W Nowym Jorku ruszył "The Unphotoshop Project" - tajna akcja, która polega na "oszpecaniu" modelek na reklamach. Wyidealizowanym kobietom (a nawet mężczyznom!) dokleja się pryszcze, worki pod oczami czy rozstępy, by zyskały bardziej wiarygodny wygląd. Rzecz w tym, aby nosiły na sobie "skazę", nie będącą żadnym powodem do wstydu. Wiele z nas chciałoby mieć czystą, zawsze wypoczętą cerę oraz szczupłą sylwetkę bez defektów. Ale czy takie cechy wyglądu powinny być wyznacznikiem piękna i normalności? Chyba znamy odpowiedź na to pytanie. Jak mówią twórcy projektu: "czas powrócić do rzeczywistości". Zakończmy erę Photoshopa, w której ciało nie jest pokryte ani jednym włoskiem, a twarz nie nosi oznak starości czy zmęczenia. Taki wizerunek zaburza nasze spojrzenie na innych ludzi i każe nam ostrzej oceniać własny wygląd.

Osoby zaangażowane w akcję używają naklejek w wielu formatach i kolorach, dzięki czemu "urealniają" wizerunek modeli o różnych odcieniach skóry. Nawet, jeśli zdjęcia są czarnobiałe. Ich prowokacyjne działanie ma skłaniać przechodniów do refleksji nad tym, co jest normalne, a co "przerysowane". Czy znamiona i trądzik to powód do wstydu? Powinniśmy przestać odwracać od nich wzrok. Ten społeczny problem zauważa także wielu użytkowników serwisu Instagram, gdzie aż roi się od wyidealizowanych zdjęć. Młode dziewczyny przed wrzuceniem fotki przerabiają swoją sylwetkę i twarz w aplikacjach lub przepuszczają zdjęcie przez upiększające filtry. Wszystko po to, by zatuszować niedoskonałości oraz upodobnić się do nierealnych kanonów piękna. Niektóre osoby po przeróbce wyglądają tak idealnie, jak postaci z komputerowych gier. Czy to jest wygląd, do którego dążymy? A może warto wzmocnić nowy trend, jakim jest promowanie naturalności?

"The Unphotoshop Project" możecie śledzić na Instagramie @un.photoshop. Wkrótce może stać się globalną akcją!

Projekt "Unphotoshop" psuje wygląd modelek na reklamach - ZDJĘCIA >>