Lubię  różnorodność w każdej dziedzinie, również w modzie.  Każdy mój dzień jest inny, jestem w ruchu, co widać też w moich stylizacjach – przyznaje Marcelina Zawadzka. – Zawsze lubiłam bawić się modą, miksować różne style. Do dziś wkładam na siebie tylko to, co współgra z moją osobowością i sylwetką. Często najnowsze trendy nie uwzględniają kobiecych kształtów. Dlatego zamiast ślepo za nimi podążać, po prostu noszę to, co mi się podoba i w czym dobrze się czuję – tłumaczy. W kwestii ubrań czasem doradza jej siostra Karolina, która jest stylistką. – Sporo razem podróżujemy i przy okazji wyjazdów zawsze odwiedzamy sklepy vintage. Lubimy je, bo za niewielką cenę można tam znaleźć prawdziwe perełki. Na przykład w butiku vintage w Los Angeles upolowałam złote szpilki Jimmy Choo. Moja siostra jest też mistrzynią zakupów w internecie. Często wyszukuje coś dla mnie na zagranicznych stronach np. Vestiaire Collective, eBay, The Outnet. 

W szafie Marceliny jest też sporo ubrań Marc Cain. – Byłam niedawno na pokazie tej marki w Berlinie. Podoba mi się, że ich rzeczy mają proste kroje i świetną jakość. Nie przywiązuję specjalnej wagi do metek, ale inwestuję w dobre buty i torebki. Ulubione kolory? – Mam sporo ubrań w odcieniach nude i pasteli. Czasem ubieram się monochromatycznie i pozwalam sobie na odstępstwo kolorystyczne tylko na ustach lub na paznokciach. Pracując w telewizji, mam na sobie mocny make-up, więc po godzinach maluję się bardzo naturalnie. Zwykle sięgam tylko po mascarę. Na wieczór czasem podkreślam oko cieniem i sięgam po czerwoną szminkę. Na więcej pozwala sobie w dodatkach. – Uwielbiam biżuterię! Mam mnóstwo delikatnych złotych naszyjników i dużych, przerysowanych kolczyków w stylu lat 80. Na co dzień chętnie noszę też apaszki, chustki i chokery à la lata 90. Świetnie wyglądają do dżinsowej kurtki.