W Warszawie byłeś już kilka razy. Wiele z twoich klientek to Polki. Co myślisz o ich stylu ubierania?

Do Warszawy z reguły przyjeżdżam na oficjalne eventy i prezentacje, na których zawsze wszyscy są wystrojeni, więc trochę trudno obiektywnie to ocenić. Ale przyznam, że wszystkie Polki, niezależnie czy te, które widziałem w Warszawie, czy te, które poznałem w Londynie i Paryżu za pośrednictwem przyjaciół, były bardzo czarujące i wyglądały pięknie. Wydaje mi się również, że kobiety z tego regionu po prostu lubią się dobrze ubrać, wystroić się, robić wrażenie.

Wrażenie robi też twoja kariera. Zadebiutowałeś z własną marką w bardzo młodym wieku. To chyba wymagało wiele odwagi.

Zaczynaliśmy od zera, nie mieliśmy żadnych pieniędzy, budżetu, tylko uśmiech i wsparcie przyjaciół. Od dziecka wiedziałem, że w jakiś sposób chcę być częścią świata mody, robić coś kreatywnego. Pierwszy staż odbyłem gdy miałem 13 lat, później w wieku 16 lat przeniosłem się do Londynu, by móc się tam uczyć. Kiedy miałem 19 lat dostałem swoją pierwszą poważną pracę. To było stanowisko w domu mody Salvatore Ferragamo, co wymagało, abym przeprowadził się do Włoch. Moja autorska marka, Aquazzura, powstała dokładnie sześć lat później. Wtedy na rynku nie było nikogo nowego, nikogo, kto mógłby przyciągnąć uwagę kobiet i nikogo, kto zadbałby o ich komfort. Królowały przede wszystkim wysokie obcasy, a czasy się zmieniały, kobiety stawały się coraz bardziej niezależne. Pracowały, robiły kariery, a przy tym zakładały rodziny i podróżowały. I potrzebowały butów, które pasowałyby do ich aktywnego stylu życia. Chciałem stworzyć produkt nie tylko piękny, ale również funkcjonalny i sprawiający, że nogi wyglądałyby na dłuższe. Gdy kobiety mierzyły moje buty, czuły się inaczej, odczuwały różnicę, więc informacje o moich produktach szybko rozchodziły się pocztą pantoflową. Miałem również dużo szczęścia, ponieważ zaczęły je nosić tzw. it girls, które często pojawiały się w nich na Instagramie i zdjęciach street style’owych. To sprawiło, że szybko stały się popularne. Ale nie planowałem tego, robiłem po prostu to, co uważam za ładne.

 

Nie miałeś żadnego planu, strategii?                                                     

Moja pierwsza kolekcja powstała latem 2012 roku. Na rynku roiło się wtedy od ciężkich, zabudowanych, błyszczących butów na platformie o bardzo architektonicznych formach. Natomiast ja oferowałem proste, wygodne modele, bez zbędnych dodatków i bardzo sexy. Z biegiem czasu zaczęliśmy robić buty płaskie czy na średnim obcasie. Projektując każdy model, myślę o kobietach, o tym co robią, czym się zajmują oraz obserwuję moje klientki na ich social mediach, starając się wywnioskować gdzie chodzą i jak spędzają dzień. Czy potrzebują butów na wakacje na Capri czy może na wycieczkę w góry, bardziej do pracy w drapaczu chmur czy na imprezę pod gołym niebem. Większość czasu spędzam w towarzystwie kobiet, a ponadto 95% osób w moim biurze to kobiety, więc mam mnóstwo okazji do inspiracji.

Twoje buty słyną z tego, że są zarówno wygodne, jak i spektakularne.

Latem, przed założeniem Aquazzury, byłem zaproszony na 12 wesel, poszedłem na 11. Była to praca na cały etat (śmiech). Nieustannie słyszałem narzekania kobiet na ich buty, chociaż były piękne i bardzo drogie. To było szaleństwo. Rozumiem, że po trzech, czterech godzinach tańca mogą rozboleć cię stopy, ale po 20 minutach? Prawda jest taka, że możesz mieć zbyt obcisłą sukienkę, ale jakoś się w niej przemęczysz, ale gdy masz niewygodne buty, to psuje ci to całą imprezę. I wtedy pomyślałem: a jeśli buty byłyby widowiskowe i super wygodne jednocześnie?

