Jeżeli słuchawki Sennheiser kojarzysz tylko z technicznym sprzętem rodem z męskiego, geekowego świata, warto, żebyś przed świętami zmieniła zdanie. I szybko napisała audiofilski list do Świętego Mikołaja :) Nowe, dizajnerskie słuchawki Momentum On-Ear powinny znaleźć się pod Twoją choinką, jeśli nie rozstajesz się z muzyką, nieobojętna Ci ekspozycja basu, ale chcesz, żeby sprzęt był stylowy. 

My przetestowałyśmy je z prawdziwą przyjemnością (gdyby nie to, że nowy krążek Beyoncé mamy na iPodzie, pewnie zdarłybyśmy już płytę).

Love at first sight

Sennheiser Momentum On-Ear

Pierwsze wrażenie Sennheiser Momentum On-Ear robią świetne. Szkatułkowe opakowanie dobrze zabezpiecza sprzęt - otwieramy eleganckie, rozsuwane etui, a wewnątrz znajdujemy słuchawki w wygodnym do przenoszenia woreczku. Nasz wybór padł na kolor "Green", czyli subtelną, metaliczną zieleń, która dobrze gra z rockowym stylem w dziewczęcym wydaniu. Inne dostępne kolory to Ivory, Blue Pink, Black, Brown i Red. Stylowy przewodnik po kolorystycznej gamie słuchawek Sennheiser Momentum On-Ear znajdziesz TU.

Closer

Tym słuchawkom warto przyjrzeć się bliżej. Bo choć bardzo cieszy nas fakt, że sprzęt muzyczny dostał tak stylową oprawę, to oczekujemy czegoś więcej - oprócz najważniejszego, czyli doznań muzycznych, po prostu funkcjonalności. Dlatego nie lubimy produktów "dedykowanych kobietom"... Nie dość, że nie wzbudzają zaufania, to często po prostu nas obrażają - i samą ideą i infantylnym wzornictwem. Sennheiser wybrnął z tematu idealnie - dizajn jest stylowy, ale unisex, a technikalia zadowolą wszystkich wymagających. 

Sennheiser Momentum On-Ear

Sennheiser Momentum On-Ear to słuchawki nauszne - ich poduszki wykonano z alcantary - materiału, który imituje zamszową skórę, ale jest od niej bardziej użyteczny. Lepiej oddycha, nie przeciera się, jest bardzo miękki i delikatny choć trwały. Używa się go we wnętrzach jachtów i samochodów, a bardzo rzadko nawet w najwyższej klasy sprzęcie muzycznym. Plus więc za innowacyjne zastosowanie. Co dalej? Pałąk ze stali nierdzewnej łączy kapsuły słuchawek, z których każdą można ustawić niezależnie. Dzięki temu całość przylega idealnie i całkiem nieźle izoluje nas od dźwięków dochodzących z zewnątrz. Boki zdobi hologramowo odbijające światło logo. 

W komplecie znajdziemy też przewód z pilotem dedykowany iPodowi, iPadowi i iPhone'owi. Użytkownicy sprzętów spoza świata Apple mają zaś do dyspozycji standardowy przewód audio - miedziany, czyli dający świetny, jakościowy przepływ dźwięku. Sennheiser nie ogranicza jednak nikogo, kto przywiązany jest do innego rodzaju kabla - kapsuły słuchawek wyposażono w wejście mini jack, do którego możemy wpiąć swój przewód.

We will rock you

Uff, kabel przypięty, regulacja dopasowana, pilot w ręku. Jesteśmy gotowe na popis basów, o których czytałyśmy w wielu recenzjach Sennheiser Momentum On-Ear. Choć, cóż, nie zamierzamy zadowolić się samym basem. Dlatego Sennheisery poddajemy testowi przy trzech zupełnie różnych płytach: nowej, superkobiecej Beyoncé, dusznej i czasem ostrej "Koi No Yokan" Deftones i energetycznej, kultowej "Tasty" Kelis.

Sennheiser Momentum On-Ear

Niespodzianka? Momentum On-Ear dają radę i w rockowych, i w popowych i w rytmicznych partiach. Dźwięk jest czysty, przestrzenny, a wokal zawsze dobrze wyeksponowany. Faktycznie, największe wrażenie robi bas - głęboki i welwetowy. Niskie dźwięki są mocne i uderzające, środkowe czytelne, a wysokie wyraziste i pełne detali. Co ważne, nic nie buczy, nie trzeszczy, a instrumenty są świetnie słyszalne, co pozwala docenić także te w tle. Nie będziemy wnikać w szczegóły takie jak scena, czy równowaga tonalna - ten temat zostawiamy serwisom muzycznym i technologicznym, ale wierzymy, że wszystko tu gra i śpiewa :)

Słuchawki Sennheiser Momentum On-Ear zdają nasz test na piątkę z plusem. Szóstkę zostawiamy do dyspozycji Wam, bo na pewno znajdziecie w nich jeszcze inne zalety. Sprawdźcie również markę Sennheiser na Facebooku!