Tylko z nami zgodził się na nietypową rozmowę. O różnych odcieniach miłości i o tym, co naprawdę myślą faceci. Z Łukaszem Nowickim rozmawia Katarzyna Wieczorek.

ELLE Porozmawiamy o mężczyznach? Chcę, żebyś pomógł nam, kobietom, Was zrozumieć, bo często chyba ulegamy stereotypom.

ŁUKASZ NOWICKI Sam im ulegam. Pamiętam, jak kiedyś powiedziałem swojemu synkowi: „Nie zachowuj się jak baba”. „Ale co to znaczy?” – zapytał rezolutnie Piotrek. Nie potrafiłem wyjaśnić.

ELLE Czy to prawda, że Wam tylko seks w głowie? Podobno myślicie o seksie co siedem sekund.

Ł.N. Na razie pomyślałem o nim z pięć, sześć razy. Ale co siedem sekund? Musiałbym nie myśleć o niczym więcej. To kolejny stereotyp, który koniecznie trzeba obalić.

ELLE Nie jesteś typowym facetem?

Ł.N. Tak sobie myślę, że nigdy nie byłem typowym facetem pod tym względem. Zawsze szukałem miłości, nie seksu. Bardziej niż na łóżku zależało mi na tym, żeby kobieta spojrzała na mnie z czułością. Żeby to jednak seks mnie napędzał? To miłość nas napędza, nie libido. Jak długo może cię motywować seks, nawet udany?

ELLE Podobno mężczyźni szukają kopii matki. Twoja mama Barbara Janiszewska-Sobotta była lekkoatletką. Jest wzorem kobiecości?

Ł.N. Nigdy w życiu nie spotkałem żadnej lekkoatletki oprócz mojej mamy. Mama była i mocna, i słaba. Pamiętam, jak kiedyś zimą, w komunie, jechaliśmy maluchem, w środku dwa kanistry z benzyną, którą mamie gdzieś udało się załatwić, ZOMO na ulicach, mama była wtedy w „Solidarności”, musiała się ukrywać, a tu jeszcze mały dzieciak się drze na tylnym siedzeniu. Była silna, a przecież wychowywała mnie sama. Pamiętam też, jak leżała w szpitalu. Przyszedłem oddać krew. Zobaczyłem ją kruchą, drobną, słabą, była zupełnie jak laleczka z porcelany.

ELLE A może u Ciebie bardziej sprawdza się stereotyp: ,,Jaki ojciec, taki syn”?

Ł.N. Ojca w moim życiu dużo nie było. Wielu rzeczy mnie jednak nauczył – doceniać zwykły świat, prostych ludzi, zachwycać się rosołem, porami roku, tym, że jezioro zamarza, że życie się budzi w szuwarach. Że dzień spędzony w zwyczajności może być piękniejszy niż w pałacu. I do dziś wolę spotkanie w Krzewencie z Grzesiem, który się opiekuje domem ojca, niż wyjście na wielki bankiet i spotkanie z ludźmi sukcesu. To mam po ojcu, taki rodzaj wstydliwości. Pamiętam też, jak ojciec czasem zabierał mnie do siebie. Chowałem się pod stołem, przy którym odbywały się wspaniałe rozmowy. Chłonąłem słowa, toasty... choć pewnie niewiele z nich rozumiałem. Czasem jednak pada jakieś zdanie, które cię kształtuje na całe życie.

 

Czytaj dalej >>>