Rozumiem, że w szpilkach Aquazzury da się tańczyć.

Tak, oczywiście. Naszymi klientkami są często kobiety chodzące na imprezy, ale też panny młode, dlatego mamy szeroką gamę butów ślubnych. Buty zamawiają u nas również gwiazdy, które uczęszczają na wielkie gale typu rozdanie Oskarów czy festiwal w Cannes, dla których ważne jest, aby czuć się na nich komfortowo. Na przykład jedną z naszych najwierniejszych klientek jest Jennifer Lawrence, która zawsze kupuje w naszym flagowym sklepie w Nowym Jorku. Z kolei pierwszą gwiazdą, która nosiła nasze buty, była Emma Watson, dla której buty zamówił jej asystent.

Jak wygląda proces tworzenia twoich butów?

Chcę, aby but był lekki, nawet jeżeli jest na platformie, ze względu na to, że jest to bardziej ergonomiczne, a stopa ma większy balans. To nie jest coś, co robię sam, ponieważ współpracuję z rzemieślnikami, którzy tworzą buty od 40 lat. Podczas procesu konstrukcji, poprawiam i kształtuję buty na stopie modelki, ona w nich chodzi i mówi mi, czy dany model jest wygodny. Jeżeli coś jest nie tak, to zaczynamy od nowa, ponieważ musi zostać osiągnięty poziom, przy którym będzie wiedziała, że buty pasują idealnie i czuje się w nich komfortowo. Bywa nawet tak, że taki model butów bierze do domu na tydzień, a później daje nam feedback. Tak samo jest w przypadku sneakersów: zabiera je i testuje przez miesiąc, zanim wypuścimy je na rynek. Wszystko to jest dla mnie niezwykle ważne. Często zdarza się, że widzisz piękny but w sklepie, ale gdy go mierzysz, to coś nie gra. Prawdziwym luksusem w przypadku rzeczy dobrze wykonanych jest to, że nie tylko widzisz różnicę, ale przede wszystkim ją czujesz.

Ostatnio obserwuję, że coraz więcej marek odchodzi od robienia szpilek, a wypuszcza coraz więcej modeli płaskich butów. Ma to chyba związek rosnącymi nastrojami feministycznymi wśród kobiet.

Ja nie tworzę tylko szpilek. Buty na płaskiej podeszwie to jeden z kluczowych elementów moich kolekcji. Gdy zaczynaliśmy nasz biznes i mieliśmy jakieś spotkanie, zawsze pojawiała się na nich kobieta, która przepraszała mnie, że nie nosi butów na wysokim obcasie. Po tygodniu takich spotkań okazywało się, że takich kobiet jest piętnaście. To dało mi do myślenia, aby zaprojektować płaskie buty, które byłyby ładne i sexy. W taki właśnie sposób powstał model „Christy”, który zapoczątkował naszą linię płaskich butów, które stały się nawet popularniejsze od tych na szpilce. Moim zdaniem to niezwykle szykowne nosić płaskie obuwie.

 

Płaskie buty można nosić ze wszystkim? Na każdą okazję?

Oczywiście, jeśli tylko potrafisz je ograć. Zapewne Polkom, które są szczupłe i wysokie, łatwiej jest nosić buty na płaskiej podeszwie. Z kolei Latynoski, które są niższe, preferują buty na platformie. Pewnie nie pomyślałbyś, że kobiety, które kupują najwyższe buty są prawnikami albo pracują w finansach, ponieważ gdy pojawiają się na spotkaniu, chcą być wyższe od mężczyzn. Dzięki temu czują się pewniej. Wysokie obcasy wpływają na twoją postawę i sposób, w jaki się poruszasz. Pierwotnie wysokie buty były wynalezione dla mężczyzn na francuskim dworze. Nosił je król - po to, by górować nad pozostałymi, ale z biegiem czasu zaczęły je nosić także kobiety.

Studiowałeś na London Collage of Fashion. Czego nauczyły Cię te studia?

