Od dziecka marzyłam o kręceniu piruetów na pointach. Patrząc na wiosenne pokazy, chyba nie ja jedna. Fryzury i makijaże modelek u Fendi były niczym żywcem przeniesione z „Jeziora łabędziego”. Koczek baleriny z dumą prezentowała Gigi Hadid. To zresztą nie jej jedyny związek z baletem. Hadid razem z innymi koleżankami po fachu: Mirandą Kerr, Lily Aldridge, Doutzen Kroes, Marthą Hunt i Stellą Maxwell, ćwiczy pas (z francuskiego „kroki”), obroty i wyskoki pod okiem zawodowej baletnicy Mary Helen Bowers. To ona przygotowywała Natalie Portman do roli w „Czarnym ­łabędziu”. Stworzyła też specjalny program treningowy dla aniołków Victoria’s Secret, ­łączący elementy baletu z fitnessem. Nic dziwnego, bo balet czyni cuda dla sylwetki. Sprawia, że plecy stają się proste, ramiona obniżone, a łopatki ściągnięte. Otwiera klatkę piersiową, dzięki czemu nawet niezbyt obfity biust „wychodzi” na pierwszy plan. – Poza tym wysmukla i wydłuża przykurczone mięśnie – dodaje Basia Piela. W warszawskim Instytucie Maé prowadzi zajęcia z pilatesu i barre. O tym ostatnim mówi, że to przystępniejsza i łatwiejsza, a przy tym dynamiczniejsza forma baletu. Barre opiera się na typowych baletowych ruchach, jak demi plié (półprzysiad bez odrywania pięt od podłogi), grand plié (przysiad na czubkach palców), relevé (wspięcie się na palcach). Większość z nich wykonuje się w pierwszej pozycji baletowej (stopy ustawione w jednej linii, ze złączonymi piętami i z palcami skierowanymi w przeciwne strony) lub szóstej, gdzie palce są skierowane do przodu. Ćwiczy się na stojąco, przy drążku (z francuskiego barre – stąd nazwa treningu), który daje wsparcie i pomaga utrzymać równowagę.

Po pierwsze balans
Mam okazję się o tym przekonać, gdy robię rond de jambe, czyli kreślę stopą po podłodze półkola jak cyrklem. Gdyby nie drążek, zaliczyłabym twarde lądowanie na podłodze. – Wykręć nogę – instruuje mnie Basia. Muszę zrotować nogę w biodrze na zewnątrz, naciągnąć stopy i palce i z całej siły naprężyć mięśnie. A przy tym utrzymać idealnie prostą nogę, na której stoję. Nie jest łatwo. Choć od lat ćwiczę jogę, jestem rozciągnięta i mogę stać nawet pięć minut w pozycji „drzewa”, ciężko mi zachować balans na jednej nodze. A to dopiero połowa zajęć. Na szczęście Basia zarządza, że przenosimy się na matę. Wzdycham z ulgą, mając nadzieję na relaksujący stretching. Nic z tego. Przede mną seria brzuszków i nożyc w różnych konfiguracjach, z nogami uniesionymi pod wieloma kątami. – W tej części wzmacniamy mięśnie brzucha i mamy dodatkowy efekt kardio – tłumaczy instruktorka. I choć nie marzę o „sześciopaku”, to wcale bym się nie obraziła, gdyby na moim brzuchu delikatnie zarysowały się mięśnie. Zaciskam więc zęby i ćwiczę dalej. 

