Tych 3 kosmetyków używam zamiast podkładu i nie są to kremy BB. Numer 1 to nowość na rynku
Chociaż mam w kosmetyczce podkład, który naprawdę bardzo lubię, wcale nie używam go codziennie. Zamiast niego stosuję zamiennie te 3 lekkie kosmetyki, które doskonale wyrównują koloryt cery, rozświetlają, a do tego ją pielęgnują. Oto moje beauty hity w codziennym makijażu.

Serum koloryzujące Holitint, Oio Lab
Na początek muszę podzielić się z wami moim nowym odkryciem. Choć stosuję go zaledwie od kilku dni, bo dopiero co miał swoją premierę, już jestem zachwycona. Ja po prostu kocham takie produkty, które nie obciążają mojej delikatnej skóry, ale za to pięknie wygładzają i wyrównują jej koloryt – nie robiąc przy tym efektu maski. Serum koloryzujące Holitint od Oio Lab ma przyjemną, kremową formułę, która gładko sunie po skórze i od razu się w nią wtapia. Nie ma mowy tu o żadnych smugach czy plamkach. Efekt satynowo-gładkiej skóry oraz subtelne glow widać od razu.
Holitint od Oio Lab nie tylko zastąpi ci podkład, ale też korektor, bo świetnie radzi sobie z cieniami pod oczami. Tak naprawdę od kilku dni stosuję w moim codziennym makijażu wyłącznie to serum koloryzujące i mój ulubiony róż w sztyfcie. Muszę przyznać, że jeszcze żaden krem BB nie trzymał mi się tak długo na skórze (w praktycznie niezmienionej formie) jak serum koloryzujące Holitint. Warto również podkreślić, że ta niepozorna, elegancka buteleczka skrywa w sobie znacznie więcej niż tylko pigmenty upiększające. Holitint od Oio Lab to tak naprawdę serum do pielęgnacji z dodatkiem podkładu. Zawiera cały kompleks składników naturalnych o działaniu nawilżającym, wzmacniającym i wspierającym mikrobiom skóry. To mój nowy hit w pielęgnacji i makijażu.

Holitint od Oio Lab dostępny jest w 3 wersjach kolorystycznych.
Nawilżający krem CC, Embryolisse
Francuski „podkład-nie-podkład”, który mimo lekkiej konsystencji świetnie maskuje niedoskonałości i wyrównuje koloryt cery (bez efektu maski) to kolejna świetna alternatywa dla ciężkich, kryjących i zapychających kosmetyków. Zawiera nie tylko „upiększające” pigmenty soft-focus, ale także nawilżający kwas hialuronowy, glicerynę i polisacharydy o działaniu przeciwstarzeniowym. Ma też filtr SPF20, który zapewnia skórze dodatkową ochronę przeciwsłoneczną. Nawilżający krem CC francuskiej marki Embryolisse dostępny jest w jednym odcieniu, który idealnie dopasowuje się do każdego typu cery. Nie musisz więc obawiać się o zły dobór kolorystyczny.
Baza rozświetlająca Moonlight Full Moon, Inglot
Na koniec jeszcze najmniej oczywisty produkt, czyli baza pod makijaż. Dokładnie tak! To produkt, na punkcie którego przepadłam od razu po pierwszym użyciu. W ogóle nie stosuję go zgodnie z jego przeznaczeniem. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy ostatnio nałożyłam bazę pod makijaż. Jeśli już robię mocniejszy makijaż i używam podkładu, zamiast bazy wmasowuję po prostu swój ulubiony krem nawilżający z wysokim filtrem SPF50 (znajdziecie go poniżej).
Bazę rozświetlającą Moonlight Full Moon polskiej marki Inglot nakładam natomiast solo. Stosuję ją zamiast podkładu i rozświetlacza, bo robi lepsze „glow” niż te dwa kosmetyki razem wzięte. Skóra wygląda dzięki niej na świeżą i wypoczętą. To produkt, który nie da ci takiego krycia jak podkład czy krem BB, ale robi za to na skórze rozświetlające cuda. Ma także delikatne działanie pielęgnacyjne, ponieważ jej formuła została wzbogacona ekstraktem z białych trufli i biosacharydy o działaniu nawilżającym.