Najważniejszą umiejętnością, jaką stamtąd wyniosłem, był sposób robienia researchu. Poprawiła się również moja technika szkicowania. Nauczyciele często przypominali, że praktyka czyni mistrza. Ponadto pokazywali, jak przekładać to kim jesteś na swoje projekty. Byłem w tym czasie może nie minimalistą, ale osobą, która nie przywiązywała wagi do przedmiotów. Nauczyciele w mojej szkole mówili mi, że powinienem zachowywać wszystko - bilety, magazyny, ponieważ są to rzeczy, które mogą zostać użyte w mojej przyszłej pracy. I tu moja rada dla młodych twórców, projektantów: gdy wybierasz się gdzieś, staraj się wynieść z tego jak najwięcej. Nie ważne czy to wizyta w antykwariacie, na wystawie czy podróż do innego miasta, na inny kontynent. Za 5, 10 albo za 15 lat to wszystko może ci się przydać.

Masz kolumbijskie korzenie. Czy oddziałuje to jakoś na Twoją twórczość?

Oczywiście, ze tak, choć opuściłem Kolumbię w bardzo młodym wieku. Dorastałem pomiędzy Kolumbią a Stanami. Gdy miałem 16 lat przeniosłem się do Londynu, następnie do Włoch, po dwóch latach rzuciłem szkołę w Londynie, ponieważ dostałem pracę u Salvatore Ferragamo, więc przeprowadziłem się do Florencji, później na lato do Rzymu, a potem ponownie wróciłem do Florencji, gdzie mieszkałem przez kolejnych 10 lat. Wszystkie te doświadczenia miały wpływ na moją pracę. Moja marka jest kombinacją tego, kim jestem i jaki jestem. Bycie Latynosem oznacza dla mnie, że uwielbiam piękne kobiety i piękne rzeczy, dlatego chcę sprawiać, aby kobiety takie właśnie się czuły. Są projektanci, którzy robią brzydkie, ale interesujące rzeczy, a ja po prostu lubię robić te piękne.

Pięknie brzmi też nazwa twojej marki. Skąd ten pomysł?

Moja firma miała swój początek na Capri, gdzie w przyszłym roku otwieramy nasz pierwszy sklep. Dla mnie Capri jest jedynym miejscem na świecie, gdzie mógłbym spędzać całe lato. Jest w nim coś magicznego. Jeśli chodzi o nazwę, to chciałem, żeby była kojarzona z czymś pozytywnym. Ponadto kocham morze i moim ulubionym kolorem jest niebieski, dlatego pomyślałem, że chce zrobić coś, co będzie przywodziło na myśl dolce vita, Włochy, lato. Aqua oznacza wodę, a zurra to niebieski.

Osiągnąłeś już bardzo wiele. Ale czy jest moment w Twojej karierze, z którego jesteś szczególnie dumny?

Jestem ogromnym szczęściarzem, bo miałem kilka takich momentów. Jednym z nich było otwarcie sklepu na Madison Avenue w Nowym Jorku. Byłem wtedy przed trzydziestką, więc było to dla mnie naprawdę ważne wydarzenie. Ponadto na pewno możliwość ubrania Księżnej Sussex, jej matki i druhen w dniu jej ślubu.

A czy żałujesz, że coś zaprojektowałeś?

Lubię eksperymentować, ale czasami tworzyłem coś wbrew sobie i tylko dlatego, że było w trendach. Dziś mam inaczej. Nie podążam ślepo za trendami, ale staram się do nich dopasować. Na przykład: jeśli widzę, że szerokie ramiona są na topie, to tworzę buty na platformie, bo wydaje mi się, że będą do nich pasowały. Ale nie projektuję już niczego na siłę. Wolę robić coś w zgodzie z własnym gustem, czy to się komuś podoba czy nie.

Jesteś nie tylko miłośnikiem pięknych przedmiotów, ale także lubisz się nimi otaczać…

Tak, wystrój wnętrz to mój konik. To widać choćby po moich butikach – każdy jest inny. Mam też na koncie współpracę z firmą de Gournay, gdzie zaprojektowałem tapetę i w oparciu o nią kolekcję butów. Często też chodzę na targi antyków i mebli, aukcje, więc zarówno sztuka, jak i wnętrza są dla mnie bardzo inspirujące. Chciałbym, aby moi klienci wchodząc do sklepu Aquazzury, mogli poczuć się jakby przekraczali próg mojego salonu.

Podobno kobiety dzielą się na dwa typy: te które kochają torebki, i te które uwielbiają buty. Też tak uważasz?

Wszystkie kobiety są „butowe”. Bez torebki możesz wyjść na ulicę. Bez butów – nie.

 

Buty Aquazzura dostępne są w salonie Moliera 2 i na www.moliera2.com