Poruszający komedio-dramat o rodzinie i stanie wojennym na Netflix. W roli głównej Katarzyna Figura
„Chrzciny” opowiada o kobiecie, która pragnie na nowo zjednoczyć swoją rodzinę, pomijając trudną rzeczywistość. Jednak wkrótce okazuje się, że bolesne podziały są zbyt głębokie, by można je było szybko załagodzić. Czy mimo to istnieje szansa na pojednanie?

- ELLE
Marianna – matka, która chciała zjednoczyć świat
13 grudnia 1981 roku, poranek, który przeszedł do historii Polski. Generał Jaruzelski ogłasza stan wojenny. Ale nie wszędzie. W jednej z zasypanych śniegiem góralskich wsi, seniorka rodu – Marianna – postanawia nie dopuścić, by wielka polityka zepsuła jej dzień. Organizuje chrzciny najmłodszej wnuczki. Wszystkie dzieci, po raz pierwszy od kilkunastu lat, mają być znów razem. Dla Marianny to chwila święta – i nie zamierza pozwolić, by jakiekolwiek wiadomości ją zniszczyły.
Rodzinne piekło zamiast błogosławieństwa
Jednak zamiast rodzinnego pojednania, pojawiają się kolejne konflikty. Tadeusz, katolik i legalista, ściera się z bratem Wojtkiem – komunistą. Między nimi szaleje Tolo, najmłodszy brat, zakochany w alkoholu i zachodniej muzyce. Trzy siostry również nie są jednością: Irka przyjeżdża z partnerem starszym od siebie, którego Marianna nie akceptuje; Teresa to stereotypowa matka-Polka, a Hanka ukrywa tożsamość ojca swojego dziecka.
W tle pojawia się ksiądz jako działacz opozycji i patrolujący wieś milicjanci. PRL-owska rzeczywistość zagląda przez szpary w drzwiach, ale Marianna nadal wierzy, że uda się wszystko utrzymać pod kontrolą.
Rodzinne traumy i cichy dramat
Choć z początku może się wydawać, że „Chrzciny” to przewidywalna historia, szybko okazuje się, że za każdym konfliktem kryje się głębsza rana. Tadeusz i Wojtek nie nienawidzą się tylko przez ideologię – to niewyjaśniona sprawa śmierci ojca kładzie się cieniem na ich relacji. Każde z dzieci Marianny nosi w sobie niewypowiedziane lęki, żale i traumy. Gdy wszystko wybucha – napięcie staje się nie do zniesienia. Reżyser i współscenarzysta Jakub Skoczeń podkreśla, że film jest pełen tragikomicznego podejścia do wydarzeń historycznych, co jest charakterystyczne dla polskiej kinematografii. „Chrzciny” to jego pełnometrażowy debiut fabularny, w którym pokazuje, jak szara rzeczywistość lat 80. może być przepełniona komizmem i ludzkimi emocjami.
Figura zachwyca, młodsze pokolenie nie odstaje
Katarzyna Figura jako Marianna to siła napędowa filmu. Uparta, bogobojna, komiczna w rozmowach z Matką Boską – tworzy postać wyrazistą i pamiętną. Aktorka opisuje swoją bohaterkę jako silną, ale prostą kobietę – matriarchę, która za wszelką cenę stara się chronić rodzinę.
„Marianna jest motorem wszystkich wydarzeń, a jej siła tkwi w codziennych gestach i marzeniach” – mówi aktorka.
W filmie zobaczymy pełen wachlarz barwnych postaci – od energicznej Tereski, samotnej matki trójki dzieci, przez buntowniczą Irę, po najmłodszą Hankę, która skrywa tajemnicę ojca swojego dziecka. Każdy z bohaterów wnosi do filmu emocje, konflikty i marzenia, które oddają klimat polskiej prowincji przełomu lat 80.
Obok niej świetnie wypadają Tomasz Schuchardt, Michał Żurawski, Agata Bykowska, Marta Chyczewska i Maciej Musiałowski. Warto zwrócić uwagę także na dziecięce postaci – mimo epizodycznej obecności, ich ironiczne spojrzenia obnażają absurdy dorosłego świata. Film "Chrzciny" można obejrzeć na Netfliksie.