Dworek w Szczawnicy, zwany także Kurhausem lub Kursalonem, pełnił rolę „pienińskiego salonu”. Jego oficjalne otwarcie miało miejsce w 1884 roku. Był wówczas budynkiem drewnianym, nazywanym modrzewiowym z racji surowca, z którego został zbudowany. Już wówczas mieścił salę widowiskową, cukiernię, salę fortepianową, salon fryzjerski, czytelnię, dwa sklepy i salę bilardową. Obszerna weranda z podcieniami była tarasem kawiarni. To właśnie tu koncentrowało się życie kulturalne ówczesnego kurortu i całego regionu. 

Niestety oryginalny budynek uległ prawie całkowitemu zniszczeniu w latach 60 ubiegłego wieku. Szansa na odbudowę pojawiła się dopiero w 2008 roku. Podjęli się jej wnukowie hrabiego Adama Stadnickiego, dawnego właściciela dóbr szczawnickich. Dziś możemy podziwiać jej rezultaty. Najciekawsze w tej historii jest to, że w rewitalizacji pomogła stara pocztówka. Architekci pracujący nad rekonstrukcją nie dysponowali żadnymi planami budynku (nie zachowały się). Prace ułatwiła więc kartka pocztowa, na której znajdował się Dworek oraz mężczyzna stojący przed nim. Założono, że mężczyzna ten ma około 180 cm wzrostu i na tej postawie szacowano wielkość poszczególnych elementów budowli.

Dworek Gościnny w Szczawnicy odbudowano w jego pierwotnym stylu art deco. Jest kryty gontem, uzupełniony tarasami i wieżyczkami. Wnętrze? Starannie zaplanowany wystrój, nawiązujący do historycznej tradycji miejsca, z funkcjonalnością, wspartą najnowocześniejszymi technologiami, z wygodą i oświetleniem. Wyposażenie reprezentacyjnych pomieszczeń uzupełniają klasyczne żyrandole i teatralne zasłony rozwieszone wokół dużych, zaprojektowanych w anglosaskim stylu okien, które wprowadzając światło do wnętrz, wydobywają ich piękno. Budynek otwiera się na otaczającą zieleń i smukłe, wiekowe modrzewie. Obecnie można tu zorganizować imprezę rodzinną, biznesową, czy koncert.