Te 3 francuskie kosmetyki polecił mi alergolog. Zmiany alergiczne zeszły na drugi plan, a ja w końcu mam skórę gładką jak jedwab
Te francuskie kosmetyki z polskiej apteki stały się moimi hitami. Zmniejszają ryzyko reakcji alergicznych i pielęgnują skórę na każdym poziomie. Najpierw polecił mi je dermatolog, a później również alergolog.

Od pewnego czasu moja skóra robi mi niespodzianki i to niestety całkiem regularnie. Nie są to tylko zwykłe zaskórniki czy zaczerwienienia, z którymi można się sprawnie uprać. Ja walczę z dość silnymi reakcjami alergicznymi. Oczywiście wykluczenie potencjalnych alergenów z pożywienia czy detergentów to jedno, ale skóra skłonna do tego typu alergii wymaga również specjalnej pielęgnacji, co podkreśla zarówno mój dermatolog, jak i alergolog. Oboje zgodnie polecają mi kosmetyki tych francuskich marek. Oto moje TOP 3, które nie podrażniają wrażliwej skóry. Zamiast swędzących bąbli dostaję głębokie nawilżenie i ukojenie.
Bioderma Sensibio Gel Moussant, Żel myjący do twarzy
Zamiast perfumowanych produktów do demakijażu, sięgam po delikatny żel myjący, który nie tylko bezkonkurencyjnie rozpuszcza makijaż twarzy i oczu, ale także łagodzi podrażnienia. Jest jak kojąca chmurka, która otula skórę i napełnia ją nawilżeniem. Od razu po umyciu twarz staje się miękka i elastyczna jak żelka. Bioderma Sensibio Gel Moussant nie zapycha porów, nie zawiera substancji zapachowych, nie szczypie w oczy i nie powoduje uczucia ściągnięcia – jest po prostu stworzony z myślą o wrażliwcach (i nie tylko).
Świetny produkt, bardzo efektywnie usuwa makijaż nawet oczu a przy tym nic nie podrażnia. Nawilża.
La Roche-Posay Anthelios Hydrating Cream SPF50+
Bez kremu z wysoką ochroną SPF nie zaczynam mojej pielęgnacji. Przetestowałam już całkiem sporo produktów tego typu, ale wiele z nich wcale nie sprostało moim oczekiwaniom. Kosmetyki francuskiej marki La Roche-Posay mam w kosmetyczce już naprawdę długo, ale większość z nich to balsamy do ciała, które swoją drogą są naprawdę rewelacyjne. Jakiś czas temu, za namową mojego dermatologa, postanowiłam przetestować krem Anthelios Hydrating z wysoką ochroną SPF, który miał nie tylko chronić moją skórę przed promieniowaniem słonecznym, ale także zapewnić jej głębokie nawilżenie. Okazało się, że robi znacznie więcej. Skóra jest po nim gładka, miękka i sprężysta. Szybko się wchłania i bez problemu może być stosowany pod makijaż. Wiecie, za co lubię go najbardziej? Za to czego nie robi – nie bieli, nie roluje się i nie zostawia tłustej warstwy. A tak poza tym, to dawno nie miałam w kosmetyczce aż tak wydajnego kremu jak La Roche-Posay Anthelios Hydrating Cream SPF50+.
Rewelacyjny spf. Nie zostawia białej warstwy, nawilża, pozostaje na twarzy, daje super efekt glow. Jest lekki, nie zapycha.
Avène Tolerance Control, Krem Łagodząco-Regenerujący
To krem, który daje natychmiastową ulgę – serio! Od razu po aplikacji sucha skóra przestaje swędzieć, znika uczucie pieczenia, a pojawia się nawilżenie i wyciszenie. Przynosi ulgę w kilka sekund, więc szybko stał się moim ulubionym kosmetykiem z serii „sos”. Nie tylko „ratuje” moją skórę w skrajnych sytuacjach alergicznych, ale jest także wspaniałym produktem do codziennej pielęgnacji. Jest dość gęsty, więc nie stosuję go raczej w upalne dni, ale mimo to zawsze mam go w swojej kosmetyczce - w razie, gdyby moja skóra postanowiła zrobić mi psikusa. Jego sekret tkwi w opatentowanym postbiotycznym składniku D-Sensinose™ o działaniu łagodzącym, który został wzbogacony o równie kojącą wodę termalną.
Uwielbiam ten krem! To moje pierwsze, ale na pewno nie ostatnie opakowanie. Krem niesamowicie koi wymagającą i delikatną skórę, a do tego daje cudowne uczucie nawilżenia. Po miesiącu stosowania moja skóra stała się bardziej gładka i rozświetlona.