Baśń dla dorosłych

Trend rozpoczął film tiktokerki Avy Williams, która postanowiła przenieść do uniwersum Wesa Andersona swoją podróż pociągiem linii Shore Line East do Nowego Yorku. Plansza tytułowa, czerwień foteli, zbliżenia na urocze detale takie jak retro bilety, równoległe linie przecinające kadr i muzyka Alexandre’a Desplata. Wszystko się zgadzało! 26-latka zainspirowała się filmem „Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”, który obejrzała ze swoją rodziną podczas krótkiej wizyty w Connecticut. Szybki powrót i rozłąka z bliskimi nie były dla niej łatwe, dlatego zrobiła coś, co podniosło ją na duchu.. „Nie chciałam zakończyć mojej podróży tak smutnym akcentem, więc miałam nadzieję, że wyciągnę jak najwięcej z sytuacji, która nie była do końca idealna. (...) Wes Anderson ma świetny sposób, by sprawić, że śmiertelnie poważne staje się bardzo interesujące i zabawne” – powiedziała w wywiadzie dla Newsweeka.

@avawillyums With a good imagination, everything is symmetrical. Let a girl day dream! #wesanderson ♬ Obituary - Alexandre Desplat

Sam fakt, że sięgnęła po estetykę słynnego reżysera akurat w ciężkim dla siebie momencie, jest bardzo Andersonowski. Baśniowy charakter jego filmów także był sposobem na przepracowanie trudniejszych tematów i traum, a bohaterowie często sami uciekali w świat fantazji. Dokładnie tak zrobiła Valeria Shashenok – Ukrainka, która wykorzystała trend na TikToku, by pokazać tragiczne skutki wojny w swoim kraju.

Świat fantazji rządzi się swoimi prawami

Kolorowy eskapizm szybko się udziela. TikTok Avy Williams zebrał ponad trzynaście milionów wyświetleń i sam stał się źródłem inspiracji. Niedługo potem wielu innych twórców także zechciało postawić się w centrum własnej mikroopowieści. Dosłownie w centrum! Kino Wesa Andersona jest tak charakterystyczne, że z jednej strony łatwo je naśladować, a z drugiej wymaga przestrzegania pewnych zasad, które twórca powiela w każdym swoim filmie, starannie dopasowując elementy układanki. Jeśli chcesz być jak Wes, musisz myśleć jak Wes. Tak więc, jak mają w zwyczaju jego bohaterowie, przygotujmy plan!

@irinahp I got so many questions about this Wes Anderson editing style, so here how I did it: * Edited in: Adobe Premiere * Color filter in Adobe Premiere : 'LUTs Pack Wes Anderson' from analogicalab * Font: Atlanta Rosery * Symetrical & colorful scenes I hope you like this Vienna edit. It's a tiny homage to this beautiful city that's been so good to me! Most of the spots are named in the video, so you can save this for your next visit. Now, from all my 4 #wesandersontrend videos, which one is your favorite? I'm curious! ;) #wesanderson #accidentallywesanderson ♬ Obituary - Alexandre Desplat

Po pierwsze, perfekcyjna symetria. Robert Yeoman, operator Andersona, zdradził w jednym z wywiadów, że jego asystenci zawsze przyklejają taśmę po obu stronach planu i biegają tam i z powrotem, by upewnić się, że kamera jest idealnie na środku. Bo właśnie o to zapyta Wes, gdy tylko się pojawi. Reżyser jest tak skupiony na ogólnym obrazie, że potrafi poprosić aktora, by przesunął się o dwa centymetry. Kompozycja zawsze musi się zgadzać. Po drugie, praca kamery, montaż i ujęcia. Te statyczne przeplatają się z panoramicznymi i szwenkami, flat laye z POV. A czasem bohater spojrzy przez uwielbianą przez Andersona lornetkę. To wszystko oczywiście w odpowiednim rytmie. Symetria występuje nie tylko na obrazku, ale również w długości ujęć. Bo film ekscentrycznego reżysera musi mieć swoją własną melodię.

