Na ten serial Netflix czekało wiele osób i to od dawna. Gdy ponad dwa lata temu do mediów trafiła informacja, że Damien Chazelle, twórca takich filmów jak "Whiplash", czy nagrodzonego Oscarami "La La Land", stworzy miniserial dla tej słynnej platformy, wiadomo było od razu, że będzie to niezwykła produkcja. Tym bardziej ważna dla polskiego widza, ponieważ rolę w "The Eddy" otrzymała Joanna Kulig, która zachwyciła Hollywood, a nawet więcej - cały świat filmowy, swoim występem w "Zimnej wojnie" Pawła Pawlikowskiego. Słowa uznania Polka otrzymała od wielu utalentowanych gwiazd. Wiadomo było, że to tylko kwestia czasu, aż Kulig pojawi się w międzynarodowej produkcji. W Netflix debiutuje rolą u Chazelle'a, lepiej chyba nie mogła wybrać.

"The Eddy" na Netflix: nowa produkcja Damiena Chazelle'a

"The Eddy" to 8-odcinkowy miniserial, "osadzony w wielokulturowej rzeczywistości współczesnego Paryża". Stolica Francji, tak jak Londyn, to tygiel kulturowy, skupisko ludzi z różnych stron świata, mówiących różnymi językami, wyznających różne religie i wychowanych w różnych kulturach. To od razu rzuca się w oczy, a zwłaszcza na uszy, ponieważ w serialu Netflix usłyszymy zarówno angielski, jak i francuski czy polski. Bohaterowie co chwilę zmieniają język w trakcie jednej konwersacji i wcale im to nie przeszkadza, bo najważniejsze jest to, żeby wszyscy się zrozumieli. A to czego nie można dopowiedzieć językowo, można wyrazić poprzez muzykę. "The Eddy" to kolejna historia Damiena Chazelle, w której dźwięki odgrywają ważną, jeśli nie jedną z głównych ról. Tak było w opowieści o młodym perkusiście, czy w fabule omawiającej związek dwojga kochanków, tak jest i we współczesnej historii o pewnym muzyku, który próbuje osiągnąć sukces w Paryżu. Jazzowe dźwięki przebijają się tak samo jak kolejne dialogi aktorów. W większości tych scen, zastosowano trudną technikę kręcenia mastershotem, czyli bez cięcia. Ruchy kamerą są często niedoskonałe, szybkie - tak jak podczas koncertów nie jesteśmy w stanie patrzeć tylko w jedno miejsce, przyglądamy się muzykom i temu, co dzieje się na scenie, czy w trakcie występu, tak i tu możemy podejrzeć klawiszowca, czy trębacza. 

"The Eddy" na Netflix, kadr z serialu

Głównym bohaterem "The Eddy" jest Elliot Udo (Andre Holland), utalentowany muzyk, podziwiany w nowojorskim światku, ale i znany poza granicami USA. Za namową przyjaciela przyjeżdża do Francji, by wspólnie otworzyć klub muzyczny "The Eddy". Obaj inwestują swoje oszczędności, aby spełnić to marzenie. Przyjeżdża z nim Maja, wokalistka w zespole i partnerka Amerykanina. Okazuje się, że dla Elliota była to ucieczka od poważnych życiowych problemów, z którymi mężczyzna wciąż sobie nie radzi. Dla piosenkarki to również wielka zmiana, ale na gorsze. W Nowym Jorku była poważana, a tu musi zaczynać wszystko od nowa. Brak klientów w klubie również nie pomaga, a ich świat nagle wywraca się do góry nogami. I to nie tylko z powodu przyjazdu córki Udo do Paryża. 

 Wspomniany Elliot na pierwszy rzut oka poukładany i dojrzały mężczyzna, ale tak naprawdę nie radzi sobie z wieloma sprawami i nie widzi co się wokół niego dzieje. Liczy się tylko zespół. W interesie pomaga mu przyjaciel Farid, trochę beztroski ojciec dwójki dzieci, ale bardzo zakochany w swojej żonie. Jest jeszcze Maja, utalentowana, ale bardzo pogubiona Polka, partnerka Elliota (a raczej już była - ta relacja to już chyba przeszłość). Nie wie co ze sobą zrobić, a z drugiej strony scala cały zespół i jest opoką Udo. W końcu udaje się jej uniezależnić. W ten chaos i burzę emocji wpada jeszcze Julie - córka Elliota (Amandla Stenberg). 16-latka z problemami chce nie tylko pomóc ojcu, ale i w końcu poukładać swoje życie i gdzieś przynależeć, bo w Nowym Jorku szczęścia i miłości nie znalazła. Ale jak to bywa w życiu, nic nie przyjdzie jej łatwo i od razu...

W nowym serialu Netflix w reżyserii Damiena Chazelle'a znów stykamy się z muzykami, jak i marzycielami, którzy muszą się zmierzyć z problemami. I to nie tylko dnia codziennego. Utrzymanie klubu, trudne relacje rodzinne, rozpadające się związki... Wszystkich jak nić splata jedno - jazz. To właśnie muzyka sprawia, że zespół jest niczym jedna wielka rodzina. Dźwięki przynoszą ukojenie, radość, ale i ból. Choć to trudny gatunek, ta muzyka ma w sobie coś przyciągającego. "Pokochałam ją. Zrozumiałam, że to muzyka go uratowała" - powiedziała w jednej ze scen Amira, żona Farida, grana przez Leïlę Bekhti. Dla "The Eddy" skomponowano ścieżkę dźwiękową, którą wytwórnia Arista Records w dniu premiery serialu Netflix udostępni. Odpowiedzialny był za nią nagrodzony Grammy kompozytor oraz producent Glen Ballard - Amerykanin pracował m.in. przy albumach Michaela Jacksona, Aerosmith, No Doubt, The Corrs, Shakiry, Christiny Aguilery, Annie Lennox, Alanis Morissette i Miley Cyrus.

"The Eddy" na Netflix, kadr z serialu

To, co się rzuca w oczy (na plus!) w "The Eddy" to nie tylko świetne sceny muzyczne i śpiew Joanny Kulig, ale też gra aktorska. Obsada jest perfekcyjnie dobrana, a sam Chazelle chciał, żeby aktorzy często improwizowali podczas scen. A jeśli dodamy do tego kilka języków, to całość tworzy zwariowaną, ale bardzo niezwykłą mieszankę, od której nie można oderwać oczu. Jedynym zgrzytem była Agnieszka Pilaszewska, a raczej jej strój rodem z lat 90... co trochę trąciło myszką, a raczej stereotypem o mieszkańcach Europy Wschodniej. Jednak jej scena z Joanną Kulig to same emocje i warto to zobaczyć. Podobnie jest z bohaterką graną przez Stenberg - uczucia się w niej kotłują przez cały czas i tylko czeka się aż w końcu nastąpi wybuch. Maja Joanny Kulig to również postać wielowymiarowa. Wiecznie spóźniająca się artystka, emocjonalna, ale czasem twardo stąpająca po ziemi. A jaki jest Paryż w "The Eddy"? Nie jest idylliczny z wieżą Eiffla w tle, czy pocztówkowym Luwrem. Pokazane są głównie małe uliczki, blokowiska i wąskie klatki schodowe oraz niekończące się korytarze.

"The Eddy" nie jest serialem łatwym, to nie jest również rozrywka najczystszej postaci. Jest szorstko, ale intensywnie, czasem zbyt wolno, ale emocjonalnie. Improwizacja goni improwizację, a muzyka... jest niesamowita! Nie tylko fani jazzu będą nią zachwyceni.