Pracujesz z najlepszymi modelkami i największymi gwiazdami. Kto zrobił na Tobie największe wrażenie?
ALEXI LUBOMIRSKI Kiedy robisz zdjęcia celebrytom, często się okazuje, że nie umieją pozować. Nie czują się zbyt komfortowo, bo nie mają postaci, za którymi mogą się ukryć jak w filmach. Dlatego wymyślam historie, które mogliby odegrać. Gdy pracowałem z Cate Blanchett, powiedziałem jej: „Wyobraź sobie, że jesteś na planie i za sekundę reżyser mówi »akcja«”. Od razu weszła w rolę, zaczęła robić miny, gestykulować. Czasem aż zapominałem zrobić jej zdjęcie, bo byłem tak zapatrzony. Świetna była też Kate Winslet. Ona doskonale wie, jak grać każdą częścią ciała. Chciałem, żeby wyobraziła sobie, że ma romans i czeka na kochanka, słyszy, jak wchodzi po schodach. Zaczęła tak się poruszać, że całe jej ciało nabrało niezwykłych emocji i proporcji. Trudniej pracuje się z facetami, bo zwykle nie lubią pozować, przebierać się. Wyjątkiem jest Ewan McGregor. Ma świetne poczucie humoru i ogromny dystans do siebie. Na planie włożył szalony garnitur, zaczął tańczyć, wygłupiać się. Jeśli chodzi o modelki, jedną z moich ulubionych jest Anja Rubik, która w każdym ruchu czy geście potrafi wyrazić emocje.

Rozmawiacie z Anją po polsku?
Niestety, nigdy nie uczyłem się polskiego. Po raz pierwszy przyjechałem tu dopiero, gdy miałem 18 lat. Ale byłem w Polsce parę razy, brałem ślub na zamku w Wiśniczu, który kiedyś należał do mojej rodziny. Udało nam się wynająć go na weekend. Mojej żonie i mnie bardzo zależało na tym, aby przeżyć te chwile w miejscu, w którym żyli moi przodkowie.

Masz kontakt z rodziną w Polsce?
Rozmawiamy co jakiś czas, ale mieszkam w Nowym Jorku, więc nie jest to łatwe ze względu na różnicę czasu, do tego cała rodzina jest rozsypana po świecie. Tata jest teraz w Paryżu, choć jeszcze 10 lat temu mieszkał w Polsce. Rodzice rozwiedli się, gdy miałem rok, ale z ojcem jesteśmy bardzo blisko.

Nosisz tytuł księcia i należysz do arystokratycznej rodziny Lubomirskich. Jakie to ma dla Ciebie znaczenie?
Nie uważam się za arystokratę, jestem przede wszystkim ojcem i mężem. Ale nazwisko jest dla mnie bardzo ważne. W rodzie Lubomirskich były wielkie osobowości: dyplomaci, mężowie stanu, przywódcy. Mam dużo powodów do dumy. Dlatego napisałem książkę „Notes for a Young Prince” o tym, jak kontynuować te tradycje w nowoczesny sposób. Kiedy dowiedziałem się od mamy, że mam tytuł księcia, miałem 11 lat. Najpierw byłem podniecony: „Wow, jestem księciem”, ale potem mama uświadomiła mi, że to już nic nie znaczy, że nic nie zostało z dawnego majątku i wszystko wygląda zupełnie inaczej niż 400 lat temu. Zacząłem się zastanawiać nad sensem tytułu. Mama powiedziała, że jeśli chcę go nosić, powinienem być księciem w sercu i w życiu. Dorastałem w Afryce, Paryżu, Londynie, ta polska historia była dla mnie bardzo odległa, gdy miałem 12-13 lat, ciężko było mi pogodzić ją z tym, co robię i gdzie jestem. Teraz, gdy mam 39 lat, lepiej ją rozumiem i staram się tłumaczyć swoim synom, co ten tytuł oznacza, przekazać im historię. Na pierwsze urodziny starszego syna chciałem dać mu coś wyjątkowego, co przetrwa na zawsze. Przyjaciele radzili, aby był to srebrny puchar z wygrawerowanym imieniem, ale wydawał mi się zbyt banalny. Najlepsze, co można odziedziczyć po przodkach, to nie majątek czy ziemie, tylko miłość, mądrość i umiejętność radzenia sobie w życiu. W książce zawarłem swoje doświadczenia i to, co dostałem najlepszego od mojej rodziny: lekcje galanterii, których udzielał mi ojciec, romantyczne opowieści mamy, duchowość mojej żony.

Dochód ze sprzedaży książki przekazałeś na cele charytatywne.
Wybrałem międzynarodową organizację Concern Worldwide, która działa w 40 najbiedniejszych krajach na świecie. Ma programy edukacyjne i profilaktyczne przeciwko HIV, dostarcza wodę, jedzenie. Niedawno zorganizowała program budowania łodzi w wioskach rybackich zniszczonych przez tsunami na Filipinach.

Rodzina, dobroczynność. Masz nietypowe priorytety jak na branżę mody. Jak się w niej odnajdujesz?
Tak samo, jakbym pracował w banku czy rzeźni. Branża mody to wielka rzeka, możesz wybrać, w którym kierunku chcesz płynąć. Staram się być dżentelmenem i myślę, że to pomaga mi nie tylko mieć dobre relacje z ludźmi, lecz także robić zdjęcia, tworzyć.