Skoro jesteśmy już przy melodii, to numer trzy: muzyka! Tutaj warto pokusić się o przebój z lat 60. lub 70. Do tych dekad Wes sięga najczęściej tworząc przepełniony nostalgią klimat. Można też wybrać jeden z figlarnych utworów Alexandre’a Desplata, bo to właśnie ten kompozytor stworzył muzykę do pięciu filmów Andersona. Po czwarte i bardzo ważne, estetyka! Każde dzieło amerykańskiego reżysera ma swoją własną paletę nasyconych barw, ale szczególnie upodobał sobie intensywne czerwienie, musztardowe żółcie i słodkie róże. Dodajcie do tego charakterystyczne vintage stylizacje, przyciągające wzrok rekwizyty, font Futura i jesteśmy w domu.

Kadr z "The Grand Budapest Hotel" / mat. pras.

Po piąte: proces opowiadania. Anderson opowiada szkatułkowo, za pomocą specjalnych plansz dzieli swoje historie na rozdziały, burzy czwartą ścianę i podkreśla ingerencję autora. Szósty i ostatni punkt (choć wyliczankę można by jeszcze pociągnąć): dziwaczne zachowanie bohaterów. Śmiertelnie poważny wyraz twarzy, dystans i nadmierne wyrafinowanie to absolutne podstawy. Więc nawet nie myślcie o uśmiechu!

Nie każdy może być Wesem Andersonem, ale każdy może przenieść się do jego spójnego świata. Romantyzować można dosłownie wszystko – zakupy w spożywczaku, jazdę po ruchomych schodach, lunch w burgerowni. Jak udowadniają kolejne filmiki na TikToku, wystarczy odpowiednio uchwycić rzeczywistość.

Przypadkowy Wes Anderson

Na długo zanim Andersona odkrył TikTok, zrobił to Wally Koval, twórca konta @accidentallywesanderson na Instagramie. Fascynacja stylem tego konkretnego reżysera pojawiła się u niego, kiedy jako mały chłopiec zobaczył „Rushmore” (1998). Cukierkowa i poukładana estetyka działała na niego kojąco, a kryjące się pod powierzchnią mroczne sekrety bohaterów intrygowały. W 2017 roku Wally razem z żoną Amandą zaczęli tworzyć listę życzeń. Celem były miejsca, które wyglądały, jakby mogły być scenografią w filmie Wesa. Zdjęcia z podróży publikowali na wspomnianym koncie, które dziś obserwuje prawie 2 miliony osób. To zaangażowana społeczność, która nie tylko docenia piękno zdjęć Kovala, ale także publikuje własne ujęcia z odpowiednim oznaczeniem. Wiecznie na tropie Wesa Andersona.

Ale tak samo, jak jego ukochany kinowy twórca, Koval nie skupia się na samej powierzchni, a wchodzi głębiej – w historię prezentowanych miejsc i w to, co same mają do opowiedzenia. W 2020 roku wydał album fotograficzny ze swoim szczególnym zbiorem: od wnętrza Urzędu Pocztowego we Wrangell na Alasce po różowy Hotel Opera w Pradze. Ale jak twierdzi twórca, wcale nie trzeba jechać daleko, by odnaleźć ciekawe miejsca. Sam poleca po prostu szeroko otworzyć oczy. A co na to sprawca całego zamieszania? Łatwo to sprawdzić, bo tak się składa, że napisał do albumu Kovala przedmowę: „Zdjęcia w tej książce zostały zrobione przez ludzi, których nigdy nie spotkałem, to miejsca i rzeczy, których prawie bez wyjątku nigdy nie widziałem – ale muszę powiedzieć, że mam taki zamiar. Teraz rozumiem, co to znaczy być przypadkiem sobą. Wciąż nie wiem, co to znaczy celowo być sobą, jeśli w ogóle tym jestem, ale to nie jest ważne”.

Na letniej kolonii z Wesem

Kadr z "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" / mat. pras.

