Nie trzeba się obecnie zbytnio natrudzić, aby trafić na film lub serial, gdzie mamy do czynienia z obrazem seryjnego mordercy. Wydaje się wręcz, że dzieła o tej tematyce wyskakują jak grzyby po deszczu. Choć nie każdy z nich jest warty naszej uwagi, to w ostatnich kilku latach da się znaleźć parę tytułów, które pozostają na dłużej w pamięci. Zaliczają się do nich m.in. filmy „Dom, który zbudował Jack” oraz „Lato 84”, jak i seriale „Mindhunter”, „Hannibal” czy „Alienista”. Teraz do tej grupy można dorzucić również film „Podły, okrutny, zły” z Zackiem Efronem w roli głównej.

„Podły, okrutny, zły” w reżyserii Joego Berlingera to spojrzenie na charyzmatyczną stronę seryjnego mordercy, Teda Bundy’ego. Ten grasujący w latach 70. psychopata był zarówno mistrzem wykorzystywania swojego wyglądu i uroku osobistego do zdobywania zaufania kobiet, w tym jego wieloletniej dziewczyny, Elizabeth Kloepfer, jak i ekspertem w używaniu amerykańskich mediów do zdobycia pokaźnej grupy zwolenników, co przeczyło całkowicie temu, jak postrzega się ludzi jego pokroju.

Obraz, jaki wytwarzał Bundy, czyli czarującego, przystojnego białego mężczyzny z potencjałem świetnej kariery, był na tyle przekonujący, że jego kochanki, przyjaciele i znajomi nie chcieli uwierzyć, że mógł być zdolny do tak okrutnych czynów. To pozwalało mu przez wiele lat wymykać się systemowi sprawiedliwości. Nawet podczas procesu przyciągał wielu zwolenników, których myliła jego aparycja.

Zac Efon jako Ted Bundy

Żeby dobrze odtworzyć na dużym ekranie efekt, jaki wywierał Bundy na innych ludziach za swojego życia, do roli zaangażowano Zaca Efrona, czyli aktora ze znanym nazwiskiem, który przede wszystkim jest powszechnie uznawany za dobrze wyglądającego. Efron jako 19-latek zdobył sławę za sprawą „High School Musical”, a w ostatnich latach grywał głównie w idiotycznych komediach w rodzaju „Sąsiedzi” czy „Co ty wiesz o swoim dziadku?”, więc raczej mało kto do tej pory postrzegał go jako osobę o jakimkolwiek talencie aktorskim. Sam aktor najwidoczniej stwierdził, że najwyższa pora pokazać się od zupełnie innej strony. I podjął dobrą decyzję, bowiem pozytywnym zaskoczeniem jest patrzenie na to, jak Efron gra w „Podłym, okrutnym, złym”.

Aktor z powodzeniem wykorzystał w filmie swój chłopięcy urok, dzięki czemu jesteśmy w stanie uwierzyć, dlaczego Elizabeth i wiele innych kobiet straciły dla niego głowę. Przy tym w przeciwieństwie do praktyk chociażby Jareda Leto w „Rozdziale 27”, Efron nie zdecydował się na żadną spektakularną transformację fizyczną i psychiczną; zagrał jedynie w sposób, w jaki zrozumiał swoją postać. Dzięki temu podejściu sprawia wrażenie, jakby dobrze rozgryzł charyzmatyczną osobowość Bundy’ego, nie zapominając jednak o tym, że pod przyjemną fasadą skrywa się prawdziwe monstrum. Ta rola może być punktem zwrotnym w jego karierze.

Perspektywa kobieca

Innym wyróżnikiem „Podłego, okrutnego, złego” jest scenariusz Michaela Werwiego, który opisuje historię z perspektywy wieloletniej dziewczyny zabójcy, wspomnianej wcześniej Elizabeth Kloepfer (dobra Lily Collins). Konstruując akcję w taki sposób, dostajemy film, w którym nie podążamy ze śledczymi polującymi na Teda, ani nie patrzymy jego oczami, kiedy przeżywa ekscytację w trakcie popełniania koszmarnych czynów, czy też ponownego odwiedzania miejsc, w których ukrył ciała ofiar. Zamiast tego wydarzenia rozwijają się przed widzem w taki sposób, jak postrzegała to Liz – Ted został zatrzymany w wyniku niesprzyjających okoliczności i jest niewinnym człowiekiem zniewolonym przez system. Ten ruch pozwolił reżyserowi zerwać z prawidłami gatunku o seryjnych mordercach, poprzez przedstawienie widowni napięcia związanego z niesłusznym skazaniem i powolnego ukazywania prawdy. Jak sam reżyser wspomniał, kobieta, która wierzy w niewinność swojego ukochanego, pozwala widzom odnaleźć emocjonalny punkt odniesienia w historii Teda Bundy’ego.

„Większość widzów będzie wiedziała, że Ted Bundy był seryjnym mordercą, zanim jeszcze pójdzie na film (chyba, że nie czytali absolutnie nic na ten temat), ale wierzę, że zechcą zawiesić tę świadomość, albo nawet zakwestionować ją na chwilę i przejść podobną emocjonalną drogę, jak Liz” – dodał Joe Berlinger. Trzeba przyznać, że ten fabularny trick wychodzi mu całkiem udanie. Co więcej, Berlinger jest zresztą sprawnym dokumentalistą, co przekłada się na to, że wydarzenia zaprezentowane w filmie wyglądają na dobrze odwzorowane. Potwierdzeniem tego są napisy końcowe filmu, gdzie skonfrontowano sceny z filmu z prawidziwymi nagraniami.

Drugi film o Tedzie Bundym

Warto przy okazji tego filmu wspomnieć też o tym, że 24 stycznia, czyli dokładnie w dzień 30. rocznicy egzekucji Teda Bundy’egp, na platformie Netflix pojawił się serial „Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy’ego”, składający się z czterech odcinków. Reżyser Joe Berlinger (tak, ta sama osoba, co w przypadku filmu „Podły, okrutny, zły”!) wykorzystał w produkcji nagrania wykonane w więzieniu podczas rozmów mordercy z pisarzami Stephenem G. Michaudem oraz Hugh Aynesworth. Do wyboru miał ogrom materiału, bo łącznie powstało ponad 100 godzin. Dodatkowym elementem narracji są m.in. wypowiedzi ekspertów, nagrania z sal sądowych oraz miejsc zbrodni. Jeżeli ktoś nie widział jeszcze tego dokumentu, to może go potraktować jako ciekawą inwersję omawianego w tym tekście filmu fabularnego – tym razem zamiast perspektywy kobiecej poznajemy bezpośrednio mroczne zakamarki umysłu Bundy’ego. Można powiedzieć ironicznie, że ten rok należy do niego.

„Podły, okrutny, zły” pojawi się w polskich kinach 10 maja 2019 roku. Tymczasem zobaczcie jego zwiastun: