„Człowiek czasu”: bez scenariusza [recenzja filmu z Warszawskiego Festiwalu Filmowego]
Nic nie zdarza się dwa razy tak samo. Niewykorzystane szanse przepadają, nawet jeśli w zanadrzu mamy wehikuł czasu. Nieporadność tytułowego „człowieka czasu” niekiedy irytuje i bawi, innym razem budzi głębokie współczucie. Samppa Batala zarzeka się, że ekipa nigdy nie trzymała w dłoniach pełnej wersji scenariusza. Aktorzy mieli do dyspozycji urywki dialogów, a montażysta setki łudząco podobnych do siebie scen. Jak na ekranie, tak w życiu nie możemy posiłkować się gotowymi rozwiązaniami. Na wzór filmowej pary piszemy swoją historię w ciągłym ruchu, w trakcie nocnych spacerów i stając twarzą w twarz z przeznaczeniem. I nie unikamy przy tym błędów.
23.10.2022
- Kultura