Rumba, salsa i inne tańce latynoamerykańskie to synonim rozrywki, dobrej zabawy i beztroski. Ale czy tylko one są wyznacznikiem kultury Latino? Robert Kupisz odsuwa na bok radosne i stereotypowe skojarzenia, by w nowej kolekcji przyjrzeć się swoim czujnym okiem temu, co dzieje się u Latynosów także po zakończeniu karnawału. 

Zagląda do faweli, obserwuje wojsko i wojny gangów, dostrzega przemoc i biedę. Podziwia młodych ludzi, którzy żyją "tu i teraz", próbując równoważyć rzeczywistość. "Organizują konkursy piękności, gorące imprezy z nowoczesną, bardzo drapieżną muzyką i bawią się, jakby jutra miało nie być" podkreśla projektant w informacji prasowej. I rzeczywiście, pokaz jest słodko-gorzki, spokój miesza się tu z niepokojem, a delikatność z pokazem siły. Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać - czy modele nagle zaczną tańczyć, zrzucać z siebie ubrania albo udawać, że strzelają z karabinu. Charyzma i "la vida loca" to słowa kluczowe tego widowiska.  

Kupisz zaserwował swoim fanom wszystkie odcienie Latino. W jednej kolekcji pokazał romantyczne sukienki z falbanami, odsłoniętymi ramionami i bufiastymi rękawami, cekinowe topy i garnitury, skórzane marynarki i kurtki moro. Znalazło się nawet miejsce na ortalion, dres i dekatyzowany dżins, a wszystko to, choć na pozór zróżnicowane, jest w rzeczywistości bardzo spójne. Równoważy kolorystyka projektów: paleta szarości, biel, czerń, pudrowy róż oraz intensywny żółty. 
W "Latino" na lato 2019 Robert Kupisz swoimi sylwetkami przypomina kobietom o ich sile i dodaje im odwagi, nie stroniąc jednocześnie od podkreślenia ich wdzięków. Podobnie zresztą jak u mężczyzn, którzy powinni w końcu zapomnieć o konwenansach i szufladkach. Wypisane na ubraniach manifesty - hasło "libre", czyli "wolny", znaki równości i motyw karabinu - mówią kolejno o uniwersalnym egalitaryzmie i wspierają, szczególnie kobiety, w walce o swoje prawa.
Nasze typy to cekinowe marynarki plus błyszczące spodnie do noszenia razem i osobno, długie sukienki zbudowane z marszczeń i falban, a także dresowe total looki. Przemycać do swoich stylizacji będziemy też trendy urodowe z pokazu, czyli fantazyjne fryzury z wielkimi kokardami we włosach, wysokie upięcia i mokrą Włoszkę, dzieła fryzjerów marki MUK oraz drapieżny makijaż z mocno podkreślonymi oczami i wyraźnie zaznaczonymi kośćmi policzkowymi wymyślony przez wizażystów Bobbi Brown. 

Na koniec warto też wspomnieć o oryginalnej scenografii, którą był... przekrój mieszkań w faweli. To autorski pomysł Kupisza, dzięki któremu niczym wścibscy sąsiedzi mogliśmy sprawdzić, jak mieszkają inni: zobaczyć komu śnieży telewizor, kto trzyma kwiatki na parapecie i gdzie salon wypchany jest dewocjonaliami. Współgrało to z oprawą muzyczną - miksem nostalgii, niepokojących dźwięków i tanecznych hitów.  

Robert Kupisz niewątpliwie ma talent do tworzenia sprzedażowych hitów, ale też opowiadania wciągających historii o rzeczach i zjawiskach, które zaprzątają mu głowę. To, że o kolekcji i samym pokazie będzie się mówić jeszcze długo, jest pewne. W Rio De Janeiro termometry wczoraj wieczorem wskazywały 27°C, w Warszawie cała Praska Drukarnia była rozpalona do czerwoności. Całe szczęście goście dostali wachlarze i mogli spokojnie ochłonąć, wracając do domu po emocjonującym i mocnym pokazie.