Filmy live action ze studia Disneya nie zawsze są spełnieniem marzeniem fanów. Widzowie wychowani na animacjach z dawnych lat nie kryli rozczarowania wycięciem sympatycznego Mushu z „Mulan”, czy niedostatecznie zjawiskową suknią balową Belli z „Pięknej i Bestii”. Nie sposób dogodzić wszystkim – w krytycznym tonie punktowano a to zbyt bezgraniczną wierność oryginałowi, a to odbieganie od materiału źródłowego. Dużo dyskutowano na temat decyzji castingowych, zmian fabularnych czy pozbawionych wyrazu generowanych komputerowo zwierzętach. Wpływy z biletów czasem rekompensowały twórcom narzekania napływające z publiczności, innym razem musieli pogodzić się nie tylko z artystyczną, ale też finansową porażką. Oczywiście zdarzało się, że na afisz wchodziły chlubne wyjątki, dzięki którym niemal każdy wychodził z kina zadowolony. Jednym z nich z pewnością była „Cruella”

Jeden z najlepszych filmów Disneya otrzyma kontynuację. Emma Stone przekazała dobre wieści

Po sukcesie „Czarownicy” z Angeliną Jolie producenci zadecydowali, aby nadal dopuszczać do głosu ciemne charaktery i w 2021 roku postawili w centrum kadru Cruellę de Mon. Bezgranicznie próżna i do szpiku kości zepsuta postać ze „101 dalmatyńczyków” Dodie Smith otrzymała swoje origin story, zyskując tym samym sympatyczniejsze oblicze. Obsadzona w głównej roli Emma Stone sprostała zadaniu, a momentami nawet przyćmiła Glenn Close. Recenzenci nie mogli też wyjść z podziwu dla pracy kostiumografki Jenny Beavan, którą za inspirowane latami 70. stroje nagrodzono statuetką Oscara. Wszystko to przełożyło się na triumf „Cruelli” i zachęciło wytwórnię do nakręcenia sequela. Informacje o kontynuacji pojawiły się tuż po premierze pierwszej części. W związku z zeszłorocznymi zawirowaniami w Hollywood projekt napotkał trudności, ale Emma Stone właśnie potwierdziła, że nawet strajki aktorów i scenarzystów nie zdołały zatrzymać dobrej passy Cruelli. Uff!

Serwis Variety zapytał gwiazdę o ponowne wcielenie się w znaną antagonistkę. „To świetna zabawa. Ona jest świetna. Więc tak, zobaczymy. Prace są w toku. Miejmy nadzieję, że zdjęcia rozpoczną się wcześniej niż później” – odpowiedziała Stone podczas wizyty na Festiwalu Filmowym w Palm Springs. Na konkretny przyjdzie nam więc jeszcze nieco poczekać, ale wspaniale jest wiedzieć, że produkcja nie utknęła w martwym punkcie. Co wiemy na temat wyczekiwanego filmu? Na razie niewiele. Pewne jest, że poza Emmą Stone na plan powróci reżyser Craig Gillespie. Scenariusz napisze po raz kolejny Tony McNamara. Dla nas brzmi to jak dobra wróżba.