PRZEZ OKRĄGŁY ROK

Choć festiwal trwa kilka dni, praca nad nim – cały rok. Najbardziej intensywne są oczywiście ostatnie tygodnie przed startem, ale wcześniej dziewczyny też raczej nie pracują od 9 do 17. Cały czas muszą być online, cały czas odbierać telefony. Joanna nie pamięta wszystkich filmów, które oglądała w ciągu roku. Nie potrafi też odtworzyć z pamięci wszystkich zagranicznych podróży. Z Toronto leci do RPA, stamtąd do Korei Południowej. Potem do Meksyku, Salonik, Paryża, Brukseli... Wszędzie dziesiątki filmów i mnóstwo spotkań. Wraz z trojgiem współpracowników wybiera filmy, które pokażą we Wrocławiu. Kierują się emocjami. „Pokazujemy filmy, które czujemy. Nie wszystkie kochamy, niektóre nas irytują, ale wszystkie nas poruszają”, mówi. „Nie chciałabym, żebyśmy pokazywali na festiwalu filmy tylko dlatego, że warto je pokazać”. Rezultat? Na seanse Nowych Horyzontów sprzedaje się 120 tysięcy biletów.

RODZINA ROZUMIE

Życie Olgi to na razie praca i podróże. Mieszka z dobermanką Morą, którą zawsze może podrzucić mamie. I całe szczęście, bo dużo wyjeżdża, pracując również przy innych imprezach Alter Artu. W połowie maja jedzie do Krakowa robić Selector, potem na prawie miesiąc przenosi się do Gdyni na Open’er, a w sierpniu znów do Krakowa, na Coke Live Festival. Do domu wraca pod koniec sierpnia. I co wtedy? Wreszcie ma czas na kreatywną część swojej pracy: projektuje garderoby i myśli o nowych festiwalowych aktywnościach. „Wtedy właśnie wraz z fantastycznych zespołem ludzi zaczynamy pracę nad kolejnymi edycjami festiwali”, mówi.

Karina dba o to, by weekendy rezerwować dla rodziny. Raz zdarzyła jej się ekstremalna sytuacja: kilka dni przed którąś edycją Malty jej syn trafił do szpitala. „Czuwaliśmy przy nim z mężem na zmianę. Kiedy Mikołaj zasypiał, wymykałam się na korytarz i odpowiadałam na nieodebrane połączenia. Wtedy miałam chwile zwątpienia, czy ta praca ma sens”, przyznaje. Na szczęście mąż i syn rozumieją, że dla niej praca to pasja i bez niej nie czułaby się spełniona. Wierzy, że ta sytuacja ma też plusy: „Kiedy już jestem z Mikołajem, to na 100 proc. Poza tym on, widząc moje zadowolenie z pracy oraz jej efekty, uczy się, że warto angażować się w to, co się robi”.

Joanna wszędzie czuje się komfortowo. Jej partner to rozumie, też podróżuje, czasem celowo zmieniają kurs, żeby wpaść na siebie gdzieś w świecie. Poznali się na festiwalu, to oczywiste.

JEST SUPER!

Co im daje praca? Joanna Łapińska: „Podróże i poczucie, że nie jestem tylko turystką. A także przyjaciół. Z wieloma z nich spotykałam się w różnych miastach. Każdy z nas robił program swojego festiwalu filmowego. Z czasem nasze rozmowy zaczęły być głębsze, wchodziliśmy razem w życie, inspirowaliśmy się nawzajem”. Olga Smyczyńska: „Mam satysfakcję, że mogę pogodzić pasję i marzenia z życiem zawodowym, które jest wypełnione adrenaliną i ciągłą energią. Nie chcę robić nic innego”. Karina pamięta, jak w czasie koncertu jednej z gwiazd Malty dostawała SMS-y od znajomych: „Jest super. Dziękujemy”. To była jedna z tych chwil, dla których warto pracować. Ania Rojek ma OFF cały czas w domu: „Znajomi mówili, że to głupota razem pracować. Rzeczywiście bywa ciężko, ale ta praca daje nam też dużą radość. Uzupełniamy się. Dużo wspólnie się uczymy. Oczywiście były momenty, kiedy wściekaliśmy się,
że dość, że pasja nie może być tak frustrująca. Moim
zdaniem jednak pasja ma po prostu różne odcienie, ale zawsze pozostanie pasją”.

TEKST: Aleksandra Boćkowska, Anna Frątczak

Źródło: magazyn ELLE