Po co w ogóle robisz zdjęcia?

Uwielbiam uwieczniać chwile i myślę, że mam do tego dobre oko. Czasem jest to zabawna sytuacja, kiedy indziej piękny zachód słońca,  albo jakiś abstrakcyjny detal, który mnie zaintryguje. Nie robić zdjęć – szczególnie tym telefonem (Samsung Galxy S10 Plus) to duży błąd! Zachwyciłam się jego szerokokątnym obiektywem do tego stopnia, że moja przyjaciółka, po pierwszym dniu swojego panieńskiego stwierdziła, że słowo „szerokokątny” chyba będzie motywem przewodnim całego wyjazdu.

A jakie są Twoje ulubione hasztagi?

Mam jeden szczególny, który kiedyś zrobiłam przez przypadek, ale szybko wszedł do obiegu. Do dziś charakteryzuje moje konto na Instagramie – jest to #ilovemypolishlife, czyli „Kocham moje polskie życie”. To trochę moje motto życiowe, które mówi o tym, by nie narzekać. Jeśli coś mi nie pasuje, to staram się to po prostu zmienić. Niestety my, jako Polacy, mamy tendencję do tego, żeby rozpamiętywać, że ciągle nam jest źle i niedobrze, zamiast działać i iść przed siebie. Wiem, że teraz pewnie część osób powie: „No tak, trudno, żeby nie kochała swojego życia, skoro np tyle jeździ po świecie”. Pewnie ale nie zawsze tak było. Uczciwie pracuje na to, co mam teraz. W domu na starcie dostałam angielski, na który chodziłam od szóstego roku życia. Jestem za to rodzicom niewiarygodnie wdzięczna. Ale w dzisiejszych czasach,  umówmy się – języka obcego można nauczyć się samemu. Rok intensywnej pracy, pół godziny dziennie, za pomocą darmowych aplikacji, blogów czy YouTube’a. Nasi rodzice nie mieli tylu możliwości, ile my mamy teraz, więc czemu z nich nie korzystać?

Hasztagi według Zosi Zborowskiej. Zobacz wideo>>

Uważam, że jeśli się tylko chce, to wszystko można i dlatego właśnie #ilovemypolishlife.

Opowiedz nam, dlaczego wzięłaś udział w akcji #BedzieCoWspominac?

Jestem tego typu osobą, która magazynuje w swoim telefonie "zyliard" zdjęć, jeszcze z ery, gdy robiło się je przedpotopowymi telefonami. Kocham wspominać i często wracam do różnych sytuacji, a fotki albo filmiki są najlepszym sposobem, żeby się przenieść w czasie i uśmiechnąć się do siebie. Szczególnie uwielbiam te spontaniczne, nieoczywiste i nieidealne, które nie zawsze wyglądają pięknie! Łapanie chwil „ulotnych jak lotka” jest dla mnie czymś niesamowitym…dlatego lubię tę akcję i wzięłam w niej udział. Poza tym, ten hasztag brzmi mega fajnie, nie sądzisz?

Zgadzam się w zupełności. Jedną z konkursowych nagród jest spędzenie dnia z Tobą. Co planujesz dla zwycięzcy?

Może wegański obiad w Edenie, holistyczne SPA i teatr? Na pewno będzie to spacer po tzw „mojej Warszawie”. Muszę przyznać, że długo myślałam o tym, co przygotować dla zwycięzcy konkursu i stwierdziłam, że najfajniej będzie, jeśli zabiorę ją do takich miejsc, w których sama często spędzam czas. Dlaczego są dla mnie ważne? O tym na pewno opowiem na spotkaniu. Nie mogę więcej zdradzić, ale myślę, że będzie warto.

Wspomniałaś o tym, że często wracasz do różnych sytuacji i uwielbiasz przenosić się w czasie za pomocą zdjęć. A jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?

(Zosia pokazuje na pierścionek zaręczynowy i śmieje się)

To jest moje absolutnie najpiękniejsze wspomnienie. Nie chciałabym zdradzać szczegółów tego wydarzenia, ale mój narzeczony naprawdę wyszedł z siebie. Wszystkie moje przyjaciółki do tej pory mówią, że w końcu mam „godnego przeciwnika”, bo to ja zawsze byłam taka, że uwielbiałam robić prezenty i niespodzianki.

A wspomnienie związane z ELLE?

To zabawne, że niedawno była okładka z Magdą Cielecką, bo akurat bardzo dobrze pamiętam tę sprzed lat, do której wróciliście i nawiązaliście. Wtedy to nie było tak oczywiste: pierś na okładce i to jeszcze na takiej skierowanej do kobiet, a nie mężczyzn? Wow. I jeszcze subtelność tej fotografii i to ciepło Magdy... Jestem zachwycona i to jest moje żywe, zaktualizowane wspomnienie z ELLE. Nie pamiętam niestety swojego pierwszego numeru, gdyż u nas w domu zawsze było mnóstwo gazet.

Trudno jest być prawdziwą w tym instagramowym świecie?

Dla mnie nie, bo to jest mój Instagram. I wydaje mi się, że właśnie dlatego, że nic nie udaję, mam tylu obserwatorów. Na wieczorze panieńskim, o którym już wspominałam, jedna z koleżanek pokazywała mi, że pisali do niej znajomi z pytaniami, czy na żywo też jestem taka szalona. Jestem! Jestem dokładnie taka sama w rzeczywistości - mam ten sam niewyparzony język, dużo się śmieję, tylko może trochę więcej (niestety) przeklinam na żywo. Trzeba jednak pamiętać z tym Instagramem, że to, co my wszyscy pokazujemy, to są tylko te highlighty z naszego fajnego życia. Mało kto pokaże, jak płacze albo zacznie się zwierzać tysiącom followersów, że się rozstał z kimś i ma złamane serce. Nie można się porównywać z ludźmi, którzy pokazują wszystko to co najlepsze i udają, że się nie kłócą ze swoim mężem albo chłopakiem. Filtry, kompozycje dopasowane do hasztagów, wystudiowane pozy? Ja zawsze stawiam na prawdę.

Weź udział w akcji #BedzieCoWspominac i podziel się swoimi wyjątkowymi momentami. Wygraj smartfon Samsung Galaxy S10+ oraz wiele innych nagród [Konkurs]>>

Artykuł powstał we współpracy z Samsung.