Podróż poślubna w większości przypadków ma na celu spędzenie romantycznych chwil z partnerem. Pary najczęściej wybierają odpoczynek na rajskich wyspach lub podróże w odległe zakątki świata. Hitem jest Brazylia, Japonia, a nawet Uganda. Jak mówią specjaliści z biur podróży, kierunki takie jak Paryż czy Dominikana są już passe. Teraz w ich ofercie pojawił się kolejny trend związany z nowożeńcami, chodzi solomoon, czyli podróż poślubną w pojedynkę. Dziwne? Okazuje się, że to coraz popularniejszy sposób spędzenia miesiąca miodowego. Pary, które decydują się na osobny wyjazd argumentują to tym, że już do końca życia będą spędzać czas razem. Solomoon może być dla nich szansą na zrobienie tego, na co mają się ochotę:

Ja chciałam odwiedzić przyjaciela w Toronto, podczas gdy mój kochający piłkę nożną mężulek chciał pojechać z przyjaciółmi do Francji, by obejrzeć mecz piłki nożnej (...) Każdy z nas wrócił do Dublina pełen opowieści i naprawdę zachwycony, że znów się spotykamy, aby podzielić się wspomnieniami. - mówi 37-letnia Irene O'Brien w rozmowie z New York Times.

Z takiej opcji mogą też skorzystać pary będące w wieloletnich związkach. Osobny wyjazd może być pomysłem na przełamanie rutyny w małżeństwie i zatęsknienie za sobą. Może też pomóc w przypadku ostrego konfliktu, który dzieje się w życiu pary. Wakacje w pojedynkę mogą sprawić, że dwie strony ochłoną i wszystko wróci do normy. Nie wszyscy mają jednak entuzjastyczne podejście do takich pomysłów.