„Pamela: Historia miłosna”: Netflix promuje dokument o Pameli Anderson

Lada moment Netflix pokaże dokument „Pamela: Historia miłosna”. Subskrybenci zobaczą „osobisty i uczłowieczający portret” popularnej blondynki w całej okazałości już 31 stycznia. Zanim to nastąpi, mogą naszkicować własny obraz ikony lat 90. na podstawie dostępnych w sieci fragmentów nadchodzącego filmu. Najpierw naszym oczom ukazał się zwiastun produkcji. Nie brakowało w nim nostalgicznych archiwalnych nagrań i skrawków szczerych wywiadów. Już sam trailer powinien zachęcić stęsknionych za minionymi dekadami fanów do kliknięcia „odtwórz”. Amerykańska platforma nie chce mieć jednak żadnych wątpliwości, że ostatni dzień miesiąca spędzimy przed ekranem i jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę przed premierą. Na łamach Entertainment Tonight zaprezentowano właśnie urywki rozmów, które przekonają do seansu widzów spragnionych kontrowersji i konfliktów. Na nowych materiałach promocyjnych Pamela Anderson otwiera się na temat serialu „Pam i Tommy”. Aktorka nie pozostawiła na twórcach przeboju Disneya suchej nitki.

Pamela Anderson uderza w twórców serialu „Pam i Tommy”

Pamela Anderson przekonuje publiczność, że nie zależy jej na monetyzowaniu dawnych traum. Przyczyną rozpoczęcia współpracy z Netfliksem jest powstanie serialu „Pam i Tommy”. Reżyser Robert Siegel w lekki sposób opowiedział o konsekwencjach seksafery z lat 90., co według jej centralnej postaci zakłamuje rzeczywistość. Gwiazda podkreśla, że chce pokazać światu własne spojrzenie na wydarzenia, które odcisnęły piętno na jej życiu i karierze. „To naprawdę przyprawia mnie o koszmary” – tłumaczy aktorka. „Nie mam ochoty tego oglądać. Nigdy nie włączyłam tamtej taśmy i nigdy nie zobaczę tego serialu”.

„Powinni byli poprosić mnie o zgodę” – mówi o twórcach serialu, a następnie dodaje, że „nikt nie zdaje sobie sprawy, przez co przechodziła w tamtym czasie”.

„Pozbyłam się tej skradzionej taśmy z mojego życia. Musiałam to zrobić, aby przetrwać. To był mechanizm obronny. Teraz, gdy to wszystko powróciło, czuję mdłości. Mam wrażenie, że ktoś uderzył mnie w brzuch” – słyszymy. Pamela Anderson wyznała, że po tym, jak prywatne nagrania ujrzały światło dzienne, czuła się uprzedmiotowiona. „Jesteś tylko rzeczą posiadaną przez świat, tak jakbyś należała do całego świata”. Podkreśla również, że wraz z Tommym Lee wcale nie chcieli nagrywać sekstaśmy. Jej zdaniem złodzieje posłużyli się sztuczkami montażowymi i wykorzystali nagie ujęcia z kilku różnych taśm Hi8.

W obronie Pameli stanął również jej syn Dylan. „Po co przywoływać historię sprzed 20 lat, mimo iż wiesz, że zniszczyła ona komuś życie? To jej najgorsze chwile, robienie z nich czegoś na kształt komedii nie miało sensu”.