Podczas gdy większość projektantów spełnia wizualne marzenia swoich odbiorców tworząc coraz to wymyślniejsze scenografie dla swoich pokazów, Karl Lagerfeld postanawia pokazać nam rzeczywistość prawdziwą i aktualną, która niewiele ma wspólnego z fantazyjnym obszarem teatralnie zaaranżowanego wybiegu. Kolekcję na jesień-zimę 2014/2015, Mistrz po raz kolejny wystawia (pokazy przypominają coraz częściej ekspozycję sztuki współczesnej niż wybieg) w słynnej Grand Palais, przestrzeni w 1900 roku przeznaczonej na wielką wystawę światową, i znów zaskakuje. Gigantyczna hala w stylu secesyjnym, naturalnie pełniąca funkcję galeryjną dla największych dzieł sztuki, na jedno popołudnie zamienia się w polichromiczny supermarket o zagadkowo brzmiącej nazwie „Chanel Shopping Centre”. Na dwóch równoległe ustawionych regałach oddzielających rzędy widowni znajdziemy całą gamę spożywczej oliwy, sosów, francuskiego sera albo pasty opatrzonej chanelowską etykietą. Obok, arsenał kolorowych butelek – do wyboru - z napisem Tweed-Tea (tweedowa herbatka) albo Tweed-Cola, wielkie Warholowskie puszki z fasolą, a nawet pojedynczo pakowane grzanki z pieczątką „CC”. Przy wejściu, na gości czeka kawa w papierowych kubkach z logo Chanel, a na witrynach reklamowych widnieją przewrotne hasła: „jeden produkt w cenie dwóch” albo „produkty z serii do-it-yourself (zrób- to- sam) ze zniżką tylko w niedzielę”, to ostatnie wyraźnie nawiązujące do kontrowersyjnej sprawy mówiącej o pozwoleniu na handel w departamentach DIY we Francji w dzień wolny od pracy.


„Dla mnie supermarket jest dziś kwintesencją sztuki pop-art”, powiedział po pokazie Lagerfeld tłumacząc, że „luksus powinien być dziś czymś tak naturalnym jak chodzenie do supermarketu; sklep to obszar sztuki popularnej XXI wieku”. I choć zachęca do tego, by w centrum Chanel w ponadczasowy tweedowy żakiet zaopatrzyła się niemal każda mieszkanka Paryża, w pierwszej kolejności po obszyte kraciastym materiałem zakupowe koszyczki nawiązujące do słynnych łańcuszków z chanelowskiej 2.55 sięgnęły Rihanna i twarz perfum marki – aktorka Keira Knightley. Obie panie na popołudniowe zakupy wybrały funkcjonalne (słowo-klucz w kolekcji) i wciąż eleganckie, ultrakobiece, geometryczne zestawy z kloszowaną spódnicą i mocno zaakcentowanym wcięciem w talii; jedna prezentując się w monochromatycznym różu, druga – w bardzo angielskim, klasycznym czarno-białym combo. W Supermarkecie Lagerfelda rządzi jednak przede wszystkim wygoda. Modelki, w neonowym makijażu i z materiałowymi wstążkami we włosach, czuły się nadzwyczaj komfortowo. Fluorescencyjne legginsy noszone pod tweedowe midi, oversizowe marynarki i płaszcze, tym razem pełniące raczej funkcję rozłożystych ocieplaczy na kuse pastelowe topy odsłaniające brzuch, ołówkowe spódnice zestawione ze sportową połyskującą łuską buta i wyglądające kusząco wygodnie komplety do joggingu z pomarańczowej wełny to absolutne must-have na kolejną zimę nie tylko w paryskiej 8. dzielnicy. Oprócz tego, także pikowane czarne kurteczki, fabryczne wzory na spódnicach jak z obrazów Kandinskiego, ortalionowe błyszczące spodnie i ponadczasowe kuferki.


Całość pokazana na Paryskim Tygodniu Mody to kontynuacja obchodów kolejnej, trzeciej już dekady działalności czołowego kreatora i wizjonera Chanel na modowym rynku. Z tej właśnie okazji, Lagerfeld otworzył swój własny, jednorazowy Sklep podsumowując: „stworzyliśmy tutaj ponad pięćset różnych etykiet i więcej niż sto tysięcy towarów wystawowych, z których większość trafi do organizacji dobroczynnych. Moda znowu przemawia nowym, własnym językiem”. Bezceremonialnie dodaje także, iż "fakt że nosisz Chanel nie powinien pozbawiać Cię przyjemności wychodzenia do supermarketu".
Lagerfeld po raz kolejny potwierdza, że oprócz geniuszu projektanta i opiekuna chanelowskiej tradycji jest także doskonałym showmenem i człowiekiem niepozbawionym humoru, z typową dla Francuza nonszalancką manierą. Tylko on może zaprosić „do siebie” Rihannę, która bez skrępowania buszuje między regałami z ciasteczkami Chanel i ujmującą Melanie Griffith, w tym samym czasie sączącą sklepowe Chăteau Garbrielle i dającą całusa Mistrzowi ceremonii, zupełnie niewdzięczącym się przed tłumem fotoreporterów. Na zakończenie pokazu, Lagerfeld trzymając za rękę Carę Delevingne ubraną w różowe spodnie i top podkreślający dziewczęcą opaleniznę wokół pępka, wydaje się pełnić rolę Ojca Mody – wszechwiedzącego, przewidującego i mądrego. W jego niezmiennie surowym wyrazie twarzy widać grymas uśmiechu. Karla nie nudzą zakupy, nawet spożywcze. Właśnie wyszedł ze sklepu, by niedługo wrócić i na nowo urządzić wielką rewolucję w Wielkim Pałacu. Czym zaskoczy nas kolejnym razem? Już nie możemy się doczekać kolejnej wiosny!

Aleksandra Adamowska