim dzieciństwie przyczyn dysfunkcji seksualnej. Terapeutyzuje go Marian Dziędziel, więc nie może być lekko. Pojawia się korowód totalnie nietypowych postaci: pani z przedszkola (Karolina Gruszka) zalotnie zwilża usta, ojciec (Adama Woronowicz) dosłownie buja w obłokach klejąc dziesiątki latawców, mama (Agata Kulesza) nie godzi się na to wszystko, alb o godzi – zależnie od tego, co godzi się w swoim dorosłym życiu jej syn. Inteligentna komedia o tym, że życie jest tylko takie, jakie chcemy, żeby było. Reżyseruje Marcin Krzyształowicz, autor doskonałej "Obławy".

Przeczytajcie w styczniowym ELLE wywiad z Adamem Woronowiczem!