Ślub Jennifer Lopez i Bena Afflecka

Powrót do siebie po latach, podwójny ślub, historia jak z bajki (albo jednej z komedii romantycznych z J.Lo w roli głównej). Gwiazdorska para, która wreszcie stanęła na ślubnym kobiercu, najpierw powiedziała sakramentalne "tak" w Los Angeles, a potem zorganizowała drugą dużą uroczystość w otoczeniu nie tylko rodziny, ale też przyjaciół i znajomych ze świata kultury, sztuki, kina, muzyki oraz showbiznesu. Od ślubnego weekendu dawkowane są nieustannie relacje z całej imprezy. Wreszcie mogliśmy zobaczyć także ślubne kreacje piosenkarki - Jennifer Affleck zaprezentowała się w aż trzech sukniach ślubnych, które specjalnie dla niej zaprojektował Ralph Lauren.

Teraz gwiazda napisała wzruszający post na swoim blogu onthejlo.com i wysłała jego fragmenty w newsletterze. "Życie to sztuka, a my jesteśmy artystami. Kreujmy je tak piękne, jak tylko chcemy... To efekt J.Lo" zaczęła swój wpis Lopez.

Opowiedziała w nim dokładnie jak wyglądała ceremonia, przytaczając między innymi słowa, których użył w przemowie Ben Affleck, inspirując się filmem "Live By Night": "Oto niebo. Właśnie tutaj. Jesteśmy w nim". Wspomniała o przeszkodach, które mogłyby zrujnować całą uroczystość: pechowej pogodzie, owadach, a nawet chorobach żołądkowych, które towarzyszyły parze prawie do samego ślubu: "W tym tygodniu codziennie o zachodzie słońca padało. Wszyscy obawiali się upału, owadów trafnie nazwanych „love bugs”, szczegółów, czy wszyscy goście dotrą na czas itp. — nie wspominając o grzmotach i błyskawicach, które nadchodziły niemal na zawołanie każdego dnia, dokładnie o godzinie ceremonii, która miała zacząć się w tę sobotę. Aha, i wszyscy złapaliśmy "bakcyla żołądkowego" i wracaliśmy do zdrowia do późnego tygodnia, co, wraz z kilkoma innymi nieoczekiwanymi niepowodzeniami, miało wszystkie zadatki na weekend weselny".

Jennifer Lopez w 3 sukniach ślubnych. Gwiazda pokazała kreacje, które specjalnie dla niej stworzył najsłynniejszy amerykański projektant mody>>

Mimo tego wszystkiego, Lopez nie traciła nadziei i wciąż wierzyła, że ich ślubny weekend będzie dokładnie taki, jaki wraz z Affleckiem sobie zaplanowali. Napisała zresztą: "Prawda jest taka, że ​​nigdy nie miałam wątpliwości. Przez cały tydzień czułam spokojną i łatwą pewność, że jesteśmy w rękach Boga... O szóstej czterdzieści pięć, w sobotę dwudziestego sierpnia, słońce wyrwało się i rzuciło swoje promienie jak małe diamenty tańczące po rzece za prowizorycznym ołtarzem na naszym podwórku. Niebo było czyste, a odległe chmury czystej bieli utrzymywały się na niebie. Gdy słońce zaszło za żywymi dębami porośniętymi hiszpańskim mchem, ciepły wiatr przeniósł się po trawniku, na którym siedziała nasza najbliższa rodzina i przyjaciele, i w końcu zaczęłam schodzić po schodach, które stały się przejściem, które mnie poprowadzi - do końca mojego życia. Ahhhhh... to się naprawdę działo..."

