Cekinowe maksi, rozkloszowane, tiulowe sukienki w stylu New Looku Diora, koronkowe kreacje, błyszczące mini typu bustier w typie lat 80., marynarki z baskinką, spódnice sięgające ziemi. To wszystko królowało na ostatnim pokazie Dawida Wolińskiego. Glamour przed duże G. I femme fatale przez duże F. To kod kolekcji słynnego polskiego projektanta.

Odwiedzamy go w jego pracowni w centrum Warszawy. Ma na sobie sportowe hoodie (bluza z kapturem) i dresowe spodnie. Na luzie a jednak chic. Bo tak właśnie nosi się Woliński. Na co dzień i na wieczór. Projektant słynie z zamiłowania do ubierania nie tylko kobiet ale także siebie. Jego nietuzinkowe stylizacje możemy podglądać na jego ultra popularnym Instagramie, który śledzi ponad  300 tys. osób. Kiedyś wszystkie looki oznaczał słynnym już hashtagiem #windawolinskiego, bo zdjęcia powstawały w windzie jego apartamentowca. Co sezon możemy podziwiać je także w programie Top Model, w którym od pierwszej edycji jest jurorem.

Czy wiedział, ze tak potoczy się jego kariera gdy uczęszczał do liceum plastycznego we Włocławku, skąd pochodzi? Albo potem gdy rozpoczął studia na wydziale projektowania Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi? Na pewno już wtedy się wyróżniał. Talentem i osobowością. Gdy przeniósł się do Warszawy szybko zyskał miano złotego dziecka stolicy. I to nie tylko przez blond czuprynę. Zanim został projektantem pracował jako stylista dla topowych polskich magazynów. Swój pierwszy pokaz zorganizował w 2003 r. i wtedy jego kariera potoczyła się błyskawicznie. Już dwa lata później zadebiutował na fashion weeku w Lizbonie a w 2009 r. został laureatem nagrody Elle Style Awards. Zresztą jego projekty systematycznie pojawiały się nie tylko na łamach polskiej edycji naszego magazynu, ale także gościły w wydaniu portugalskim oraz niemieckim.

Jaki jest na co dzień w zakamarkach swojej pracowni możecie przekonać się oglądając nasze wideo. A czym jeszcze zaskoczy nas w przyszłości? Czas pokaże. Na pewno nas nie zawiedzie. Ani kolekcjami ani pomysłami na siebie.