Często zdaje nam się, że idealna kobieca figura to ta prosto z wybiegów lub okładek czasopism. Katujemy się dietami i ćwiczeniami nie po to, by lepiej czuć się we własnym ciele, tylko dla upodobnienia się do panującego kanonu. Niestety, nadal jest nim sylwetka z widoczną niedowagą - uda bez grama tłuszczu, płaski brzuch oraz niewielki biust. Naukowcy z Uniwersytetu w Teksasie postanowili sprawdzić, jakie proporcje kobiecego ciała faktycznie uważane są za idealne. Wynik przeprowadzonych badań jest zaskakujący i odbiega od przyjętych stereotypów.

Okazuje się, że za "ideał" uważane są te kobiety, które spełniają kryteria "dobrej matki". Mężczyźni instynktownie wybierają partnerki o szerszych biodrach i pełniejszych piersiach. Mają to zakodowane w genach - badacze przestudiowali różne typy kobiecej sylwetki, biorąc pod uwagę wiek, wzrost, masę ciała, rysy twarzy (kształt nosa i ust), a nawet gęstość oraz długość włosów. Za przykład atrakcyjnej kobiety według tych kryteriów uznana została Kelly Brook. Amerykańska aktorka ma 1,68 m wzrostu i wymiary 99 na 63 na 91 centymentrów. Co więcej, posiada naturalną urodę, a jej cera tryska młodzieńczą energią. 

Warto pamiętać, że modelki na wybiegu mają za zadanie promowanie ubrania, a nie seksownej figury. Dzięki temu, że ich sylwetki są smukłe i chude, projektanci mogą lepiej podkreślić fason, linię czy strukturę prezentowanych ubrań. Nawet modelki Victoria's Secret są poprawiane w Photoshopie, by na zdjęciach reklamujących bikini mieć krąglęjszą pupę lub pełniejszy biust. Moda na "bycie sobą" jest coraz silniejsza - mamy nadzieję, że za jakiś czas przestaniemy porównywać się z zakrzywionym ideałem, który lansują social media.