Czym dla Ciebie jest samoakceptacja?
E.F. Szczerze mówiąc, sama wciąż próbuję to zrozumieć. To jest długa podróż. Wciąż czuję się bardzo młoda i mam poczucie, że wiele rzeczy muszę jeszcze zbudować. Jedno jest pewne: mam ogromne szczęście, że moja mama od zawsze mnie wspierała. Mówiła mi: „Jesteś wyjątkowa i to jest twój największy skarb!”. Przekonywała mnie, że mogę wystąpić przed tłumem ludzi i zachwycić ich tym, jaka jestem. Spodobać się im właśnie dlatego, że jestem sobą. Myślę, że pewność siebie i samoakceptacja przychodzą i odchodzą. To nie jest tak, że zawsze czujemy je tak samo. Jednego dnia budzę się i myślę, że jestem super, a kolejnego czuję się bezwartościowa. Ale cały czas nad tym pracuję.

No właśnie, jak sobie radzisz, kiedy masz ten gorszy dzień?
E.F. Przede wszystkim staram się wtedy być z ludźmi, którzy mnie kochają i sprawiają, że zaczynam się śmiać. Bardzo pomagają mi też ćwiczenia fizyczne – wystarczy, że pobiegam, a od razu czuję się mocniejsza i wraca mi wiara w siebie.

Co jest według Ciebie najważniejsze w przesłaniu L’Oréal Paris „Walk Your Worth”?
E.F. Myślę, że to mocny przekaz. Pozwala sobie uświadomić, że nie jesteś sama. Ta akcja wspiera młode kobiety, pokazuje, że dbanie o siebie – piękny makijaż, ułożone włosy – to nie tylko kwestia wyglądu, lecz także samopoczucia i emocji. Przekaz brzmi: jesteś wartościowa i masz prawo się o siebie troszczyć, masz prawo czuć się dobrze we własnej skórze, to ty decydujesz, jaka jesteś, i nikt nie może ci tego odbierać. 

Skoro już mówimy o makijażu, fryzurze – jak Ty dbasz o siebie?
E.F. To także jest proces i zmienia się z biegiem czasu. Od najmłodszych lat jednak stawiam na właściwą pielęgnację, to jest niezmienna podstawa. Poza tym, hmm, lubię mieć podkreślone rzęsy, kocham róż do policzków, który daje wrażenie, że właśnie wróciłam z długiego spaceru. Muszę dużo uwagi poświęcić włosom – są z natury kręcone i czasem po umyciu myślę, sobie: „O nie, to będzie jakiś koszmar!”. Dlatego zawsze mam sprawdzoną odżywkę do włosów, nie wyjadę bez niej nigdzie – lubię mieć wrażenie, że mam wszystko pod kontrolą. 

Le Défilé L’Oréal Paris to także część kampanii Stand Up -  sprzeciw się molestowaniu seksualnemu w przestrzeni publicznej (Stand Up Against Street Harassment), opowiesz nam o tym trochę?
To bardzo uniwersalna akcja. Praktycznie chyba każda kobieta ma doświadczenie jakiejś przemocy, napastowania na ulicy, w klubie, w pociągu. To niesłychanie ważne, żeby o tym głośno mówić – przełamać barierę tabu, nie pozwolić na to, by kobieta musiała się wstydzić albo przeżywać traumę tylko dlatego, że jest kobietą. Ten program pomaga to zrozumieć i daje też bardzo praktyczne wskazówki zarówno dla osoby molestowanej, jak i ludzi, którzy są jej świadkami – jak reagować, jak się zachować – by pozostać bezpiecznym, a jednocześnie powtrzymać napaść. My, kobiety, znamy to wszystko – to ważne, żeby mówić i uświadamiać: to nie twoja wina, nie jesteś ofiarą, nie jesteś sama. Myślę, że razem łatwiej jest się temu przeciwstawiać. 

Gdzie jest Twoje ukochane miejsce na ziemi?
Sama nie wiem… Ale chyba wskazałabym Londyn, bo jest dla mnie wyjątkowy, spędziłam tam mnóstwo czasu. Drugim takim miejscem jest Los Angeles. Czuję się tam dobrze, u siebie. Jeśli mogłabym sobie czegoś życzyć w tym względzie – bardzo chciałabym być częściej w Paryżu. Czuję, że to miasto może być romantyczne, piękne, ale jedna wizyta w nim absolutnie nie wystarczy. Paryż potrzebuje czasu, by móc go w pełni docenić.

A Twoje największe marzenie?
O, jestem bardzo ambitna. Obecnie jestem w okresie dużych, znaczących dla mnie zmian. Prawdę mówiąc, właśnie kupiłam swój pierwszy dom i jestem tym niewiarygodnie podekscytowana. To dla mnie ogromny krok do przodu.