Wspinaczka na Kilimandżaro, pole dance, joga, bieganie w maratonach. Czym jeszcze zaskoczy nas Anna Skura?

Z blogerki modowej stała się sportową inspiracją dla każdej z nas. Marzenia popchnęły ją na szczyt Kilimandżaro i dały jej moc do biegania w ultramaratonach. Anna Skura nie boi się wyzwań - traktuje je jako życiową przygodę i sposób na walczenie z własnymi słabościami. Na swoim blogu do zmian zachęca zdrowymi przepisami i doświadczeniami z przebytych podróży. Inspiruje super wyrzeźbioną sylwetką oraz świetnymi sportowymi stylizacjami. Nam zdradza skąd czerpie swoje nadprzyrodzone siły - czym zasłużyła na miano fitspiracji ELLE.

Zobacz najlepszą stylizację miesiąca: Anna Skura w swojej sukni ślubnej w stylu boho >>

1. Od czego zaczyna się Twój dzień?

W moim życiu raczej nie ma mowy o rutynie. Zazwyczaj każdy dzień zaczyna się zupełnie inaczej – tyczy się to również kwestii żywieniowej. Często podróżuję w przeróżnych warunkach, więc zjadam to, co znajduje się w zasięgu mojej ręki. Gdy budzę się w Maroku, w którym dużo przebywam, dzień zaczynam od świeżych owoców, omletów i warzyw. Poranki w Warszawie wyglądają nieco inaczej – najczęściej serwuję sobie śniadanie w postaci owsianki z nasionami. A np. na Kilimandżaro musiałam zadowolić się zupą, kojarzącą się z klejem do tapet, by rozgrzać organizm i białym pieczywem tostowym (bo ma najdłuższą datę ważności) z masłem orzechowym, posypanym cukrem. Wszystko po to, aby mieć energię na długie godziny maszerowania i wspinania się na szczyt.

2. Kiedy Twój blog o modzie przerodził się w taki o tematyce sportowej i promującej zdrowy tryb życia?

Faktycznie, mój blog początkowo dotyczył tylko stylizacji i zagadnień modowych. Gdy dwa lata temu przebiegłam swój pierwszy maraton, postanowiłam podzielić się tym przeżyciem z czytelniczkami. Wpis cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a w tamtym czasie blogi o tematyce modowo-sportowej stanowiły jeszcze niszę. Postanowiłam stworzyć coś, co powiązałoby modę z byciem fit. Zdawałam sobie sprawę, że blogów stricte sportowych jest cała masa, ale czytelniczka, która nigdy wcześniej nie biegała, nie zainspiruje się kimś, kto przebiega 10 czy 15 km w czasie, w jakim ona może przebiec 5 km. Za to dziewczyna taka jak ona, która nie pisze o bieganiu używając sportowych wyrażeń i mówi, że to wyniki, wiedza i treningi są najważniejsze, bardziej ją przekonuje. Każdy powód by ćwiczyć jest dobry. Nawet jeśli są nim piękne kolorowe, sportowe buty, które aż krzyczą “wypróbuj nas!”. To, jak czujemy się w stroju do ćwiczeń, również może nas motywować. Rozpiera mnie duma, gdy dostaję wiadomości od czytelniczek, w których zwierzają mi się, że dzięki moim wpisom właśnie przebiegły swoje pierwsze w życiu dystanse na 5-10 km, by potem zaliczyć połówkę lub maraton. Czy może być coś lepszego, niż taka świadomość?

3. Jakie było Twoje największe sportowe wyzwanie?

Bez wątpienia zdobycie Kilimandżaro. Znany polski alpinista, Krzysztof Wielicki, powiedział kiedyś, że zdobycie takiej góry jak Everest, to jak przebiec pięć maratonów. I ja się z tym zgodzę. Żaden maraton - ani ten w bardzo wysokiej temperaturze, jak w Gambii czy Marakeszu, ani nawet 50 km w deszczu i błocie podczas trialowego ultramaratonu w Nowym Jorku, nie dały mi tak popalić, jak wejście na ten szczyt. Z całą pewnością było to moje nie tylko sportowe, ale i życiowe największe wyzwanie.

4. Skąd bierzesz energię i motywację do działania?

Podróżniczo najbardziej inspiruje mnie mój mąż, który jak kiedyś powiedziała moja siostra bliźniaczka, nawet w Pścimiu Dolnym zorganizowałby wyprawę życia. Drugą osobą, która ma niekwestionowany wpływ na moje wybory, ścieżkę życiową i motywację do ultra działania, bez wątpienia jest Martyna Wojciechowska. To właśnie po przeczytaniu jej książki kilka lat temu, w mojej głowie pojawiło się po raz pierwszy marzenie o szczycie Kilimandżaro. Poza tym, odkąd tylko pamiętam, otaczam się inspirującymi ludźmi z niebywałą energia. Motywacji dodają mi również moi czytelnicy którzy, zaraz po mężu, rodzicach i siostrze, mocno we mnie wierzą. Kiedy miałam kryzys przed atakiem szczytowym podczas wspinaczki na Kilimandżaro, myśl o nich i o tym, że nie mogę ich zawieść, dodała mi turbo siły. Nie poddałam się, zagryzłam zęby i poszłam dalej do przodu. Bardzo często moje czytelniczki dziękują mi za to, że wprowadzam w ich życie nadzieję na to, że wszystko jest możliwe. Codzienne przeglądanie moich zdjęć motywuje je do działania i dzięki nim otrzymują zastrzyk pozytywnej energii. Nie zdają sobie chyba sprawy jakiej one dodają mi siły i motywacji! Zawsze będę im za to bardzo wdzięczna. 

5. Jaki jest Twój kolejny cel po zdobyciu szczytu Kilimandżaro?

Zdobycie tego szczytu siedziało w mojej głowie od kilku lat. Gdy osiągnie się swój wymarzony cel, przychodzi subtelne rozczarowanie, że w końcu zrobiło się coś, do czego dążyło się przez ostatnie lata. I to już koniec. Już nie ma za czym gonić, bo największe marzenie właśnie się spełniło. Ale to nie cel, a droga, którą pokonujemy by go zdobyć, nim jest. Tak było również w przypadku mojej wyprawy samochodem African Road Trip, przez Maroko, Mauretanię i Senegal do Gambii. Po zdobyciu Kilimandżaro wzięłam bajkowy ślub z moim mężem na jednej z zanzibarskich plaż. Śmieje się, że w tamtym momencie spełniły się moje wszystkie marzenia i nie mam ich już więcej.

W zeszłym roku podjęłam się realizacji swojego małego, biegowego projektu - Korony Ziemi Maratonów, czyli przebiegnięcia maratonów na 7 kontynentach. Na razie mam trzy ( Europa-Warszawa, Afryka-Marakesz, Ameryka Pn.-Nowy Jork), a za dwa miesiące dołączy do tej listy czwarty kontynent, czyli Azja. Pierwszy raz pobiegnę w nocnym maratonie przez Bangkok. Realizowanie marzeń jest ważne - każdego dnia próbuję wnosić coś wyjątkowego do życia swojego i bliskich mi osób, które je ze mną dzielą,w tym oczywiście moich czytelników. Chcę nieść w świat pozytywną energię. Podróżnicze cele realizuję na bieżąco - dostałam od życia tak wiele, że swoim szczęściem po prostu pragnę się podzielić z innymi.

Co Anna nosi? Gdzie Anna biega i podróżuje? Sprawdźcie na www.whatannawears.com

Tekst: Zuzanna Ludwig / @greencitylife