Coraz więcej mówi się o zaburzeniach odżywiania, a mimo to show-biznes wciąż pełen jest przypadków stosowania niebezpiecznych leków na odchudzanie czy przechwałek o redukcji masy ciała w rekordowo krótkim czasie. W zeszłym roku gromy spadły na Kim Kardashian, która przed galą Met zrzuciła aż siedem kilogramów w zaledwie trzy tygodnie. Celebrytka nie baczyła na omdlenia i osłabienie organizmu, byle tylko zapozować do zdjęć w kultowej kreacji Marilyn Monroe. Promowanie wyniszczających diet i treningów bez względu na konsekwencje zdrowotne często zarzuca się również modelkom. W ostatnich miesiącach z niepokojem obserwowałyśmy rosnące zainteresowanie trendem „heroin chic”, który w latach 90. na piedestale stawiał wyraźnie wychudzone dziewczęta. Szokującej tendencji od zawsze przeciwstawiała się za to Heidi Klum. W rozmowie z Jamesem Cordenem wspomniała, że na początku kariery miewała z tego powodu kłopoty na castingach. „Zaczynałam 1992 roku. Wówczas im chudsza byłaś, tym lepiej […] Mówiono, że wyglądam na zbyt szczęśliwą. Miałam też za dużo krągłości. Nie byłam w stanie się dostosować, bo za bardzo kochałam jedzenie” – mówiła.

Heidi Klum nie liczy kalorii. Modelka zaprzecza plotkom o szkodliwej diecie

Mimo to internauci uznali, że są to jedynie czcze słowa, a w rzeczywistości gwiazda nieustannie ma się na baczności i nie dostarcza sobie odpowiedniej liczby kalorii. Wszystko zaczęło się od Q&A zorganizowanego na instagramowym profilu 50-latki. Fani poprosili ją o ujawnienie swojego codziennego jadłospisu i aktualnej wagi, na co ona ochoczo przystała. Choć przy wzroście Heidi wynik 62.6 kg nie jest powodem do zmartwień, to szczere wyznania i tak wywołały burze. Po pewnym czasie na stronie Daily Mail pojawiły się informacje, że sylwetka modelki jest zasługą restrykcyjnej diety. Nagłówek dotarł do samej zainteresowanej, która postanowiła natychmiast ukrócić sensacyjne doniesienia.

„Właśnie wróciłam do domu i niektórzy znajomi wysyłają mi artykuły, w których napisano, że spożywam tylko 900 kalorii dziennie. Po pierwsze chcę powiedzieć, że chyba nigdy w życiu nie liczyłam kalorii. Nie wierzcie we wszystko, co czytacie” – zaapelowała gwiazda.

„Zapytano mnie, ile ważę, a ja weszłam na wagę i pokazałam liczbę. Ludzie mylnie łączą kropki i piszą mnóstwo bzdur. Prawdziwe dziennikarstwo już nie istnieje. To naprawdę smutne, że wymyślają historie, które mogą wyrządzić wiele szkód. Ktoś się z nimi zapozna i będzie postępował zgodnie z ich treścią, co nie jest dobre”. Podkreśliła, że opisywane przez tabloidy menu nie jest wskazane dla osoby w jej wieku. Według wyliczeń aktywna kobieta po pięćdziesiątce powinna spożywać 2200 kalorii. Postawa Niemki cieszy tym bardziej, że praca przed obiektywem kusi jej nastoletnią córkę. Wygląda na to, że Leni Klum ma w domu dobry wzór do naśladowania i będzie umiała się przeciwstawić smutnym branżowym realiom.