Fałszywy rodowód Guccich

Każda rodzina ma swoje tajemnice, ale w tym przypadku niewinne, wydawać by się mogło, kłamstwo stało się podwalinami lukratywnego biznesu na światową skalę. Dziś trudno uwierzyć, że założyciel jednego z najbardziej dochodowych domów mody był niegdyś chłopcem na posyłki. Ale tak właśnie zaczynał swoją karierę nestor rodu, Guccio Gucci. Kapitału, jak również zamiłowania do pięknych bagaży dorobił się pracując w londyńskim hotelu Savoy. Kiedy w 1921 roku otworzył we Florencji swój własny sklep z akcesoriami podróżniczymi, nad wyborem odpowiedniego logo prawdopodobnie nie musiał się długo zastanawiać. Pierwsze walizy i kufry, które wyszły spod rąk zakładowych rzemieślników były sygnowane sylwetką boya hotelowego. 

Historia na miarę „amerykańskiego snu” została jednak wkrótce skrzętnie zamieciona pod dywan. Guccio wraz z synem Aldem, wschodzącą gwiazdą rodzinnego przedsiębiorstwa, wykorzystali tużpowojenne zamieszanie, by sfingować genezę marki. Aby przypodobać się jeżdżącym konno arystokratom, czyli swoim głównym klientom, utrzymywali odtąd, że w ich żyłach płynie krew najznakomitszych florenckich rymarzy – rzemieślników wytwarzających akcesoria do jazdy konnej. W kultywowaniu tego mitu miały pomóc jeździeckie akcenty na wytwarzanych akcesoriach: ozdoby w kształcie strzemion, zielono-czerwone pasy inspirowane popręgami i podwójne szwy, które stosowano przy produkcji siodeł. Również logo musiało ulec zmianie, tak by pasować do nowego rodowodu. Ikonę chłopca z walizkami zastąpił zatem symbol, który od tej pory zdobił także sygnety rodziny Guccich: tarcza herbowa z różą i rycerzem. Fake it till you make it. I tak rodzina Guccich dość szybko doszła do standardów życia, o których marzyła.

Męska tradycyja

Dom mody Gucci założyli i prowadzili wyłącznie mężczyźni. To staroświeckie podejście było traktowane w tej rodzinie jak tradycja i nie pozwalało kobietom z klanu na podejmowanie decyzji w sprawach firmy. Przypadek Grimaldy jest tego najlepszym przykładem. Córka Guccia Gucciego po śmierci ojca, jako jedyna nie otrzymała udziałów – zostały one rozdzielone między jej braci. W tym miejscu należy wspomnieć o pewnym znaczącym fakcie. Gdy na samym początku działalności butik popadł w długi, to właśnie Grimalda wyciągnęła rodzinę z tarapatów, namawiając swojego narzeczonego na pożyczkę. O tym, że bez pomocy jedynej córki nie miałby czego dzielić na udziały, Guccio najwyraźniej jednak zapomniał. 

Grimalda usiłowała walczyć o swoje prawa w sądzie, ale nie miała szans z prawnikami braci. W konsekwencji, podczas gdy jej rodzeństwo pławiło się w rozrastającym się modowym imperium, ona całe życie przepracowała we florenckim sklepie. Później swoje miejsce w domu mody usiłowała znaleźć córka Alda, Patricia. Została twarzą kampanii reklamowej skierowanej do młodszej klienteli, projektowała wystawy sklepowe w najważniejszych lokalizacjach, a w końcu dostała nawet swój stołek w radzie. Na drodze jedynej w historii „Gucci Girl” stanęli jednak jej nieustannie wojujący o wpływy bracia. W wyniku rodzinnych intryg swój głos utraciła nie tylko Patricia, ale każdy kto nosił nazwisko widniejące w logotypie. Ironia losu sprawiła, że przed całkowitym upadkiem dom mody uchroniła właśnie kobieta i to spoza rodziny. Gdy Dawn Mello została w 1989 roku mianowana wiceprezesem i dyrektorem projektowym firmy przywróciła jej renomę i odświeżyła wizerunek.

