Ten dom stoi w Warszawie. Zaprojektował go dla siebie Bohdan Pniewski, jeden z najlepszych polskich architektów. Był to niezwykły człowiek, który odnosił niebywałe sukcesy zawodowe zarówno przed wojną, jak i po wojnie, chociaż w porównaniu z poprzednim bohaterem – Frankiem Lloydem Wrightem, kariera Pniewskiego ma raczej lokalny charakter. Będąc w Warszawie i mijając monumentalne gmachy państwowe i kulturalne, często nawet nie mamy świadomości, że za dużą ich liczbą stoi właśnie on. W II RP zbudował gmach Sądów na Lesznie, który samą swoją bryłą obwieszcza potęgę władzy sądowniczej Rzeczypospolitej, a także luksusowe wille prywatne i rozbudował nieistniejący już dzisiaj budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych w pałacu Brühla. Po wojnie zaprojektował wieżowiec Ministerstwa Komunikacji, nowe budynki Sejmu, które prawie codziennie oglądamy w programach informacyjnych, siedzibę Narodowego Banku Polskiego, odbudowaną, nową bryłę Teatru Wielkiego, Archiwum Akt Nowych, siedzibę Radia. Wygrywał konkurs za konkursem. Oprócz tego był profesorem na politechnice i duszą towarzystwa. Zawsze nienagannie ubrany, był nazywany przez studentów „księciem architektury”. Potrzebował domu, w którym mieściłaby się jego pracownia, a jego lokalizacja i wygląd wzmacniałyby jego pozycję zawodową i społeczną. 

Nic więc dziwnego, że kiedy w 1936 roku pojawiła się okazja, książę architektury nabył działkę, na której stała budowla z 1779 roku. Jej budowniczym był książę Kazimierz Poniatowski, brat króla Stanisława Augusta. Stojący nad skarpą budynek pierwotnie nazywano Oberżą, później Lożą, co wiązało się z legendą, jakoby był siedzibą loży masońskiej. Zaprojektował go architekt Szymon Bogumił Zug, którego osiągnięcia w XVIII wieku można porównywać z sukcesami Pniewskiego w wieku XX. Pniewski musiał być z zakupu bardzo zadowolony. Siedziba godna księcia potrzebowała tylko kilku ulepszeń. 
Od strony Skarpy Pniewski pozostawił budynek w kształcie zaprojektowanym przez Zuga – na parterze w pomieszczeniach otwierających się na ogród mieściła się pracownia właściciela – wysokie pomieszczenie, z obiegającą je galerią. Przechadzając się po tej galerii, Pniewski mógł doglądać powstawania setek rysunków projektowych na stołach poniżej. Od strony alei Na Skarpie budynek zmienił się całkowicie. Bohdan Pniewski stworzył coś, co bardziej przypomina średniowieczną wieżę mieszkalną niż wygodny modernistyczny dom. Mocna bryła z nieobrobionego kamienica jest rozpięta pomiędzy dwoma akcentami – po prawej na dole jest wejście – zgłębione w uskoku muru niczym szczelina strzelnicza. Na górze po lewej jeden z najbardziej zaskakujących detali architektonicznych lat trzydziestych w Warszawie. Wykuty w kamieniu napis „SCANDIVS DDAR FX T.AMRC+”. Bez wątpienia to jakiś tajemny skrót – wizytówka właściciela. Cóż może on oznaczać? Według rodzinnej tradycji jego rozwinięcie przetłumaczone na polski znaczy „Pnący się [czyli Pniewski] przebudował świątynię masonów i zamieszkał w niej”.

Zamieszkał w niej wśród bogactwa detali architektonicznych. Dom zamienił w popis swoich możliwości projektowych oraz katalog wzorów, wątków, gatunków kamienia. Czego tu nie ma? Przy wejściu wita nas fragment pnia drzewa – znowu nawiązanie do nazwiska architekta, idziemy po kamiennych posadzkach; z kamienia zrobiono też na przykład regał w bibliotece. Na bibliotecznym suficie niczym antyczne kasetony pojawiają się wpuszczone w tynk huculskie wazy. Klatka schodowa prowadząca do pracowni pozostawiona została w nieotynkowanej cegle – jak tajne przejście w średniowiecznym zamczysku, prowadzące do sekretnych pomieszczeń. Główne schody wiodące do salonu zostały ponoć ukształtowane w taki sposób, aby Pniewski – schodząc na dół, by przywitać gości – wyglądał jak najokazalej i najbardziej dostojnie, ukazując się im na lekkim podwyższeniu, ale od razu w całej postaci…

 

 

 

 

 

Powyższy tekst na temat willi Pniewskiego pochodzi z książki Radosława Gajdy i Natalii Szcześniak pod tytułem Archistorie. Jak odkrywać przestrzeń miast? Lektura pełna jest smakowitych mniej i bardziej znanych architektonicznych ciekawostek. Dowiemy się z niej między innymi, jakim cudem warszawski wieżowiec Cosmopolitan składa się z trzech podwieszanych mostów, dlaczego pewien blok w Kopenhadze przypomina Himalaje i co popchnęło Le Corbusiera do zaprojektowania superbloku. Polecamy!