My turn” powiedziała Claire Underwood w ostatnich sekundach poprzedniego sezonu "House of Cards". Słowa chyba zadziałały jak samospełniająca się przepowiednia – wkrótce wybuchła afera z Kevinem Spacey'em, a ruch #metoo przybrał na sile. W pierwszych ujęciach z 6. sezonu serialu, który na Netfliksie pojawi się już 2 listopada (już szykujemy przekąski i gruby koc – dobrze, że przed nami długi weekend) zobaczyć mogliśmy nagrobek Franka Underwooda. To jednoznacznie sugeruje, że na polu walki jego żona pozostała samotnie. To również pierwszy raz, kiedy Robin Wright była największą gwiazdą w trakcie uroczystej premiery serialu, zorganizowanej w Los Angeles. 

Kevin Spacey niewinny! Aktor został oczyszczony z zarzutów molestowania >>

Serialowa „wdowa” na tę okazję przybrała czerń, wyraźnie manifestując swoją siłę i kobiecość. Garnitur Robin Wright nadał stylizacji nieco męski charakter. To nie pierwszy raz, kiedy aktorka wybiera taki zestaw – jednym z jej tak zwanych "signature looks" stał się między innymi smoking od Stelli McCartney. Trzeba jednak przyznać, że na ostatnią stylizację pewnie nie mogłaby sobie pozwolić żadna Pierwsza Dama – 52-latka wybrała półprzezroczystą bluzkę, w dosłowny sposób uwydatniającą swoją nienaganną figurę. Wright garściami czerpie z ostatnich trendów – wzór "polka dots" jest wciąż jednym z najmodniejszych, znajdziecie go między innymi w kolekcjach haute couture Caroliny Herrery czy Diora. Czy Robin Wright faktycznie z sukcesem obejmie stery w Białym Domu? Zobaczymy. Jak zapowiada aktorka, ma być mrocznie. To będzie ekscytujący listopad!

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Who do you fear most..?

Post udostępniony przez Robin Wright (@robingwright) Paź 8, 2018 o 10:46 PDT