"Słodki koniec dnia" został już doceniony na festiwalu Sundance (Krystynę Jandę okrzyknięto najlepszą aktorką) oraz na Off Camera (Polski Nobel Filmowy). Tym razem reżyser Jacek Borcuch zabiera nas do włoskiej Toskanii, gdzie polska poetka i laureatka Nagrody Nobla wygłasza szokującą mowę. Jak to wydarzenie zmieni jej życie i postawę mieszkańców włoskiej Volterry?

Czy można mieć lepsze życie? Maria Linde, bohaterka grana przez Krystynę Jandę jest cenioną poetką z Nagrodą Nobla na koncie. Mieszka w pięknej wilii w Toskanii, jeździ po bezdrożach białym Porsche, a domem zajmuje się jej włoski mąż. Na wakacje przyjechała również jej córka (Kasia Smutniak) z dziećmi. Ten polsko-włoski mariaż wygląda jak klasyczna La Dolce Vita. Linde pisze kiedy ma na to ochotę i wenę, pije wino, bawi się z wnukami i spotyka z wielbicielami. Szybko okazuje się, że Polka ma słabość do pewnego młodego Egipcjanina prowadzącego w miasteczku osterię. W międzyczasie dowiadujemy się też, że główna bohaterka ma otrzymać wyróżnienie od władz miasteczka - honorowe obywatelstwo.

Historia pokazana w filmie Borcucha dzieje się w Volterrze, mieście alabastru, które już w XII wieku zyskało status "wolnego". Symbolem tej niezależności jest m. in. najstarszy ratusz w Toskanii przy Piazza dei Priori (wybudowany w latach 1208 – 1257). To właśnie tam dochodzi do ważnego wystąpienia poetki. Przemówienia, po którym wszystko się zmienia (genialna Krystyna Janda) - choćby dla tej sceny warto zobaczyć ten film. Kobieta nie godzi się z przypisywanymi jej rolami. Po cichu irytuje ją mąż (nawet pisze do niego list, gdzie nie mówiąc wprost wyznaje swoje rozterki). Nie chce też, żeby imigrantów traktowano jak wyrzutków społeczeństwa. Mili sąsiedzi wcale nie są tak tolerancyjni, jak mogłoby się to wydawać z początku. W Europie panuje przecież ksenofobia i nietolerancja. Boimy się tego, co nowe i nieznane. A brudni i nieznający języka imigranci nie wzbudzają zaufania. Dlatego budowane są dla nich specjalne ośrodki, gdzie możemy ich kontrolować i trzymać z daleka niczym w klatce. Właśnie symbol klatki jest ważnym elementem "Słodkiego końca dnia". 

Wcześniej poważana i uwielbiana mieszkanka nagle staje się osobą niepożądaną. Jej słowa nie tylko wywołały poruszenie, media w różnych częściach świata uważają, że były skandaliczne. To ma swoje konsekwencje. Nie tylko dotyczące życia we włoskim miasteczku, ale również zawodowe czy w relacjach z członkami rodziny. Z drugiej strony mamy długie sceny, sielankowy klimat i miejsca, gdzie czas płynie o wiele wolniej i można celebrować życie w klimacie "slow life". Problemy pojawiają się także w raju i jak mówi Maria w jednej ze scen, swojemu wnukowi: czasem walka o szczęście lub wolność może okazać się pyrrusowym zwycięstwem. Koszty są po prostu zbyt duże...