Patagonia aktywnie angażuje się w ochronę środowiska: od 1985 roku przeznacza 1% swoich dochodów na organizacje zajmujące się ochroną przyrody (tylko do 2007 roku udało jej się przekazać ponad 29 mln dolarów), a w połowie lat 90. przestawiła się na stosowanie wyłącznie organicznej bawełny w swoich kolekcjach. Od długiego czasu zajmuje się też upcyklingiem odzieży i zmniejszaniem śladu środowiskowego. Zaangażowana jest też w ochronę ostatnich dzikich rzek Europy, znajdujących się na Bałkanach, w ramach projektu "Ratujmy błękitne serce Europy". 

W 2021 roku popularna outdoorowa marka, która urosła do miana streetwearowego love brandu, stawia przed sobą kolejne wyzwania. Ryan Gellert, dyrektor generalny firmy, udzielił wywiadu, w którym zdradził, że chce wyhamować rozwój firmy. "Jesteśmy teraz w punkcie, gdzie jesteśmy znani. Stawanie się większym i większym niekoniecznie oznacza stawania się bardziej wydajnym. Obecnie chcemy oddzielić nasze ambicje od konieczności wzrostu. Nie mówię przez to, że już wcale nie będziemy rosnąć. Jednak w tym momencie wzrost przestaje być naszym celem" powiedział nowy szef Patagonii w rozmowie z NZZ am Sonntag, opublikowanej na serwisie 4outdoor.pl. 

3 rzeczy, które warto kupić w second handzie, jeśli właśnie rozpoczynasz swoją przygodę z vintage>>

Gellert wyjaśnił, że 2020 był dla nich rokiem przerwy i w związku z nim postanowili zreorganizować działanie marki oraz wytyczyć jej nowe ścieżki. Dwa główne cele na najbliższe lata? Zmniejszenie produkcji nowych produktów i skoncentrowanie się na odsprzedaży tych z drugiej ręki. "Misja naszej firmy mówi: 'Robimy interesy, by ratować naszą planetę'. Dlatego zadajemy sobie obecnie pytanie: 'W jaki sposób nasza sprzedaż, nasza komunikacja i nasze produkty wspierają tę zasadę przewodnią?'. Musimy sami przyznać, że nasze pozycjonowanie było jak dotąd niewłaściwe (...) Obecnie analizujemy to gdzie i jak nasze produkty są sprzedawane na świecie. W jakim kontekście umieszczamy naszą markę i co chcemy dzięki temu osiągnąć? Jesteśmy w stanie to zrobić poprzez naszą stronę internetową i nasze sklepy stacjonarne. Jednak chcemy się upewnić, że każdy zrozumie co sobą reprezentujemy. Dlatego prowadzimy rozmowy z naszymi partnerami od sprzedaży".

Jak dokładnie będzie wyglądać dystrybucja używanych ubrań w sklepach Patagonia? Marka chce odkupować od klientów swoje ubrania, których już nie noszą, a następnie zajmie się ich czyszczeniem i naprawą przy użyciu najnowszych technologii.

Następnie produkty trafią do ponownej sprzedaży i będzie je można kupić w specjalnej obniżonej cenie. "W przyszłości również chcemy zacząć wynajmować odzież. Te programy są tak zaprojektowane, że będzie je można łatwo skalować na cały świat i wkrótce staną się istotną częścią naszego biznesu" wyjaśnia Gellert, który żywi nadzieję, że w przyszłości będzie można równie łatwo kupić nowy produkt Patagonii, jak naprawić ten stary lub wypożyczyć jeden z nich. "W Ameryce Północnej zaczyna nam już iść całkiem nieźle. Prowadzimy 35 centrów napraw na całym świecie, włączając w to centrum w Reno w Nevadzie, które jest jednym z największych w USA". 

Amerykanie coraz częściej chcą kupować ubrania luksusowych marek w second handach. Branża vintage rośnie w zawrotnym tempie>>

Patagonia planuje też zredukować liczbę punktów sprzedaży i prześwietlać platformy internetowe, a tam, gdzie wciąż będą działać - chce mówić więcej o swoich wartościach i historii. Jednym z takich działań było poprowadzenie kampanii na temat bardziej zrównoważonych metod uprawy bawełny na Zalando, gdzie wciąż są dostępne produkty marki. Takie działania mogą wiązać się z niższymi przychodami firmy, jednak szef Patagonii podkreśla, że chcą stworzyć nową definicję sukcesu, w którym bierze się pod uwagę czynnik "kompatybilność ze środowiskiem naturalnym". Muszą jednak pozostać dochodowi na poziomie akceptowalnym i konkurencyjnym, by móc realizować swoją misję. 

Kolejne zmiany? Dążenie do wykorzystywania 100% materiałów z recyklingu lub odnawialnych (na ten moment jest to 80%). 

Ryan Gellert kwituje w wywiadzie: "Uważam, że katastrofa klimatyczna i przyrodnicza to coś rzeczywistego. Wierzę, że jest ona spowodowana przez człowieka. Wierzę, że jest to egzystencjalna groźba dla naszego środowiska i przetrwania nas samych. Jeśli przyjmiemy, że zostało nam jakieś 10 lat by uniknąć najgorszego, to należy uznać, że same rządy nie dadzą rady rozwiązać tego problemu. Udowodniły już, że są całkowicie niezdolne do rozwiązania tej kwestii. Pojedyncze jednostki, które zachowują się odpowiedzialnie, również nie będą w stanie tego osiągnąć. Gospodarka też musi podjąć tą odpowiedzialność. Nie może już dłużej działać tylko pod dyktando kursów akcji. Patagonia chce udowodnić, że można prowadzić dobrze prosperującą firmę, która skupia się na czymś więcej niż tylko na zyskach jej właścicieli"

"Nawet ludzie, którzy nie pomyśleliby o kupowaniu rzeczy z drugiej ręki, rozważają tę opcję teraz". Rozmawiamy z Mildą Mitkute, współzałożycielką Vinted>>