Szybki rozwój grupy H&M spowodował rozszerzenie portfolio brandów (długo wyczekiwane & Other Stories) oraz poważne inwestycje we flagową markę szwedzkiej korporacji. Po ośmiu latach przerwy, nie licząc pokazów limitowanych kolekcji od projektantów, H&M wrócił na wybieg. Przypadek to dość osobliwy, bo pokazując jesienną kolekcję w lutym, sieciówka wpisuje się w dłuuugi cykl produkcyjny luksusowych marek. To zapewne tylko trzon oferty H&M na przyszły sezon, ale mimo wczesnej premiery, kolekcja jest bardzo bliska trendom z pokazów ważnych domów mody. Tego samego dnia mogliśmy oglądać długie strusie piórka u Driesa van Notena i H&M. W zdominowanej przez czerń kolekcji można było wyłowić także elementy stylu militarnego, modny aksamit, przezroczystości i sztuczne futro.

Od samej kolekcji jednak, bardziej zaskakujący był przepych wydarzenia. Jeśli wierzyć relacji Cathy Horyn z New York Times, głównym tematem rozmów na widowni było szacowanie kosztów zaaranżowania pełnego przepychu apartamentu pokazowego. Tak jak Dior za czasów GallianoH&M zbudowało pawilon w ogrodzie na tyłach Musée Rodin. Przestrzeń przypominała apartament brytyjskiej arystokracji, z salonikami tematycznymi (np. marokańskim) i pokoikiem w stylu Art Deco. Publiczność rozsiadła się na kanapkach i otomanach, na których można było wypatrzyć Emmanuelle Alt, Emmanuelle Seigner, Ashley Olsen czy Emmę Roberts.

Na wybiegu pojawiły się te same top modelki, co w pokazach głównego harmonogramu Tygodnia Mody: Joan Smalls, Karmen Pedaru, Cara Delevingne czy Isabeli Fontana. Gwiazdą pokazu była Małgosia Bela, ikona, która rzadko zaszczyca projektantów swoją obecnością. Wyjątki robi dla Alexandra Wanga i... H&M.

GALERIA z pokazu H&M jesień-zima 2013