Cameron Diaz została zaproszona do podcastu Rule Breakers jako weteranka Hollywood i kobieta, która bezpośrednio doświadczyła toksycznego traktowania ze strony włodarzy „krainy snów”. 51-latka przez większą część swojej kariery czuła presję, by podporządkowywać się nierealnym standardom piękna dyktowanym przez show-biznes. Aktorka w końcu powiedziała „stop” i postanowiła wyrwać się z tego szkodliwego kręgu. Troska o wygląd zeszła u niej na drugi, a nawet trzeci plan.

Cameron Diaz szczerze o podejściu do standardów piękna

Nie obchodzi mnie to. Dosłownie, ostatnią rzeczą, o której myślę na co dzień, a w ciągu dnia nie myślę o niej w ogóle, to mój wygląd” – wyznała w podcaście.

Przy szczęśliwych wiatrach, może ze dwa razy w miesiącu pomyślę: ‘Oh, powinnam to założyć. Raz wystarczy prawda? Czy to wszystko co muszę zrobić?’. Po prostu nie jestem teraz w miejscu, w którym chciałabym wkładać energię w zamartwianie się o takie sprawy” – dodała gwiazda.

Niemniej, aktorka zapewniła, że nie ocenia nikogo, kto przykłada dużą wagę do self-care i zależy mu na dobrym wyglądzie. „Jeśli to dla ciebie ważne, w porządku” – skomentowała. Sama jednak jest już wyraźnie zmęczona pogonią za byciem idealną. Aktorka daje sobie luz także w kwestii makijażu, który zwykle ogranicza się u niej do rozświetlenia cery oraz podkreślenia policzków różem. 51-latka dba przede wszystkim o to, by jej twarz wyglądała świeżo i promiennie – a kurze łapki czy zmarszczki formujące się od uśmiechu to dla niej drugorzędna kwestia.