Co oznacza bycie Wesem Andersonem, a raczej współpraca z nim od dawna wiedzą natomiast najlepsi aktorzy i aktorki. Reżysera wielbią nie tylko widzowie, to także ulubieniec branży. Aktywne uczestnictwo w każdym etapie produkcji, niezależny, autorski styl, czerpanie pełnymi garściami z magii kina, tworzenie wyrazistych, zapadających w pamięć postaci – to są te aspekty, którym pewnie ciężko się oprzeć. Każdy chce zrobić film z Wesem. Natalie Portman przyleciała do Indii „tylko po to”, by spędzić na planie pół godziny. Bill Murray na wszystkie propozycje filmowe od reżysera odpowiada automatycznym „tak”, a Edward Norton twierdzi, że za „Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom” zarobił nieco ponad cztery tysiące dolarów. A tak naprawdę, to przy produkcji każdego filmu Andersona stracił pieniądze. Ale warto! „To jak bycie w najlepszym zespole teatralnym wszechczasów” – twierdzi Norton. Aktorzy i aktorki naprawdę mają wówczas okazję do ścisłej pracy zespołowej. Reżyser nie lubi, gdy ekipa mieszka w przyczepach, dlatego zwykle wynajmuje jeden wspólny dom, do którego wszyscy wprowadzają się na czas produkcji. Niemalże jak rodzina. Podczas kręcenia „Grand Budapest Hotel” był to niewielki hotel w Görlitz w Niemczech, a w trakcie „Fantastycznego Pana Lisa” willa George'a Clooneya nad jeziorem Como. Zdarzało się, że samodzielnie robili charakteryzację i podjeżdżali na plan jednym vanem. Tak po prostu, kameralnie. Jak na letniej kolonii.

Przez lata Anderson zgromadził wokół siebie całą rzeszę aktorów-wyznawców. Zaczynając od Owena Wilsona, z którym napisał scenariusz do swojego pierwszego filmu „Trzech facetów z Teksasu”, przez (oczywiście) Billa Murraya, Edwarda Nortona, Jasona Schwartzmana, Anjelicę Huston, Willema Dafoe, Jeffa Goldbluma, Tildę Swinton, Adriena Brody’ego, Frances McDormand – i tak bez końca. Lista jest długa i cały czas się powiększa. Kilka dni przed tym, jak rozpętał się trend na TikToku, do sieci trafił zwiastun nowego i wyczekiwanego filmu Andersona „Asteroid City”. Jego premiera odbędzie się już za chwilę, na festiwalu w Cannes. I jak się pewnie domyślacie, nazwiska ciągną się niemal przez całą długość plakatu. Żeby wszystkie mogły się na nim zmieścić musiały zostać napisane małą, trudną do odczytania czcionką. Tłok w obsadzie w pełni usprawiedliwia fabuła tego nietypowego filmu science fiction. Akcja ma rozgrywać się w tytułowym, pustynnym miasteczku, podczas konwencji Junior Stargazer w 1955 roku, gdzie dojdzie do przełomowych historycznych wydarzeń. Kto by nie zagrał?

Inteligencja Wesa

Jak się okazuje Wesem Andersonem chce (i niestety próbuje!) być także sztuczna inteligencja. Najczarniejsze obawy z „Matrixa” powoli stają się rzeczywistością, ponieważ to co robi reżyser, komputer stara się zrobić lepiej. W ramach zabawy, twórcy zaczęli generować za pomocą AI zwiastuny kasowych serii takich jak „Harry Potter”, „Gwiezdne Wojny”, „Władca Pierścieni”, a także – o ironio – nieszczęsny „Matrix”. Dowcip polega na tym, że zostają one przerobione w charakterystycznym stylu Andersona. I tak: Harry ubrany w czerwony garnitur, stojąc idealnie w centrum kadru, rytmicznie wymienia, co ciekawego znajduje się w The Grand Hogwarts School. „Gwiezdne Wojny” stają się „Galaktyczną Menażerią”, w której bohaterowie do pokonania Imperium potrzebują między innymi papierowych samolotów. Zamiast „Władcy Pierścieni” dostajemy „Kapryśne Towarzystwo”, w którym Frodo gra Timothée Chalamet. Parodia z jednej strony śmieszy, ale bardziej jednak straszy. Bo w pogoni za wyśnionym światem, wśród ciągłych ulepszeń narzędzi i oprogramowań trzeba uważać, żeby całkowicie nie pomylić fikcji z rzeczywistością. Na szczęście maszyna nie jest jeszcze w stanie zastąpić człowieka. W przeciwieństwie do sztucznie wykreowanych zwiastunów, w filmach Wesa Andersona pod kolorową, symetryczną powłoką jest bardzo dużo inteligentnych treści.