Znalezione obrazy dla zapytania balance studio

Balance studio, materiały prasowe

Wycisk i koordynacja
I dobrze, bo okazuje się, że to dopiero rozgrzewka przed kolejnymi zajęciami, na które idę do Balance Studio przy ul. Mokotowskiej 55. Ballet burn to interwałowy trening, który łączy znane mi już ćwiczenia przy drążku: plié, relevé itp. z fitnessowym wyciskiem jak z filmów Ewy Chodakowskiej. Dzięki temu pozwala wzmocnić mięśnie głębokie, poprawić wydolność i spalić jeszcze więcej kalorii. Tu nie ma miejsca na statyczne pozy. Zamiast muzyki klasycznej z głośników lecą taneczne przeboje oparte na szybkim bicie, który narzuca tempo. Ledwo nadążam. Brzuszki, wypady, wykroki, deski, a do tego seria ćwiczeń na ręce z hantlami, i to prawie bez chwili przerwy, sprawiają, że po godzinie pot leje się ze mnie strumieniami. Boję się, że następnego dnia nie będę w stanie się ruszyć. Ale z moją kondycją chyba nie jest tak źle, bo zakwasy czuję tylko w rękach. Z rękoma mam też zresztą największy problem na kolejnych, tym razem klasycznych baletowych zajęciach w studiu Dobrzemitu. Tak zwane port de bras, czyli praca rąk, okazuje się nie lada wyzwaniem, gdy trzeba je skoordynować z właściwymi ruchami nóg. Ciężko mi skupić się na jednym i drugim naraz. Nogi mi się ­plączą, a ręce zamiast być pięknie wydłużone (allongé) albo zaokrąglone od ramion do palców (arrondi), wyglądają jak dwa niezgrabne, smętnie wykrzywione pałąki. Mimo najszczerszych chęci w niczym nie przypominam pełnej gracji Natalie Portman z „Czarnego łabędzia”. – Na początku łatwo się pogubić, nie wiadomo, co jest najważniejsze. Dlatego zaczynamy od najprostszych elementów i dopiero z czasem wprowadzamy kolejne. Wiele osób ma problem z utrzymaniem równowagi, gdy trzeba odejść od drążka i stanąć na środku. Ale jeśli ćwiczy się regularnie, to wszystkie pozycje, nawet te, które wydają się na początku niewykonalne, w końcu zaczynają wychodzić – tłumaczy pedagog baletu Kamila Borowska. – Nawet szpagat? – pytam z niedowierzaniem. – Z mojego doświadczenia wynika, że tak. Tylko że szpagat wcale nie jest najważniejszy. Co innego w tańcu zawodowym. Na poziomie, na którym ćwiczą dorośli amatorzy, nawet nie ma za wiele okazji, żeby go wykorzystać. Ważna jest za to (szczególnie na początku, gdy uczymy się podstaw) właściwa postawa ciała: wyciągnięty do góry czubek głowy, długa szyja, wciągnięty brzuch. – To jest ta linia, nad którą pracujemy. Ponadto przy wszystkich ćwiczeniach w balecie nogi muszą być naprężone, stopy naciągnięte. To tzw. pozycja point – tłumaczy Kamila Borowska. Takie nogi najpiękniej prezentują się w baletkach. Ale te ostatnie wcale nie są konieczne. – Wiele osób ćwiczy w skarpetkach. Poza tym wystarczy wygodny dres, spięte włosy, by nie przeszkadzały w ruchu. Nie trzeba też obawiać się kontuzji. Jeśli nie mamy szczególnych problemów z kręgosłupem czy kolanami i prawidłowo wykonujemy ćwiczenia, to nie ma zagrożenia. Tylko trzeba być świadomym swojego ciała i wiedzieć, gdzie jest granica bólu – dodaje. 

Znalezione obrazy dla zapytania czarny labedz film

Kadr z film "Czarny łabędź"

Przydaje się również rozciąganie, dlatego warto łączyć balet ze stretchingiem czy pilatesem. – Pomocne jest też doświadczenie taneczne, bo wszystkie tańce, a nawet łyżwiarstwo figurowe, są oparte na balecie. Osoby, które wcześniej ćwiczyły taniec towarzyski, szybciej przyswajają ruchy i pozycje – wyjaśnia nauczycielka. Jej zdaniem balet może ćwiczyć każdy. To nie kwestia umiejętności czy talentu, tylko wytrwałości i cierpliwości. A warto się w nią uzbroić, bo balet jest bardzo wszechstronny: umuzykalnia, uelastycznia, poprawia koordynację. – Osoba, która regularnie ćwiczy, zaczyna inaczej się poruszać. Zmieniają się jej ciało i postawa. Ale też głowa pracuje inaczej, bo koordynacja ruchów wymusza maksymalne skupienie uwagi. W balecie nie ma też bariery wiekowej. Młodszym jest łatwiej, bo mają bardziej miękkie ciało i kości. Ale mam też uczniów po sześćdziesiątce, którzy świetnie sobie radzą – podsumowuje Kamila Borowska. Może więc wcale nie jest za późno na spełnienie mojego marzenia z dzieciństwa?