Gwiazda zdradziła też, że ich ślubną piosenką było "True Companion" Marca Cohna, którą zaplanowali ponad dwadzieścia lat temu, kiedy pierwszy raz się zaręczyli. Lopez postanowiła zrobić niespodziankę ukochanemu i w sekrecie poprosiła muzyka, by pojawił się na ślubie i zaśpiewał ten utwór na żywo, a ten się zgodził. Cohn miał jednak własną niespodziankę dla pary - na początku wykonał "The Things We've Handed Down", opowiadającą o dzieciach. "Był to idealny wybór, ponieważ nasza piątka dzieci szła przede mną. Dwadzieścia lat między marzeniami o młodości a dorosłym światem miłości i rodziny, które przyjęliśmy tego dnia, wniosło do tego małżeństwa więcej niż którykolwiek z nas mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić. Nie tylko się żeniliśmy; poślubiliśmy te dzieci w nową rodzinę. Były jedynymi osobami, o które poprosiliśmy, aby wstawili się za nami na naszym przyjęciu weselnym. Ku naszemu wielkiemu zaszczytowi i radości, każde to zrobiło. Kiedy najstarsze z naszych dzieci skończyło swoje przejście, Marc zaczął „True Companion”, piosenkę, której po raz pierwszy słuchaliśmy razem, co wydawało się zarówno wczoraj, jak i na wieki temu – i życie zatoczyło się dziwnie, pięknie, tajemniczo i bosko. Później Ben powiedział mi, że akordy piosenki i widok Marca Cohna zszokowały go i pozwoliły mu poczuć, że obie drogi, którymi szliśmy, znalazły swoją wspólną ścieżkę, nieuchronnie, nieubłaganie i doskonale razem. A kiedy zobaczył mnie pojawiającą się na szczycie schodów w tym momencie, miało to absolutny sens, a jednocześnie wydawało się niewiarygodnie trudne do uwierzenia, jak najlepszy sen, w którym wszystko, czego chcesz, to nigdy się nie przebudzić. Pewnie miałabym wiele takich samych myśli, gdybym nie skupiała się tak mocno na tym, żeby nie potknąć się o moją sukienkę, ale kiedy podeszłam wystarczająco blisko, by zobaczyć jego twarz, miało to dla mnie ten sam cudowny sens.

Niektóre stare rany zostały tego dnia zagojone, a ciężar przeszłości w końcu spadł z naszych ramion. Pełne koło — i wcale nie tak, jak to zaplanowaliśmy. Lepiej" pisała dalej Jennifer Lopez.

Poza tym w newsletterze możemy przeczytać nie tylko o samej ceremonii, ale też próbnym obiedzie. W tym akapicie Jennifer Affleck wspomina między innymi, że ona i Ben śmiali się z siebie samych, że biorą kolejny ślub w tym wieku. "Oboje byliśmy już wcześniej małżeństwem i nie jesteśmy już dziećmi, ale jakoś teraz wydawało się, że to jedyny wiek, który ma sens. Niedawno przeczytałam coś o miłości, co napisał Rainer Marie Rilke w „Listach do młodego poety”. Powiedział, że na miłość trzeba być gotowym. „Dla jednego człowieka kochanie drugiego jest najtrudniejszym zadaniem. Jest to praca, do której wszelka inna praca jest jedynie przygotowaniem”. Umiejętność kochania kogoś tak, że chce się być dla niego lepszym i uszczęśliwiać go, ponieważ dawanie szczęścia i miłości staje się bardziej radosne niż jej otrzymywanie, jest prawdziwą wzniosłą dorosłą miłością"

Jennifer Lopez opowiedziała o pierścionku zaręczynowym od Bena Afflecka. To model z rzadkim diamentem w "szczęśliwym kolorze" gwiazdy>>

Cały wzruszającą relację Jennifer Lopez z weekendu ślubnego możecie przeczytać na jej stronie internetowej (a także obejrzeć niepublikowane dotąd zdjęcia, które pokazują także poprawinowy brunch i dekoracje wybrane przez gwiazdę, auto, którym para młoda pojechała do ślubu czy nawet część potraw!). "Prawda jest taka, że ​​historia każdego z nas jest inna (...) Lata temu nie mieliśmy pojęcia, że ​​droga przed nami będzie oznaczać poruszanie się po tylu labiryntach, w których spotka nas tak wiele niespodzianek, błogosławieństw i rozkoszy. Wszystko zakończyło się w tym momencie, jednym z najdoskonalszych w naszym życiu. Nie moglibyśmy być szczęśliwsi. Życzę wam wszystkim tego samego rodzaju szczęścia… tego ciężko zarobionego, które jest jeszcze słodsze w podróży, która była przed nim" dodała na końcu J.Lo.

Drugi ślub Jennifer Lopez i Bena Afflecka odbędzie się za kilka dni?>>

Jennifer Lopez i Ben Affleck – historia miłości. Dlaczego się rozstali? Kiedy do siebie wrócili?>>