Spotkały się przypadkiem w trakcie studiów. – Pewnego dnia Orlagh spóźniła się na wykład i usiadła na jedyne wolne miejsce: obok mnie. Od razu zwróciłam uwagę na jej piękną torebkę, a kiedy okazało się, że to vintage, wiedziałam, że będziemy miały o czym rozmawiać – opowiada Henrietta. To było w 2010  roku i od tamtego czasu są nierozłączne. Razem chodziły po lumpeksach, a potem wspólnie pracowały w dziale sprzedaży znanego sklepu internetowego Asos. Nic dziwnego więc, że marzenia o założeniu własnej marki też postanowiły spełniać razem. Tak cztery lat temu powstało Rixo, którego nazwa jest, jakżeby inaczej, połączeniem ich imion i nazwisk. To mekka dla fanek maksymalizmu, wszystkich kobiet, które nie lubią umiaru.

Podobno to wizyty w lumpeksach zainspirowały Was do założenia marki?

Henrietta: Na studiach ubierałyśmy się w sklepach vintage – tylko tak mogłyśmy wyglądać oryginalnie! Polowałyśmy na jedwabne, wzorzyste koszule czy sukienki. Tak często pytano nas o to, co mamy na sobie, że postanowiłyśmy wskrzesić nasz ukochany styl z lat 70., ale w nowocześniejszym wydaniu.

Jak określiłybyście styl marki?

Orlagh: Unikatowy. Każda rzecz jest jedyna w swoim rodzaju dzięki ręcznie malowanemu wzorowi. Wszystkie są uszyte w 100 proc. z jedwabiu.

H: Wiemy, że współczesne dziewczyny szukają ubrań, które są uniwersalne, a jednocześnie mają efekt „wow!”, dlatego są tak zaprojektowane, aby po pracy można było w nich od razu iść na drinka.

Jako dwudziestoparolatki postanowiłyście założyć markę odzieżową. Od czego zaczęłyście?

H. Rzuciłyśmy pracę, zrezygnowałyśmy z życia prywatnego i całkowicie poświęciłyśmy się budowaniu Rixo. Zainwestowałyśmy odłożone pieniądze i postawiłyśmy wszystko na jedną kartę. Plan B nie wchodził w grę.

O: A pierwszą kolekcję wrzuciłyśmy do sieci z naszego pokoju w akademiku!

Jak powstają Wasze wzory?

O. Ja projektuję kolekcje, ale inspiracji szukamy obie. Zawsze zaczynam od odręcznego malowania wzoru na papierze, dopiero później projekty przenosimy na tkaniny.

W Waszych kampaniach młode dziewczyny pozują ze starszymi.

H. Rixo jest dla 20-latki, jej mamy i babci! Chcemy, by nasze projekty pasowały do każdej figury i wieku. Chyba nam się to udało – ostatnio dostałyśmy list od 70-letniej kobiety, która pisała, że dzięki nam pierwszy raz w życiu włożyła wzorzystą sukienkę.

Rozmawia Angelika Warlikowska