Od kilku sezonów zauważamy pewną tendencję: dyrektorzy kreatywni odchodzą z pracy, a marki znikają z modowej mapy świata lub ograniczają swoją działalność, przenosząc się po części do internetu. Branża dawno nie miała tak dynamicznych zmian, które zupełnie zmieniłyby rynek. A jednak - powiedziałyśmy "au revoir" kilku sklepom, które odwiedzałyśmy regularnie i teraz ich ubrań poszukujemy głównie online (oraz czasem podczas zagranicznych wyjazdów).

Dlaczego marki modowe decydują się na "wyprowadzkę" z Polski? Powodów może być kilka. Jednym z najpopularniejszych jest to, że firma postanowiła zamknąć się całkowicie, bo miała więcej strat niż zysków lub upadła. Zdarza się też, że po prostu nie w każdym kraju jej projekty przyjęły się tak, jak to założono na początku (a więc na przykład nad Wisłą nie było zbyt wielu klientów, którzy kupowaliby ubrania z daną metką). Wśród innych przyczyn znikania modowych brandów w Polsce wymienia się czasem też zmianę strategii czy działalność tymczasowa typu pop-up, która od początku miała swój "termin ważności". 

W ciągu ostatnich kilku lat zdążyłyśmy się już pożegnać z kilkoma ulubionymi markami, których stacjonarne sklepy były kiedyś w największych miastach w kraju. Wciąż jednak za nimi tęsknimy i mamy nadzieję, że pewnego dnia wrócą na nasz rynek. Które mamy na myśli? Oto trzy kultowe brandy, które zniknęły z Polski.

Marki modowe, które zniknęły z Polski: Marks & Spencer

Getty Images/ SOPA Images

Był rok 1884, kiedy brytyjski przedsiębiorca Michael Marks otworzył swój pierwszy sklep w Leeds w Yorkshire. Dekadę później dołączył do niego z własną inwestycją finansową Thomas Spencer, a butik zaczął rozrastać się w sieć pod oficjalną nazwą, zaczerpniętą z nazwisk obu właścicieli: Marks & Spencer. Przez kolejne sto lat (i jeszcze więcej) marka zaznaczała swoją pozycję na rynku nie tylko brytyjskim, gdzie dziś znajduje się ponad sześćset sklepów, ale i na całym świecie. Klienci pokochali M&S za trendowe kolekcje i świetnej jakości materiały oraz... działy spożywcze, w których można było zaopatrzyć się w herbatę z Wielkiej Brytanii i świeżo wypiekane chocolate chip cookies. Marks & Spencer było - i w wielu krajach wciąż jest - jedną z pierwszych tak dużych sieciowych marek, które opowiadały nie tylko o ubraniach, lecz całym lifestyle'u. Niestety w jesienią 2016 roku zarząd firmy podjął decyzję o zamknięciu wszystkich sklepów na Litwie, Słowacji i Węgrzech oraz w Estonii, Rumunii Belgii, Holandii i Polsce, a także wybranych w Chinach i we Francji. Powodem były duże straty finansowe, szacowane w milionach funtów.

"Grupa rozpoczyna dzisiaj konsultacje w sprawie zamiaru zamknięcia sklepów ze swoimi 351 pracownikami w Polsce. Marks & Spencer zobowiązuje się w pełni przestrzegać wszystkich lokalnych przepisów prawa pracy w Polsce. Obejmuje to współpracę z Europejską Radą Zakładową i pracownikami przed rozpoczęciem procesu konsultacji (...) W ramach szerszego przeglądu międzynarodowej działalności Grupy przeprowadziliśmy szczegółowy przegląd możliwości na polskim rynku oraz naszych wyników w ostatnich pięciu latach. Wykazał on, że nasza działalność w Polsce jest nie do utrzymania. Zdajemy sobie sprawę z wpływu proponowanych w Polsce zmian na naszych pracowników i będziemy chcieli uzyskać ich opinie na temat naszej propozycji"- można było przeczytać kilka lat temu w komunikacie Marks & Spencer. 

Wciąż liczymy, że marka zmieni kiedyś zdanie, a my znów będziemy wpadać do M&S po lemoniadę i miękki kaszmirowy sweter.

Marki modowe, które zniknęły z Polski: Topshop

Getty Images/ Scott Barbour

Nigdy nie zapomnimy 2007 roku, kiedy razem ze startującymi blogerkami modowymi wzdychałyśmy do specjalnej kolekcji Kate Moss dla Topshop. Oglądałyśmy wówczas w internecie zachwycające zdjęcia z kampanii, ale też fotoreportaż z londyńskiego Oxford Circus, gdzie gigantyczny tłum ludzi wyczekiwał na otwarcie sklepu słynnej sieciówki. Nasze marzenia spełniły się dość szybko, bo nad Wisłą Topshop pojawił się rok później. Załapałyśmy się więc i na kolejne projekty słynnej modelki, i na szare denimowe rurki, które stały się znakiem rozpoznawczym Moss. Brytyjska sieciówka z Arcadia Group, do której należą również Dorothy Perkins, Wallis, Miss Selfridge czy Burton, przez dekadę zachwycała nas swoim nonszalanckim podejściem do trendów. Na początku 2017 roku ostatni raz uzupełniłyśmy swoją garderobę o grunge'owe T-shirty, kurtki typu bomber czy mom jeans. Dokładnie 29 stycznia jedyny polski sklep Topshop, który mieścił się w Złotych Tarasach, zakończył swoją działalność. Marka najwyraźniej nie została przyjęta tak ciepło, jak można byłoby się spodziewać. Mamy nadzieję, że jednak kiedyś spotka nas wielki come back. A póki co z tęsknoty poszukujemy w second handach archiwalnych projektów z metką Topshop, z których część jest już vintage (firma powstała w 1964 roku).

Marki modowe, które zniknęły z Polski: Uterqüe

Getty Images/ Cristina Arias

"Uterqüe stworzono po to, by uczynić akcesoria fundamentalną częścią kobiecej garderoby, wskrzeszając tradycję rękodzieła" - opowiadali w 2008 przy premierze twórcy marki z koncernu Inditex, do którego należą też Zara, Bershka, Massimo Dutti, Oysho, Stradivarius i Pull & Bear.

Uterqüe było brandem bardziej luksusowym, wyróżniającym się jakością i elegancją, ale też odrobinę ekstrawaganckim stylem (który jednak subtelnie flirtował z trendami). Kupowałyśmy w nim koszule, swetry czy spodnie w kant oraz przepiękne torebki, buty i okulary przeciwsłoneczne. Ukochanej sieciówki stylistek i redaktorek mody niestety nie ma już na modowej mapie sklepów. W 2021 roku ogłoszono, że marka znika z rynku całkowicie i zostanie zintegrowana z... minimalistycznym Massimo Dutti. Powód? Rzecz jasna nienajlepsze wyniki finansowe.

"Inditex przyspiesza różnicowanie i rozwój zrównoważonej transformacji strategicznej swojego modelu biznesowego" - ogłosił wówczas Pablo Isla, prezes zarządu.

Niedługo później zamknięto sklepy stacjonarne, w tym cztery mieszczące się w Polsce.