Jedni twierdzą, że wpłynęła na to pandemia i popularność mediów społecznościowych – siedzieliśmy w domach, sale koncertowe były zamknięte, a muzycy przez internet umilali słuchaczom czas symfoniami czy minirecitalami nadawanymi live, jak w przypadku m.in. kontratenora Jakuba Józefa Orlińskiego z pianistą Aleksandrem Dębiczem. Inni uważają, że to naturalna „wymiana” publiczności, od zawsze dojrzałej. Trzecia strona mówi, że muzycy klasyczni zaczęli wychodzić poza schematy, zachęcając publiczność do eksperymentowania. 

Portale, jak ten należący do rozgłośni Classic FM, skupiają młodych słuchaczy dzięki treściom – opowiadają historie największych kompozytorów i wykonawców, które – jak się okazuje – nie tak bardzo różnią się od stylu życia gwiazd rock and rolla. Choćby kłótnia Erika Satie (lubił zdzielić parasolką tych, za którymi nie przepadał) z krytykiem Jeanem Poueigh, którego po przeczytaniu niepochlebnej recenzji nazwał dupą – za co trafił do aresztu na osiem dni.
Cztery lata temu dziennikarze „The Guardian” przytoczyli badania przeprowadzone wśród młodych (poniżej 35. roku życia), z których wynikało, że trend na słuchanie muzyki klasycznej jest wynikiem przebodźcowania. Ale za wszystkim tak naprawdę stoi nowa narracja towarzysząca tzw. muzyce poważnej. Można ją odnaleźć w kultowych serialach, filmach. 

I na wybiegach! Do ostatniego pokazu w Burberry Riccardo Tisci wybrał utwór walijskiego kompozytora Paula Mealora wykonany przez gwiazdę opery – sopranistkę Nadinę Sierrę. W 2022 roku show MM6 Maison Margiela towarzyszyła orkiestra symfoniczna z Mediolanu, grająca m.in. Strawińskiego. A na serii bluz i T-shirtów Acne Studios rok temu nadrukowało podobizny Mozarta i Bacha. Rozeszły się w mig. Niedawno zainteresowały mnie badania Orkiestry Filharmonii Królewskiej wskazujące, że 74 proc. młodzieży poniżej 25. roku życia włącza muzykę klasyczną w okresie przedświątecznym, a 37 proc. słucha jej na co dzień w serwisach streamingowych. Sporo. Zapytałam więc Aleksandra Laskowskiego, rzecznika prasowego Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, autora książek i przekładów o tematyce muzycznej, jak to jest z tą popularnością klasyki wśród młodych – tym razem Polaków. – Długo młodzi słuchacze nie utożsamiali się z wykonawcami z estrad filharmonii ze względu na ich wiek, podejście do życia, strój, sposób bycia i cały entourage muzyki klasycznej. To się zmieniło, również przy udziale młodych polskich artystów, którzy dbają o swoją publiczność, przyciągają ją nie tylko do filharmonii czy opery, lecz także w nietypowe miejsca. Są aktywni w mediach społecznościowych. Pokazują, że można pojechać na koncerty rockowe, iść do kina i chodzić do filharmonii – odpowiada.

Z jeszcze innej strony sprawie przygląda się Agata Cieplińska, skrzypaczka i menedżerka projektów artystycznych. Dostrzega wpływ pandemii na publiczność muzyki klasycznej, a także zaznacza, że był to trudny okres: – Wcześniej byliśmy przekonani, że jeśli będziemy oferować najlepszych artystów, wykonania, świetny program – albo ten, który wydaje nam się ciekawy – to wystarczy. Okazało się, że nie. Aż przyszła pandemia. Wszystkie działania trzeba było przenieść do internetu, a co za tym idzie – unowocześnić: produkować bardziej innowacyjne wideo, materiały, inwestować w promocję. Koncerty wróciły, ale zaplecze zostało i dziś podbija zainteresowanie muzyką klasyczną. W końcu internet to medium docierające przede wszystkim do młodszego pokolenia.

Muzyka poważna to dziś fenomen popkulturowy, któremu daje się porwać młodzież. Oferuje spokój, skupienie i nowe emocje.

Internet rzeczywiście daje ogromne możliwości. Dotyczy to również platform streamingowych, sprytnie dobierających algorytmy i proponujących w swoich playlistach klasykę. Ale jest coś jeszcze: konkursy. W tym jeden z najważniejszych na świecie – organizowany przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina Konkurs Chopinowski. – Stworzył nam grupę młodych superbohaterów muzyki poważnej, którzy mają wielbicieli na całym świecie, jak Bruce Liu po ostatnim konkursie czy Cho Seong-Jin po poprzednim. Z dnia na dzień stali się gwiazdami popkulturowymi. Grają muzykę poważną, a kultura fanów, która się wokół nich tworzy, jest zupełnie taka sama jak w dziedzinie muzyki rozrywkowej – mówi Aleksander Laskowski, by po chwili dodać: – Dziś rozdział na filharmonię i resztę świata jest nieaktualny. 

W tym wszystkim nie należy zapominać o nowych salach koncertowych. – Wniosły wspaniałą energię, jak filharmonia w Szczecinie czy wyremontowana tam opera albo zjawiskowe sale zbudowane przez Tomasza Koniora: jedna 
w Warszawie – Nowa Miodowa, druga NOSPR w Katowicach – mówi Aleksander Laskowski. Zgadza się z tym Agata Cieplińska: – Te sale oprócz genialnej akustyki są perełkami architektury. Ludzie chcą je oglądać na żywo. Wszystko zostało przemyślane. Sale mają całe zaplecze – gość może zjeść w restauracji, napić się czegoś ze znajomymi w kawiarni. Są przestrzenie wystawiennicze. A więc dużo możliwości pozwalających na budowanie zainteresowania koncertami za pomocą innych kanałów. To doświadczenie przyciąga młodych.

Zmiany dotyczą też demokratyzacji życia kulturalnego. Faktu, że nikt niczego nie narzuca. – Dziś pod filharmonią zaczepiają mnie młodzi ludzie kojarzący materiały Instytutu Chopina z YouTube’a czy Instagrama, pytają o koncerty – opowiada Aleksander Laskowski. – Potrafią muzykę przeżywać zupełnie inaczej, co jest fascynujące. Istnieje w nich pewne napięcie, zupełnie inne niż – nazwijmy to – u starego typu melomana mającego swoje przyzwyczajenia. Młodzi przychodzą dla siebie, by cieszyć się obcowaniem z muzyką.

Do jeszcze nieprzekonanych: warto zacząć swoją przygodę z klasyką właśnie od playlist i treści w mediach społecznościowych. A potem wybrać jeden z gorących koncertów, które oferują filharmonie w Szczecinie, Warszawie, we Wrocławiu czy katowicki NOSPR. Zawsze można użyć hashtagu #strojęsiędofilharmonii i świetnie się tam bawić.