Tragiczny trójkąt miłosny

Kiedy  w 1990 roku zmarł Aldo Gucci, na jego pogrzebie żegnały go nie jedna, lecz dwie żony. Jak to możliwe skoro nigdy nie doszło do rozwodu? Trudno wyjaśnić. Faktem jest, że gdy ten temperamentny kobieciarz poznał młodziutką Brunę Palombo, pracownicę swojego rzymskiego sklepu, miał już za sobą spory małżeński staż i trzech synów z angielką Olwen Price. Choć 18-letnia dziewczyna ze względów moralnych długo wzbraniała się przed zalotami pracodawcy, wkrótce uległa jego namowom i czułym listom miłosnym. Od tej pory Bruna musiała żyć w ukryciu. We Włoszech rozwody były wówczas zabronione, a wieść o romansie mogła całkiem zrujnować zakochanych. 

Bruna porzuciła pracę w butiku i jak ptak w złotej klatce zamieszkała w luksusowym apartamencie, który kupił jej Aldo. Jej los wkrótce przypieczętowała ciąża. Dziecko urodziła w Anglii, a gdy wróciła do Rzymu nie pokazywała się z nim publicznie, by nie prowokować pytań i domysłów. Co więcej – poczucie winy, konieczność zachowania tajemnicy, osamotnienie i życie w ciągłym strachu nasiliło problemy psychiczne, z którymi Bruna zmagała się od dzieciństwa. Jednak mimo licznych przeprowadzek, kłótni i kolejnych zdrad Alda, zakazany związek przetrwał i w 1981 kochankowie wzięli w Palm Springs sekretny ślub. Znaczenie tej ceremonii widać wyraźnie w nekrologu, który sam dla siebie sporządził prezes domu mody: „Aldo Gucci pozostawił żonę Brunę Palombę oraz towarzyszkę życia Olwen Price.”

Aldo Gucci za kratkami

Jeśli istnieje coś takiego jak włoski temperament, to obrady zasiadających w zarządzie członków rodziny Gucci były na to najlepszym dowodem. Wyrzucane z okien torby, latające w powietrzu kryształowe popielniczki, krzyki i rękoczyny. Te spotkania ewidentnie rządziły się swoimi prawami. Idea rodzinnego biznesu najwyraźniej odeszła w zapomnienie wraz ze śmiercią Guccia Gucciego. Od tej pory każdy z jego synów i wnuków brał pod uwagę tylko własne interesy. 

Walka o wpływy osiągnęła swoje apogeum, kiedy chorobliwie ambitny syn Alda, Paolo, po wielokrotnych próbach uzyskania większej niezależności usiłował nielegalnie założyć własną firmę sygnowaną słynnym nazwiskiem. Jego działania były jednak blokowane przez rodzinnych prawników. Na zebranie rady w 1982 roku Paolo przyszedł z ukrytym magnetofonem i próbował podjudzić ojca do zeznań na temat podejrzanych przelewów, które Aldo rzekomo wykonał z firmowego konta. Bójka, która wynikła w następstwie była szeroko komentowana w prasie i na dobre zszargała imię rodziny. Niedługo później przedsiębiorstwem zainteresował się, sprowokowany przez oskarżenia Paola, urząd podatkowy. Agenci federalni rozpoczęli śledztwo i ostatecznie 80-letni, schorowany Aldo po upokarzającym procesie trafił na rok do więzienia. 

Trudne położenie najstarszego z Guccich nie tylko nie przeszkodziło, ale nawet ułatwiło pozostałym członkom rodziny żerowanie na tym, co zostało z renomowanej firmy. Jeszcze w trakcie procesu bratanek Alda, Maurizio przeprowadził przewrót, rozwiązując starą radę, odwołując swojego wuja i ogłaszając się nowym szefem zarządu. Gdy dawny prezes opuścił w końcu więzienne mury, po firmie nie było już co zbierać. Wkrótce, za sprawą kolejnej intrygi Maurizia, większość udziałów trafiło do obcego inwestora i Aldo był zmuszony oddać dzieło swojego życia.

