Najpierw rodzina, Michelle Obama, Marian Shields Robinson, fot. East News, kolaż ELLE.pl

NAJPIERW RODZINA

Michelle Obama
skończyła 50 lat, ale wciąż jest mocno związana z mamą.
76-letnia MARIAN SHIELDS ROBINSON
zarzekała się, że nie wyprowadzi się z ukochanego Chicago, ale zamieszkała w Białym Domu, by opiekować się wnuczkami.

Mama się zmieniła, od kiedy jest babcią. Zachowuje się tak, jakby nigdy niczego mi nie zabraniała ani nie wmuszała we mnie jedzenia – śmieje się Michelle Obama. – Z bratem po kryjomu wypluwaliśmy do serwetek wątróbkę, którą nas karmiła! – tak Michelle Obama, pierwsza dama Ameryki, wspomina dzieciństwo. Jej córkami: 15-letnią Malią i 13-letnią Natashą, zajmuje się babcia. Uważa, że Michelle jest zbyt surowa. – A przecież od mamy się uczyłam, jak wychowywać! – broni się pierwsza dama. Narzeka, że jej mama pozwala wnukom jeść słodycze kilka razy dziennie. – Czasem myślę: „Kim jest ta osoba? I co zrobiła z moją surową matką!” – opowiada Michelle. Jej mama niemal całe życie mieszkała w południowym Chicago. Zajmowała z rodziną – mężem Fraserem, córką Michelle i synem Craigiem – piętro niewielkiego domku. Wiele lat temu została wdową – tato Michelle Obamy chorował na stwardnienie rozsiane, zmarł w 1991 roku. Marian pochodzi z wielodzietnej rodziny (ma sześcioro rodzeństwa) i zawsze przywiązywała ogromną wagę do życia rodzinnego. W jej domu w święta gromadziły się tłumy krewnych. A Marian zajmowała się nie tylko domem. Pracowała jako sekretarka w banku, udzielała się społecznie w okolicy, ale nigdy nie była za granicą i obce jej były salony elit. Kiedy zięć Barack został prezydentem USA, a córka zaproponowała mamie przeprowadzkę do Białego Domu, nie była zachwycona. – Broniła się rękami i nogami – wspomina Michelle. – Barack powiedział jej: „Spróbuj zamieszkać z nami na kilka miesięcy. Jeśli ci się nie spodoba, wrócisz do Chicago”.

Początkowo Marian nazywała Biały Dom muzeum i niechętnie przeszła na emeryturę, ale spodobało jej się nowe życie. Zajmuje mieszkanie na trzecim piętrze, nad sześciopokojowym apartamentem rodziny prezydenckiej. – Mama wprowadziła w nasze życie trochę normalności. Czasem mam wrażenie, że nie opuściłam Chicago – śmieje się Michelle Obama. A Marian zostawia córce i zięciowi sporo swobody. Rzadko jada z nimi kolacje, pozwalając im nacieszyć się sobą. – Idę do domu – mówi i... wchodzi piętro wyżej. Pilnuje swojej prywatności, prawie nie daje wywiadów. Za to nawiązała już nowe przyjaźnie. Chodzi na koncerty i przedstawienia do Centrum Kennedy’ego, gdzie zajmuje lożę prezydencką. – Prowadzi tak bogate życie towarzyskie, że niedługo powie nam: „Nie mam czasu zajmować się dziećmi. Tyle się u mnie dzieje!” – śmieje się pierwsza dama. A co na to Marian? – Moje dzieci są dobrymi rodzicami. A to ułatwia pracę babci... – mówi. By ją odciążyć, Obamowie już kilka lat temu zatrudnili do córek dodatkową opiekunkę. „Pierwsza babcia” – jak nazywają Marian Amerykanie – wciąż jest jednak dla wnuczek niemal zastępczą mamą. Mówi, że chce im wpoić samodzielne myślenie i umiejętność podejmowania decyzji. – A mnie mama uczyła i wciąż uczy – cierpliwości, humoru i zdrowego rozsądku – opowiadała Michelle w wywiadzie, jakiego wspólnie z mamą udzieliła magazynowi „Essence”. – Gdybym była dla swoich dzieci choć w połowie tak dobrą matką jak moja mama dla mnie... – mówiła. Marian Robinson nie pozostała jej dłużna: – Przez całe życie podziwiałam Michelle. Była sobą i osiągała wszystko, co tylko chciała – chwaliła córkę. Michelle Obama odziedziczyła wolę walki właśnie po mamie, która w 50. urodziny zaczęła uprawiać jogging, a po 60 zdobywała medale w biegach dla seniorów na 50 i 100 metrów. – Przestałam startować w sprincie, bo nabawiłam się kontuzji i nie byłam już tak szybka. Bieganie dla biegania mnie nie interesuje. Biegałam, by wygrywać – powiedziała. Michelle przyznaje: – Stworzyła mnie taką, jaka jestem. A jest inteligentna i przenikliwa. Od początku rozmawiała ze mną i z bratem o wszystkim jak z dorosłymi. Wpajała odwagę, otwartość. Dała mi start w udane życie, marzy mi się więc, że teraz się wreszcie zrelaksuje i będzie tak szczęśliwa, jak ja jestem.
Dziennikarze pytają Marian, czy napisze kiedyś poradnik dla rodziców, skoro tak świetnie wychowała córkę. Michelle śmieje się i odpowiada za nią: – Pracujemy nad tym!

Tekst Anna Bugajska

Dzień matki i córki - czytaj dalej >>