ELLE A jakie emocje łączą się z siostrą?

M.S. Myśląc o Mariannie, mam pewien niedosyt w relacjach z nią. Zawsze byliśmy trochę obok siebie, z powodu dramatycznej różnicy płci i sporej – wieku. Teraz mieszkamy też w różnych miastach: ona we Wrocławiu, jest zresztą bardzo utalentowaną graficzką... Z czasem zbliżamy się do siebie coraz bardziej, na pewno czeka nas jeszcze wiele rozmów, których nigdy nie odbyliśmy. Ciągle jeszcze szukamy formy, żeby tę naszą miłość wyrazić odpowiednio. I na pewno ją znajdziemy.

ELLE Wychowywał się Pan w typowym krakowskim domu, z obrazami na ścianach i ciężkimi meblami?

M.S. Dość często się przeprowadzaliśmy. Dzieciństwo spędzałem w bloku, potem była kamienica, rzeczywiście trochę dulszczyzny. Potem rodzice wreszcie wyprowadzili się do domu i tam już było bardziej eklektycznie. Teraz mieszkam z Warszawie. Mój warszawski dom jest zupełnie inny, nowoczesny. To zasługa żony. Jest fotografem i grafikiem, właśnie robi doktorat na ASP. Kocham Kraków, ale w Warszawie czuję sie znakomicie. Fascynuje mnie energia tego miasta, która jest wyjątkowa, nawet w skali świata! Zwrócił mi na to uwagę kolega cudzoziemiec i dzięki niemu zobaczyłem Warszawę na nowo. Tu ludzie zawsze do czegoś dążą, naprawdę im się chce. Z Krakowa przywiozłem spokój, wewnętrzny, wypracowany. Ale nie zawsze udaje mi się go zachować.

ELLE A w pracy? Jestem ciekawa, jak Pan sobie radzi z emocjami, kiedy dotyka Pan ekstremalnych tematów. Jak ostatnio w ,,Obławie” i  ,,Pokłosiu”.

M.S. Mam trochę inne podejście do zawodu. Praca z Władysławem Pasikowskim to wyżyny profesjonalizmu. Na pewno „Pokłosie” to jeden z najtrudniejszych filmów w moim życiu, bo na jego planie ciężko pracowałem fizycznie: gasiłem pożary, kopałem doły po kolana w wodzie. Ale to temat filmu: historia traumy polsko-żydowskiej, jest mocny, i to on uderzy w widza. Jednak nie powinien uderzać w aktora. On może myśleć o pomordowanych Żydach albo o tym, co jadł na obiad – to sprawa jego warsztatu, zdolności, wrażliwości i sztuczek. Jestem zwolennikiem takiego traktowania aktorstwa: ze stoicyzmem, wręcz z profesjonalnym dystansem.