Byłaś gwiazdą dwóch okładek ELLE. Ale czy pamiętasz swoją pierwszą?

Alicja Tubilewicz: Oczywiście, 2015 rok! W drugi dzień po naszym przylocie na Zanzibar zamiast słońca i błękitnego nieba – burza. Ale to, paradoksalnie, wzmocniło efekt. Agata Pospieszyńska zrobiła tak piękne zdjęcia, że potem często widziałam je na moodboardach u różnych klientów reklamowych.

Jak to się stało, że zostałaś modelką?

Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Wzięłam udział w konkursie Miss Polski Nastolatek, który okazał się przepustką do świata mody. Podczas przygotowań do finału dostrzegła mnie moja obecna agentka. Polaroidy trafiły do agencji IMG, a po dwóch dniach byłam już w Paryżu.

Przełomowy moment w karierze?

Pierwszy pokaz dla Diora na wiosnę–lato 2015 w Paryżu. Potem zaczęłam pracować dla największych domów mody, jak Chanel, Miu Miu, Hermès, Fendi, Etro, Max Mara, Tom Ford czy Dolce & Gabbana.

Pokaz, który zapamiętasz na zawsze?

Chanel na wiosnę–lato 2016. Paryska hala wystawowa Grand Palais została zmieniona w supernowoczesne lotnisko. Z wszystkimi detalami: stanowiskiem odprawy celnej, numerowanymi gate’ami, halą odlotów. Karl Lagerfeld przeszedł wtedy samego siebie. Na pewno nie zapomnę też sesji okładkowej dla tajskiej edycji „Vogue’a”, odbywała się na statku, a krajobraz był po prostu bajeczny.

W pracy modelki zdarzają się trudne momenty?

Podczas sesji na okładkę greckiego „Marie Claire” musiałam jeździć na wrotkach, a nie robiłam tego przez lata. Doskonale pamiętam też zdjęcia do kampanii strojów kąpielowych Max Mary, ponieważ musiałam wejść do lodowatej wody. Z kolei u Valentino skakałam przez skakankę zrobioną z lampek choinkowych, mając w uszach wyjątkowo ciężkie kolczyki.

Co najbardziej doceniasz w modelingu?

Najciekawsze jest podróżowanie, poznawanie nowych miejsc, kultur, ludzi. Poza tym mam możliwość obcowania z najbardziej utalentowanymi projektantami na świecie i obserwowania, jak powstają ich kolekcje od podstaw. Przy okazji pracy w pokazie Fendi poznałam Karla Lagerfelda i mogłam osobiście się przekonać, jakim był serdecznym człowiekiem i z jakim szacunkiem traktował modelki. Podczas przymiarek pytał, jak się czuję, a nawet pokazywał w smartfonie, skąd czerpał inspiracje do fryzur w swoim show.