Małżeństwo z piekła rodem

„Wolę płakać w rolls-roysie, niż być szczęśliwa na rowerze” mawiała Patrizia Reggiani, żona Maurizia.

Nic dziwnego, że rodzina która musiała ciężko zapracować na swój sukces, nie darzyła sympatią tej utracjuszki. Atrakcyjna kelnerka z łatwością omamiła nieśmiałego chłopaka, syna niespełnionego hollywoodzkiego aktora Rodolfa Gucci. Ich związek nie był akceptowany przez ojca Maurizia do tego stopnia, że po ślubie para została odcięta od funduszy. Wówczas pod swoje skrzydła postanowił przygarnąć ich Aldo, który zaoferował bratankowi pracę w Nowym Jorku. Maurizio miał też otrzymać udziały w firmie, ale dopiero wtedy, gdy na nie zasłuży. Jednak młodzi małżonkowie nie zamierzali pokornie czekać na przyznanie im przywilejów. Patrizia marzyła o wejściu na szczyt drabiny społecznej i nic nie mogło jej stanąć na przeszkodzie. Luksusowy penthouse, brylanty, loty na zakupy prywatnym odrzutowcem, bywanie na salonach stały się sensem jej życia. Z powodu zamiłowania do złota wśród socjety przylgnęło do niej przezwisko „Tutanchamon”. Maurizio może nie dorównywał pod tym względem swojej żonie, ale też aż tak bardzo od niej nie odstawał. W trzy lata udało mu się wydać równowartość połowy swoich udziałów w firmie. 


Najgorszy skandal w rodzinie Guccich miał jednak dopiero nadejść. Okazało się, że rodzina słusznie nie ufała Patrizii i jej miłości do bogactwa. Gdy Maurizio porzucił ją dla młodszej kochanki, zaoferował byłej żonie alimenty w wysokości 500 tysięcy dolarów rocznie – tyle, ile była w stanie wydać w ciągu tygodnia. Kobieta wpadła w szał. Jej wściekłość wzrosła jeszcze bardziej, gdy dotarły do niej plany małżeńskie Maurizia i jego kochanki. Teraz inna kobieta miałaby wydawać pieniądze, które do tej pory należały do niej. 27 marca 1995 roku Maurizio Gucci został zastrzelony przy siedzibie firmy w Mediolanie. Po dwóch latach pojawiły się dowody wskazujące jednoznacznie, że     zabójstwo zleciła Patrizia. Za życie męża zapłaciła 400 tysięcy dolarów, mniej niż za tygodniowe zakupy. Nie przewidziała jednak, że przyjdzie jej do tego dopłacić dodatkowe 18 lat więzienia. Ale biorąc pod uwagę, że groziła jej kara śmierci, ostateczna cena nie okazała się wysoka.

Obcy w mokasynach Alda Gucciego

Pojawienie się obcego inwestora położyło kres kłótniom o udziały. Jednocześnie odebrało firmie magię rodzinnego przedsięwzięcia, zamieniając ją w część wielkiego holdingu. Niech symbolem bezduszności korporacyjnej machiny będzie prezent, które po wielu latach ciężkiej pracy na pożegnanie otrzymał Aldo: srebrna kasetka, w której zmieściłyby się dwa cygara. Patricia, jego córka, została odprawiona równie taktownie. Musiała podpisać dokument, który nakazywał jej zachować milczenie przez następne dziesięć lat. Jej wersję wydarzeń poznaliśmy dopiero w 2016 roku, gdy wydała książkę „Gucci. W imię mojego ojca”. Trzeba jednak przyznać, że obcy zarząd poradził sobe świetnie, z tym co rodzina zrobić nie umiała. Przeorganizował firmę znacznie zmniejszając liczbę sklepów i sprzedawanych produktów, tym samym przywracając marce ekskluzywny charakter. Dziś, gdy kolekcje opatrzone logiem Gucci tworzy Alessandro Michele, firmie udało się dokonać kolejnej rzeczy, która przez lata dość konserwatywnych rządów Alda było nieosiągalna – dotrzeć do młodych.